20 ulubionych komiksów 2025 roku, które powinieneś przeczytać. Ranking to subiektywne zestawienie tegorocznych premier wpisujących się mocno w gust autora 'Po napisach’.
To brutalne zestawienie. Brutalne, bo musiałem odcinać, skracać, wyrzucać. Te wyrzucone, wciągałem po chwili na listę. Później znowu odcinałem. I to trwało i trwało. Przeczytałem w tym roku około 150 komiksów. Wybrałem 20, które dostarczyły mi najwięcej emocji. To chyba podstawowe kryterium, bo wszak o emocje zawsze chodzi w trakcie obcowania z kulturą. Są to również te komiksy, które zostały wydane na naszym rynku w 2025 roku. Mogły więc zdarzyć się wznowienia, wydanie specjalne.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że rynek jest dużo większy. Moi drodzy, na naszym rynku wydawniczym ukazało się w 2025 roku prawie 2400 pozycji.
Jeżeli nie widzisz tu swojego ulubionego albumu, to jest to zrozumiałe. Nie jestem w stanie wszystkiego przerobić, albo po prostu Twój ulubiony tytuł jeszcze do mnie nie trafił. Nic straconego, przed nami piękny 2026 rok.
Zatem nie przedłużając, raz jeszcze, 20 moich ulubionych komiksów wydanych w 2025 roku z ośmiu wydawnictw.
Frank Cappa
Jaki jest właściwie Frank Cappa autorstwa Manfreda Sommera? To komiks mocny, ale też napisany i narysowany w głębokim poczuciu humanizmu. Cappa może i jest cynikiem (widział już wszystko), ale ma dystans i szanuje życie. Fragment gdy towarzyszy skazańcowi i razem z nim spędza noc przed egzekucją (jako towarzysz) to jedna z najbardziej przejmujących rzeczy jakie ostatnio czytałem. Wydaje się też, że Cappa pełni trochę rolę tajemniczego nieznajomego, który pojawia się w różnych miejscach na świecie, służy radą, nie komentuje, ale czasem się wtrąca. Tak, jego zaangażowanie istnieje, bo Frank jest tylko człowiekiem. Pomimo wspomnianego cynizmu nosi w sobie duże pokłady empatii.
Frank Cappa jako komiks najczęściej znajduje się po tej bolesnej stronie, czasem filozoficznej, uśmiechu tu mało. To raczej ta prawdziwa rzecz, a przez to smutna. Ale nie można się temu dziwić, bo Frank Cappa jako postać jest pismakiem i relacjonuje wydarzenia z ognisk zapalnych na całym świecie. Ale nie tylko, to raczej reporter dokumentalista, wchodzi w mało ciekawe miejsca, o których lepiej tylko czytać, oglądać je na zdjęciach, łapać kątem oka w telewizyjnych migawkach. CZYTAJ WIĘCEJ
Światła Amalou
Światła Amalou to nie jest album do szybkiego czytania. To powolna melancholijna podróż przez krainę, która istnieje gdzieś na granicy snu, może za ścianą, może po drugiej stronie lustra. Dobre tropy to wspomniana Dzielna Pani Brisby, może poniekąd klimat z O czym szumią wierzby. Czuć nastroje z Ostatniego jednorożca (1982, Arthur Rankin Jr., Jules Bass), albo z wydanego niedawno komiksu przez wydawnictwo Kurc Kuchnia Ogrów. Umarła Po Trzykroć, czy też wznowionej przez Kulturę Gniewu Pięknej ciemności.
To fantasy przeznaczone dla starszego czytelnika, który chciałby zaznać czegoś innego w lekturze. Styka się tu wiele przeciwieństw, Światła Amalou to światła pełne kontrastów. Dużo tu grozy która trwa w mocnym uścisku z czułością. Miłość jest spleciona z nienawiścią, wielka przygoda z potrzebą życia w spokoju w dalekiej odległości od wszelkich życiowych perturbacji. Piękny album. CZYTAJ WIĘCEJ
Dewiant, tom 1
Wspaniały thriller w komiksowej odsłonie. Serio, poziom zaangażowania w moim przypadku był tak duży, że gdy dotarłem do napisu „ciąg dalszy nastąpi” byłem lekko poirytowany. Kurczę, będę musiał czekać? No będę musiał, nie ma wyjścia.
