Frank Cappa

Ta lektura ma wszystko. Są tu prawdziwe trzewia, ale przede wszystkim jest tu serce, które bije za dwa. W żyłach tego komiksu płynie również prawdziwa gorąca krew, chociaż jego facjata jest najczęściej zimna, spojrzenie nierzadko puste, usposobienie cyniczne. Jeżeli chodzi o komiks, to lektura Franka Cappy okazała się być w tym roku (chociaż mamy dopiero czerwiec) jak dotychczas najlepszą, najpełniejszą, najbardziej wnikliwą jeżeli chodzi o zaangażowaną treść. Jest nerw, wzruszenia, emocje.

Rysunek Manfreda Sommera jest genialny, stylem wspaniale oddaje najróżniejsze namiętności u każdej postaci. Sommer to artysta kompletny. Realistyczna kreska jest zawsze lekka, miałem wrażenie że ilustracje to szybki szkic od niechcenia. Coś, co robi artysta siedząc na ławce w parku. Ale to tylko złudzenie, za szkicem idą szczegóły, rysy twarzy i przenikliwe spojrzenia. Sommer spędzał całe dnie w swoim atelier i był rutyniarzem, który poświęcał się swojej pracy. Zaangażowanie ilustratora widać na każdej planszy. Są więc niuanse, ekwipunek, ubrania i w końcu ruch, dynamika jest obłędna. Statyczne sekwencje natomiast są rysowane tak, jakby cały świat stał w miejscu wpatrzony w bohatera w centralnym punkcie w kadrze.

Frank CappaFrank Cappa. Korespondent wojenny, ale przede wszystkim człowiek.

Sommer to też scenarzysta. Urodzony w 1933 roku przeżył dyktaturę Franco. Bolesne historie w kraju musiały odcisnąć piętno na artystycznej drodze mistrza. Ale ten sam ból dotyczy przecież wielu regionów na świecie. Opowieści są podobne, tam gdzie jest dyktatura, konflikt, wojna, zawsze chodzi o to samo, Gorzka wymowa to klucz do odczytania treści komiksu. Za przejmującą treścią idzie też styl, bo Sommer jest dobrym pisarzem (gratulacje dla Jakuba Jankowskiego, tłumacza). Ja Cappę czytałem jak dobrą amerykańską powieść (a przecież to komiks hiszpański). Miałem tu Hemingwaya, miałem Steinbecka, miałem w końcu piękną reporterską robotę korespondenta wojennego. Dostałem też dużo wtrętów obyczajowych, krótkie przygody wypełnione potężną dramatyczną dawką i te dłuższe opowiadania bardzo refleksyjne, przepełnione melancholią. To album na każdą okazję.

Frank Cappa jako komiks najczęściej znajduje się po tej bolesnej stronie, czasem filozoficznej, uśmiechu tu mało. To raczej ta prawdziwa rzecz, a przez to smutna. Ale nie można się temu dziwić, bo Frank Cappa jako postać jest pismakiem i relacjonuje wydarzenia z ognisk zapalnych na całym świecie. Ale nie tylko, to raczej reporter dokumentalista, wchodzi w mało ciekawe miejsca, o których lepiej tylko czytać, oglądać je na zdjęciach, łapać kątem oka w telewizyjnych migawkach.

Przejmujący, zawsze z solidnym podłożem literackim.

Jaki jest właściwie Frank Cappa autorstwa Manfreda Sommera? To komiks mocny, ale też napisany i narysowany w głębokim poczuciu humanizmu. Cappa może i jest cynikiem (widział już wszystko), ale ma dystans i szanuje życie. Fragment gdy towarzyszy skazańcowi i razem z nim spędza noc przed egzekucją (jako towarzysz) to jedna z najbardziej przejmujących rzeczy jakie ostatnio czytałem. Wydaje się też, że Cappa pełni trochę rolę tajemniczego nieznajomego, który pojawia się w różnych miejscach na świecie, służy radą, nie komentuje, ale czasem się wtrąca. Tak, jego zaangażowanie istnieje, bo Frank jest tylko człowiekiem. Pomimo wspomnianego cynizmu nosi w sobie duże pokłady empatii.

Natomiast jego komentarz jest suchy. Nierzadko idzie po prostu dalej, przechodzi obok kolejnego ludzkiego horroru. Chyba zdaje sobie sprawę, że nie naprawi całego świata (epizod hongkoński). Gdy towarzyszy oddziałom partyzanckim walczącym z żołnierzami Anastasio Somoza Debayle, dyktatora w Nikaragui, czytamy wówczas jego słowa:

Zapach spalonego mięsa, krwi, agonalne jęki. To wszystko nic, rozkazy wykonuje się bez szemrania.

„Amerykański” sznyt pisarstwa jest tu bardzo widoczny, uwidacznia się to w tekstach, lekkich, nośnych, wychodzących z pola literackiego. Doskonały jest zatem ten wspomniany już przekład, ale i cała wydawnicza robota. 368 stron to dłuższe i krótsze przygody. Epizody poprzetykane szkicami, wersjami roboczymi. Są i kolorowe okładki (również w środku albumu. Dlatego Franka Cappa to długa czytelnicza przygoda i świetnie wypada ten pomysł na nieco magazynowy niepoukładany styl. Przez to jest różnorodnie, nie wiemy co nas czeka na następnej stronie. Wspaniałe wydanie, a komiks to arcydzieło.

Patryk Karwowski
Tytuł oryginału: Frank Cappa – Integral
Rysunki: Manfred Sommer
Scenariusz: Manfred Sommer
Kolory: Manfred Sommer
Tłumaczenie: Jakub Jankowski
Redakcja: Maria Lengren
Korekta: Agata Bogusławska
Skład: Piotr Margol
Ilość stron: 368
Oprawa: twarda
Wydawnictwo: Lost In Time
Format: 210 x 290 mm

KOMIKS UDOSTĘPNIONY PRZEZ WYDAWCĘ. ZNAJDZIESZ GO NA PÓŁKACH