Jak najlepsza ponura baśń, jak te straszydła od braci Grimm. Moja młodsza córka uwielbia takie opowieści z delikatną nutką grozy. Kuchnia Ogrów. Umarła po trzykroć nosi w sobie liczne znamiona czegoś mrocznego. Ale jest to też ta klasyczna opowieść o wielkiej odwadze w maleńkiej istocie. Znacie to. Tutaj jest ta Umarła po trzykroć. Tak ją ochrzcili mieszkańcy jeziora brudnych naczyń. Tak, dobrze czytacie.
Główna bohaterka zostaje porwana wraz z przyjaciółmi (którzy na początku nie doceniają niezwykłego hartu ducha dziewczyny) i ma stanowić ledwie mały składnik w daniach przygotowywanych w kuchni Ogrów. Upiorne, prawda? A to dopiero początek, bo dzieci porwane przez zakapturzone straszydło do wora bez dna, są w rzeczy samej za drobne, kościste, trzeba je jeszcze utuczyć. Umarła po trzykroć w ostatniej chwili czmycha z szatkownicy, znajduje schronienie na innym poziomie kuchni ogrów, tam gdzie lądują resztki. Tam też opracuje plan ucieczki.
Kuchnia Ogrów to mroczna baśń i zaangażowana treść.
Ten komiks to fantastyczny świat. Wykreował go Jean-Baptiste Andréae (ilustracje) i Fabien Vehlmann (scenariusz). Przeznaczony dla młodzieży album mógłby w paru miejscach przestraszyć najmłodszych. Ale tak czasem trzeba, w tym straszeniu jest metoda. Wartości, które autorzy umieszczają w swojej kuchni są przecież uniwersalne i w dzisiejszym świecie bardzo pożądane. Malutka bohaterka prezentuje wszystkie cechy, tak ważne we współczesnym świecie i tak ważne dla współczesnej dziewczyny. Nie ma tu więc nic do rzeczy, że idziemy ścieżkami gatunkowego fantasy z ogrami, maszkarami, wielkimi olbrzymami i całym niesamowitym bestiariuszem. Zawsze i ostatecznie najdonośniej wybrzmi tu uniwersalność. Ale za tą uniwersalność idzie bardzo mądre przesłanie. Warto krzewić w sobie pasję do czegoś, mieć fach w ręku, rozwijać się w tym kierunku. Umarła po trzykroć jest kulinarnym talentem, wykorzysta to.
Jean-Baptiste Andréae i Fabien Vehlmann stworzyli dark fantasy dla młodszego czytelnika.
Motywy przewodnie, która wynikają z treści świetnie komponują się z pięknymi ilustracjami autorstwa Andréae. Aż chciałoby się wprawić w ruch te kadry. Z drugiej strony nikt nie musi tego robić, wyobraźnia uruchamia się automatycznie. Szczegóły powalają, każda postać ma swoje charakterystyczne cechy. Andréae w swoich planszach stosuje dominantę jednego koloru. Czasem więc mamy całą stronę w pomarańczowej barwie, a następną już we fioletach. Kuchnia Ogrów mieni się więc pięknymi kolorami, jest tak bogata w detale, jak właśnie kuchnia (jako miejsce) powinna być w sensie dosłownym.
Tu nie ma nudy pod tym względem. Ale wracając jeszcze do tych szczegółów, to zwróćcie proszę uwagę na tła. Tam nie ma zmarnowanej przestrzeni. Ten świat wydaje się też być bardzo pojemny. Aż chciałoby się mieć wgląd w całą mitologię, wrócić do świata po zakończeniu historii. A już na pewno chcielibyśmy się dowiedzieć, co będzie potem.
Znaczeniowo i w kwestii przemycanych motywów, to Kuchnia Ogrów traktuje przede wszystkim o przyjaźni, odwadze, determinacji, empatii, nawet o tym desperackim i kurczowym trzymaniu się priorytetów (i życia!). Jest tu wszystko, co powinno się liczyć przy budowaniu własnej tożsamości i indywidualności.