Milczenie owiec połączone z Siedem (raczej w połączeniu z klimatem, bez związku z konkretnymi elementami). Historia morderstw, ale i komiks w komiksie. Opowieść o zamkniętym w sobie mężczyźnie, który chciałby stworzyć powieść graficzną na podstawie zbrodni, która wstrząsnęła miastem w czasie gdy on sam był dzieckiem. Obecnie Michael, bo o nim mowa, żyje gdzieś na krawędzi. To rodzaj wewnętrznego więzienia, tkwi w skomplikowanym związku gdzieś na pograniczu podejmowania najważniejszych życiowych decyzji.
Dewiant jako komiks to niezwykła robota, dla mnie bardzo angażująca. Scenariusz sprawnie łączy wątki, płynnie przechodzimy z lat 70. do 2023 roku, gdy twórca komiksów próbuje… szukać natchnienia? Poczuć coś? Na pewno próbuje odnaleźć się w swoim marazmie i próbuje, przede wszystkim, odpowiedzieć sobie na pytanie, jak bardzo ówczesne wydarzenia wpłynęły na jego życie. CZYTAJ WIĘCEJ
Contrapaso. Dla dorosłych, z zastrzeżeniem
Nie da się ukryć, że posiłek jaki przygotowuje nam Teresa Valero składa się z wielu potraw. Danie główne jest ważne, ale równie ważne są przystawki, drugie danie, deser, a nawet miejsce w którym serwuje się posiłek. Gdy jesteśmy bowiem tak unurzani w tej brzydkiej sprawie, możemy, jako czytelnicy, uczestniczyć w czymś niezwykłym. Contrapaso to hołd dla wielu rzeczy (kino, reporterska robota, właśnie dziennikarstwo), ale też opis procesów, przez które reżim chciał odciąć Hiszpanię od reszty świata (retusz plakatów i zakrywanie nieobyczajnych fragmentów czy też filmy kręcone w dwóch wersjach na rodzimy rynek i na zewnętrzny, już odważniejsze w swojej treści). Motywem przewodnim jest przede wszystkim cenzura prasy. Kontekst historyczny jest więc niezwykle ważny, a dołączone materiały stanowią świetne uzupełnienie komiksu.
Contrapaso to też śliczne rysunki, trochę inspirowane dynamiką z filmów animowanych. Postaci są pełne ekspresji, mimika jest wyrazista, a tła bogate w detale. Stylem niektóre sekwencje przypominają mi rysunki projektantów mody. To było pierwsze skojarzenie, styl i ruch jak na arkuszach gotowych do prezentacji przez najlepsze domy mody. Jest też mocne cieniowanie, jest bardzo kolorowo, często niezwykle zabawnie. Valero wie również jak rozłożyć akcenty w scenariuszu, wątki dramatyczne i tragiczne przeplata komizmem. W gruncie rzeczy to przecież proza życia, jest tu wszystko, od łez, przez śmiech, po śmierć i gorzki posmak w finale. Cała Hiszpania w jednym komiksie. CZYTAJ WIĘCEJ
Jeronimus
Wśród tegorocznych komiksów, Jeronimus zdecydowanie plasuje się wśród najlepszych. To głęboka opowieść o tym, jak niewiele dzieli nas, ludzi, od krwiożerczych istot, które nie mają hamulców. To również imponująca warstwa graficzna, Jean-Denis Pendanx zawiesił sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Wspomniana plastyka kadrów i świadomość artysty zaowocowały kunsztownymi dziełami sztuki. Na każdej niemal stronie możecie doświadczyć czegoś szlachetnego i wyrazistego. Brakuje tylko drewnianych ram i rzeczywiście tymi pracami można by wypełnić niejedną artystyczną przestrzeń.
