Dum-dum

Ja nie widziałem tutaj prostej przeprowadzonej przez kilka punktów na niewidocznej w druku siatce. Nie widziałem dwóch wyrysowanych okręgów, z których jeden robi za oko, drugi za powiększoną źrenicę, która ma przedstawiać przerażenie postaci. Widziałem twarz zmęczonego człowieka, zniszczonego, z głęboką blizną w sercu.

Taka blizna nie zniknie. Stan, człowiek straumatyzowany wydarzeniami wojennymi jest wrażliwy jak szczeniak, delikatny jak liść na gałązce, który utrzymuje się dzięki kilku włóknom. Taki liść może być porwany przez wiatr, a co dopiero, gdy przyjdzie burza. Dla głównego bohatera komiksu Dum-dum burzą może być głośny dźwięk, kinowy seans, podniesiony głos. Jak reaguje Stan? Niekiedy ucieczką, ale nierzadko też agresją, która prowadzi bezpośrednio do przemocy.

Dum-dumDum-dum, który potrafi rozerwać. Dosłownie i w przenośni.

Stan trafił po wojnie do Berlina, będzie pracował tu jako kreślarz w biurze projektowym. Powinien przebywać w cichym i spokojny miejscu. Takie warunki powinni mieć zapewnione weterani wojenni. Ale świat nie ma zamiaru zwolnić do stanu ducha kreślarza. Berlin nie zamierza zwolnić, bo Berlin przyspiesza w latach 30. XX w. Rozwijające się miasto atakuje zmysły Stana. Samochody, neony, dźwięki, ludzie, manifestacje, agresja na ulicach. Metropolis na całego. A tam na dole mężczyzna, a raczej przerażony chłopiec w ciele mężczyzny.

Gdy Berlin rośnie, są wznoszone kolejne monumentalne gmachy (tych kilka charakterystycznych, z konkretnymi adnotacjami, znajdziecie w Dum-dum), wokół tylko się buduje, Stan się rozpada. To jest komiks o rozkładzie jednostki i o wojnie, która się skończyła, ale tak naprawdę, w nim, w człowieku który ją przeżył, wojna trwa dalej.

Bardzo oryginalny, uniwersalny, trafia z przekazem.

Łukasz Wojciechowski wykorzystał AutoCAD, jedno ze swoich podstawowych narzędzi pracy, by opowiedzieć przejmującą historię mężczyzny z traumą. Jest ona, ta historia, po trosze inspirowana historią pradziadka Wojciechowskiego. Mamy więc przykład opowieści poniekąd osobistej, ale tak naprawdę Dum-dum to uniwersalizm. Takich historii było (i wciąż jest) tysiące. I wtedy, po I Wojnie Światowej, po II Wojnie Światowej, po każdym konflikcie zbrojnym. Powroty są zawsze dramatyczne, tu już nie wracają ci sami ludzie. Umiera jakaś niewinność, część człowieka zostaje w lesie, w okopie.

AutoCAD to czysta forma, współrzędne, rzecz usystematyzowana, matematyka. To ład i porządek zaczynając od idealnie poprowadzonej linii. Kąty proste, wklęsłe, rozwarte, dokładność i precyzja. Wojciechowski w tym iluzorycznym porządku umieścił chaos w postaci Stana. Ale na pierwszy rzut oka nie widać po mężczyźnie całej jego dramatycznej natury. Trzeba się przyjrzeć, wyczytać między wierszami, powoli dojrzycie pęknięcia. A on, Stan? Zdaje sobie sprawę z tego, co się z nim dzieje. Być może wydawało mu się, że w Berlinie, mieście poukładanym, znajdzie harmonie. Wycisza się przy stole kreślarskim. Sam mówi, że chciałby być urządzeniem elektrycznym. ale chwilę po opuszczeniu biura, wciąż dostaje to samo. Zgiełk, hałas, nadchodzi kolejna burza. Wracają obrazy z przeszłości.

Patryk Karwowski

Rysunki: Łukasz Wojciechowski
Scenariusz: Łukasz Wojciechowski
Ilość stron: 272
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Format: 210 x 150 mm

KOMIKS UDOSTĘPNIONY PRZEZ WYDAWCĘ. ZNAJDZIESZ GO NA PÓŁKACH

Kultura Gniewu