A pod tym całym pięknem kryje się to, co w człowieku najbrzydsze. Gatunkowo to rzecz jasna mocny thriller, ludzki dramat, wgląd (lub próba) w psychikę socjopaty. Intrygujący i niepokojący komiks, w którym autorzy zastanawiają się, co mogło doprowadzić do tych wszystkich sytuacji. W jaki sposób spokojny aptekarz, zamienia się w kacyka, stojącego na czele bandy zbirów. A może on zawsze taki był? CZYTAJ WIĘCEJ
Wiek cienia
„Ci, którzy przetrwali, błąkali się jeszcze trochę po jałowej ziemi Eksterioru, lecz także ich czekała tam wyłącznie śmierć – od blasku toksyn z akrylowych chmur albo szponów wygłodniałych dzikich zwierząt”.
Jeżeli miałbym wybierać malarza własnych snów, to byłby to zapewne Philippe Cazaumayou, czyli Caza. Codziennie kładłbym się podekscytowany i codziennie w podnieceniu czekałbym aż zasnę. Caza niczym Morfeusz tkałby najpiękniejsze opowieść i nie musiałby sięgać po nowe pomysły. Wystarczą te kadry z Wieku cienia (na przykład). Każdy kadr to osobny sen.
Wiek cienia to ostatecznie eksplozja najbardziej szalonych koncepcji. Album pozbawiony dialogów, tylko z opisami świata. Gdy więc piszę o „czytaniu” komiksu, to tutaj samo „czytanie” jest czymś w rodzaju otwierania umysłu na nowe doznania. Wchłanianie Cazy, czy też już pisząc wprost ćpanie Cazy, to wciąż moja najlepsza komiksowa rozrywka. CZYTAJ WIĘCEJ
Lumentral
Lumentral to komiks cudownie niestabilny, wywrotowy, od początku do końca wtrącający czytelnika w paranoidalne nastroje. Uwielbiam ten stan, gdy zostaję wrzucony przez autora w halucynogenny świat, w którym postaci noszą maski, budynki zmieniają kształty, wszystko się narracyjnie rozmazuje, ugina, rozpływa, przewraca, ale nieustannie jest pod kontrolą artysty.
W trakcie lektury czułem autentyczny niepokój i po prawdzie trudno mi pisać o fabule. Nie przeszkadza mi to w żadnym momencie, nie mam w przypadku takich albumów potrzeby streszczania scenariusza. To przygoda, fascynujący trip i ilustracja (tak to rozumiem) pewnego zdarzenia, incydentu, który wpłynął na los kilku osób. Zaczyna się od momentu dostrzeżenia czegoś niecodziennego na gwieździstym niebie. Każde następne wydarzenie jest tylko alarmujące. Z każdego też wydarzenia bohaterowie chcieliby się po prostu wybudzić, zdroworozsądkowe postrzeganie rzeczywistości zostaje złamane jak delikatna gałązka. CZYTAJ WIĘCEJ
Ja, Fadi. Porwany brat
Jeżeli więc mierzyć komiks miarą dostarczanych wrażeń, trzeba tutaj wystawić ocenę najwyższą. Denerwowałem się. Mały siedmioletni Fadi został wywieziony do Syrii. Ojciec okazał się bardzo złym rodzicem. Nie opiekował się, nie miał przygotowania do tej roli. Najważniejsze było to, żeby przeciągnąć dziecko na swoją stronę do Syrii.
Zaślepiony propagandą wiódł po prostu swoje życie, a chłopca porzucił w mieszkaniu, które nie było przystosowane do tego, żeby mógł się w nim czuć dobrze mały chłopiec. Pozostałe obrazki z Syrii są niezmiennie takie same. Napisać posępna egzotyka, to nie napisać nic. Przemoc, twarda ręka ojca, nieprzyjemne środowisko. A jednak Fadi jakoś żyje, uczy się języka, próbuje przetrwać z dnia na dzień. Cały czas tęskni za mamą. Ciężar rośnie ze strony na stronę. CZYTAJ WIĘCEJ
Wypadek na polowaniu. Prawdziwa opowieść o zbrodni i poezji
Ta niekiedy posępna esencja stoi ramię w ramię z rysunkiem Landisa Blaira. Jego charakterystyczny styl to zbiór natrętnych kresek, całe miliony miniaturowych pociągnięć czarnymi nitkami. To wręcz chorobliwa mania wykończenia każdego centymetra kolejną, nawet najmniejszą, linią. Unikat.
Jednak Wypadek na polowaniu jest czymś więcej. Ma w sobie wszystko o czym napisałem, ale ja chciałbym wskazać ten aspekt najbardziej ludzki i wrócić do rozmowy ojca z synem. Moim zdaniem to jest kwintesencją tego utworu. Nierzadko jest tak, że o najbliższych dowiadujemy się najwięcej po śmierci. Przeglądamy biurka, szuflady, wynosimy stare graty. I wówczas dopiero poznajemy historię tego jednego człowieka. To bardzo smutne. Niestety zmarła osoba nic już nie wyjaśni. W Wypadku na polowaniu ojciec z synem wyjaśnili sobie wszystko za życia. Poruszające arcydzieło. CZYTAJ WIĘCEJ
Ideał
Niech więc będzie, że Ideał to jutro, które może nas, ludzi, zepchnąć na margines. Po co właściwie jesteśmy potrzebni? Może się nad tym zastanawiać Hélène, kiedyś sławna pianistka, teraz kobieta na skraju… Nie, nie jest na skraju załamania nerwowego, a przynajmniej stara się tego nie okazywać. Jak przystało na kobietę w kulturze japońskiej jest dość powściągliwa w okazywaniu uczuć. W wypadku ucierpiało jej główne narzędzie pracy. Ze złamaną ręką przechodzi długotrwały proces leczenia i rehabilitacji. Po roku wciąż nie jest gotowa do powrotu do filharmonii. Nie jest? Wydaje mi się, że kwestie natury fizycznej powoli odchodzą na drugi plan.
Kwestie etyki, moralności, ale również gasnących więzi są kolejnymi warstwami, na które zwrócicie uwagę. Rysunki Haymana natomiast to subtelność, wykwintna kreska, delikatna ilustracja i równie delikatny kolor. Styl to harmonia, daleka od gwałtowności, którą można by wiązać z uczuciami, a te gdzieś tam wewnątrz ciągle przecież targają postaciami. Ale to też ta azjatycka domena, która na rysunek się przekłada. Zaciśnięte usta, spokojne twarze, dramat, który rozgrywa się w ukryciu i czasem jest trudny do wychwycenia. Wspaniały album, bardzo wyważony, spokojny, ale jednocześnie jeden z mocniejszych w swoim przekazie. CZYTAJ WIĘCEJ
Świat Arkadiego. Księga 2
Artystyczna wolta przyprawia o ból głowy, gdy Caza rysuje duże plansze. To tam komiks zachwyca najbardziej. Niesamowite kolory, pomysły, wciąż w duchu ważnego dzieła dla Cazy, czyli jego filmu Gandahar, przy którym był zaangażowany jako kierownik artystyczny.
Dla mnie to jeden z najważniejszych tegorocznych tytułów. Domknięcie przygody, historia która wyrosła z osobistych lęków, a której publikacja całości zajęła prawie 20 lat. Do tego trzeba doliczyć pomysły, które Caza przeniósł do komiksu z notatek powstałych dużo wcześniej. Przez ten czas ewoluowała technika rysowania, pojawiały się nowe narzędzia, Caza nie próżnował na żadnym polu. Czerpał z nowinek (dla tamtych czasów), ale i był wierny swoim staro szkolnym przyzwyczajeniom. CZYTAJ WIĘCEJ
Lux in Tenebris
Wchodzimy więc w temat, który powinien być zdecydowanie częściej eksploatowany przez polskich twórców. Wprawdzie Jerzy Hoffman nakręcił film Stara baśń. Kiedy słońce było bogiem (na podstawie powieści historycznej autorstwa Józefa Ignacego Kraszewskiego), ale nie był to obraz dla mnie satysfakcjonujący. Już większą wiarę pokładam we Wojciechu Smarzowskim, który ma plany by nakręcić film o Słowianach, nawiązujący do ich dawnych wierzeń i mitologii. Oczywiście zawsze można sięgnąć po szereg tekstów polskich autorów i autorek, choćby po książki Elżbiety Cherezińskiej.
To porywający album. Zajączkowski i Czajkowski objawili się tutaj jako autorzy bezkompromisowi, przez czarno-białe plansze przeprowadzają nas przy akompaniamencie krzyków cierpienia, przy błagalnych prośbach o życie. Wspaniale wykorzystane jest podłoże historyczne i wykorzystany kontekst, by wykorzystać na tym podłożu gatunkowe prawidła. Walka o życie, odwaga, determinacja, pościgi, furia, ale też łagodność nowej religii w porównaniu do dzikiej wiary w przeróżne bóstwa. CZYTAJ WIĘCEJ
Żyjąca śmierć
Żyjąca śmierć to sci-fi, makabra, gotyk w przepięknej czerni i bieli, gdy ta sama czerń i biel gra nastrojami, a strach wpycha grozę pod skórę czytelnika. Joachim niczym dr. Frankenstein zgadza się na życzenie pięknej Marty i wykorzystuje technologię, całą swoją wiedzę, by spróbować wskrzesić dziewczynkę. Więcej nie mogę zdradzić, ale pomysł jest iście upiorny.
Ponownie to robimy. Zabawy w Boga, nauka, zaawansowana technologia, pośpiech i wygórowane ambicje po raz kolejny mogą doprowadzić do ruiny. W świecie Żyjącej śmierci nic się nie zmienia. Problemem nie jest Ziemia, a ludzie, którzy wykorzystują naukę w swoich prywatnych celach. Z drugiej strony, właśnie to odróżnia nas od zwierząt. Nie potrafimy pogodzić się z żałobą, odejściem ukochanych osób. Skoro mamy możliwości, sprzęt i wiedzę, to dlaczego tego nie wykorzystać? Żyjąca śmierć stawia odważne pytania. Romantyczna atmosfera unosi się nad treścią, gotyk w ciągłym sprzężeniu z science-fiction to jeden z bardziej oryginalnych konceptów jakie widziałem. Tutaj gatunek oddycha całą piersią. Można się zakrztusić duszną i klaustrofobiczną atmosferą, na końcu takich historii zawsze staniemy na progu szaleństwa. CZYTAJ WIĘCEJ
Dum-dum
Ja nie widziałem tutaj prostej przeprowadzonej przez kilka punktów na niewidocznej w druku siatce. Nie widziałem dwóch wyrysowanych okręgów, z których jeden robi za oko, drugi za powiększoną źrenicę, która ma przedstawiać przerażenie postaci. Widziałem twarz zmęczonego człowieka, zniszczonego, z głęboką blizną w sercu.
Taka blizna nie zniknie. Stan, człowiek straumatyzowany wydarzeniami wojennymi jest wrażliwy jak szczeniak, delikatny jak liść na gałązce, który utrzymuje się dzięki kilku włóknom. Taki liść może być porwany przez wiatr, a co dopiero, gdy przyjdzie burza. Dla głównego bohatera komiksu Dum-dum burzą może być głośny dźwięk, kinowy seans, podniesiony głos. Jak reaguje Stan? Niekiedy ucieczką, ale nierzadko też agresją, która prowadzi bezpośrednio do przemocy. CZYTAJ WIĘCEJ
Petar i Liza
Jest raczej pewne, że na treść i styl Petara i Lizy wpłynął życiorys autora. Wychowywał się w sierocińcu, służył dziesięć miesięcy w chorwackich siłach zbrojnych. To wszystko musiało mieć wpływ na artystyczną wrażliwość, a utracone wojenne pokolenia są jednym z tematów przewodnich tego komiksu.
To trudny komiks, obrazki wszechobecnego rozkładu nawet jeżeli są zaprezentowane w tak silnych kolorowych kontrastach mogą być nie do zniesienia dla co niektórych czytelników. Jest czasem naprawdę surowo, potrafi być też przytłaczająco również dzięki ogromnej ilości szczegółów. Ale to wszystko jest metodą na pokazanie czegoś istotnego. Bałagan na ulicy jest odzwierciedleniem tego, co dzieje się w głowie Petara.
Miłość potrafi wytrącić na chwilę demony, ale one tak naprawdę nigdy nie odejdą. Czają się za rogiem, są cierpliwe, drzemią sobie w swych parszywych norach. O tym jest przede wszystkim Petar i Liza. Polecam. CZYTAJ WIĘCEJ
Pod drzewami, gdzie nikt nie widzi
To miasteczko jest za małe dla dwóch psychopatów.
Wielką niespodziankę uczynili mi Patrick Horvath swoim komiksem. Pożenili ten słodki styl, przesłodzony nawet, w którym dostajemy wgląd w życie mieszkańców małego miasteczka. Tam roi się od miłych zwierzątek. Każdego jednego zameldowanego w Woodbrook można wyjąć, zrobić kopię, wypchać watą i wrzucić na półkę w sklepie zabawkarskim. Każdy rysunek można oprawić i przyozdobić nim sypialnię dziecka. Styl jest jasny, ma być pastelowo, kolorowo, w ciągłym uśmiechu. No chyba, że delikwent, kaczka, gęś, sowa, żółw (to przykłady, nie ma spoilerów) nie ma już twarzy, wtedy o uśmiech trudno.
Pod drzewami, gdzie nikt nie widzi potrafi być zabawny, chociaż akcentów humorystycznych zbyt wielu nie ma. Ale sam kontrast jest już komiczny. Czarny humor polega na tym, że to głównie nasza wyobraźnia nie może pogodzić się z obrazami, a zaraz po tym zestawić ich z treścią, jak z najbardziej mrocznego kryminału. Co tam kryminału, przecież to pełnoprawny krwawy slasher. Morderca robi sobie niezłe używanie, ciała są rozczłonkowane, gore rozbija kadry. Jest grubo. A Samantha wciąż walczy o to, by w miasteczku zapanowała harmonia i spokój. CZYTAJ WIĘCEJ
El Borbah
Można odnieść wrażenie (pierwsze wrażenie), że El Borbah Charlesa Burnsa to wykolejeniec, dziwny gość, zupełnie niepasujący do… do czego właściwie? Przecież El Borbah na tle całego świata przedstawionego jest tym jednym z bardziej prawych i bardziej normalnych person. To cały krajobraz u Burnsa jest dziki, niebezpieczny, pełen zwyrodnialców, szemranych typów, zła. To tam, na zewnątrz, poza hacjendą naszego meksykańskiego zapaśnika panuje prawo dżungli. Porywani są ludzie, kobiety są wykorzystywane, wszyscy do siebie strzelają, szaleni naukowcy przeprowadzają chore eksperymenty. Na tym tle El Borbah jest całkiem normalny i na pewno całkiem w porządku.
Wydaje się więc, że można tu parafrazować słowa Mariona Cobrettiego z Cobry „You’re a disease, and I’m the cure”. I to właśnie El Borbah jest lekiem na cały syf, który spływa po kadrach Burnsa. Wspaniały komiks, szalony, z fabułą która kroczy ścieżkami których nie przewidzisz, nie odgadniesz kolejnego kroku bohatera, którego niektórzy chcieliby nazwać antybohaterem. CZYTAJ WIĘCEJ
Sezon spadających gwiazd
Marcin Podolec stworzył dzieło unikatowe i takie, które jest absolutnie jego. To jego sezon spadających gwiazd. Pamiętnik, do którego będzie mógł sobie wracać, tak jak my oglądamy czasem zdjęcia z dzieciństwa. Nie zrobił jednak tego tylko dla siebie, zaprosił nas do swojego świata, do swojej przeszłości. Zebrał swoje wspomnienia, chociaż na pewno nie można odebrać całości jako komiksu autobiograficznego. To raczej ten przykład nostalgicznej podróży do czasu, gdy autor był na innym etapie swojego życia, gdy się formował. Mógł zostać rysownikiem, koszykarzem w lidze NBA, albo kimś jeszcze zupełnie innym.
Trochę w duchu komiksowych pasków Charlesa Schulza, czasem w pisarskim stylu René Goscinnego, trochę melancholijny, cały czas zabawny. Każda strona to jedno wydarzenie, incydent, historyjka z puentą lub bez. Czasem te krótkie opowiastki są oderwane od całości, niekiedy łączą się jakąś fabularną nitką. Obserwujemy poczynania głównego bohatera, ciągle strapionego i w ogniu najważniejszych życiowych (dla konkretnego wieku) rozterek oraz paczkę jego kolegów i ich perypetie. CZYTAJ WIĘCEJ
Parker. Gorzkie porachunki
Antybohater powołany do życia przez Starka jest taki, jak go zapamiętaliśmy z poprzedniego tytułu. Wysoki (może lekko szczuplejszy), z kwadratową szczęką, wielkimi dłońmi o bezkompromisowym podejściu do spraw. Liczy się efekt. Parker nie ściemnia, mówi zawsze jak jest. Czasem potrafi zmienić zdanie, ale to tylko dlatego, że pojawiły się nowe opcje. Cel uświęca środki, to powinno być jego maksymą. A te środki? Cóż, Parker jest tutaj, w Gorzkich porachunkach, wystawiony na ciężką próbę. Cudem uciekł z tej kołomyi na starcie, a teraz bez gotówki, ze znajomymi którzy są w stanie pomóc i z kilkoma adresami w pamięci, szuka typa, który przywłaszczył sobie hajs za napad. I tyle wystarczy.
Na każdej planszy, czyli na każdym prowadzonym wątku, fabularnych ciągach, ludziach, wydarzeniach, zobaczymy tu dosłownie odcisk Parkera. To prawie graficzny lejtmotyw, ten odcisk który wyróżnia się z tła, jest umieszczony na przedmiotach, twarzach. Tak jakby antybohater zostawił wszędzie ślad po sobie, wszyscy i wszystko nosi jego piętno. CZYTAJ WIĘCEJ
Zardzewiały tankowiec
Konkretny materiał. Nie taki od Waszego sprawdzonego dilera, tylko raczej od kogoś, kogo spotykacie w ciemnej alejce i zagaduje Was szeptem „mam coś dla Ciebie, sprawdź to. Tylko uważaj, nie przesadź”. Nie zamierzam więc pytać z jakiego portu Ottoich przypłynął swoim zardzewiałym tankowcem. Zaprosił na pokład. Zajrzałem wszędzie. Nie było to doświadczenie łatwe, ale takie być nie mogło.
To niepokojące sci-fi (pięknie wykończone horrorem i festiwalem makabry), nastrojem przypomina mi film Pi Aronofsky’ego. Nie wiem do końca dlaczego, głównie chodzi o atmosferę pełną czegoś dziwnego, groźnego. W końcu czegoś co drapie cię po karku, ale gdy się odwracasz już tego nie ma. Zabiegi formalne i narracyjne artysty Ottoicha wychodzą z terytorium zarezerwowanego dla psychologii nierzadko zahaczając o kwestie transcendentalne.
To nie jest komiks łatwy w odbiorze, ale satysfakcja pojawia się dość szybko. Pod względem ciężaru przypomina mi trochę Smołę Piotra Marca. Nie mam zamiaru zestawiać ich razem, ale oba oferują podobną atmosferę.
Zardzewiały tankowiec nie przypadnie wszystkim do gustu. Nie powinien, nie ma klasycznych ilustracji, ma ciężki klimat, bywa nieprzystępny. Ale jest z nim tak, jak z filmami Lyncha, niektórymi obrazami Cronenberga. To komiks spełniający swoje ambicje. CZYTAJ WIĘCEJ




















