Nautilus. Tom 1: Teatr cieni

Taka kobra! Pierwszy tom komiksu Nautilus przerwany w takim momencie! Cliffhanger na miarę najlepszych serialowych epizodów! Cóż, bywa i tak.

Nautilus. Tom 1: Teatr cieni to komiks przygodowy, szpiegowski, który pragnąłbym zobaczyć na wielkim ekranie. Oczywiście budżet musiałby być spory, ale zapewniam producentów, warto zainwestować! Przy okazji lektury poznałem też swojego nowego ulubionego agenta, to Kimball O’Hara. Wyrabiał się na irlandzkich ulicach, a żył jak Hindus wychowywany przez handlarza koni, tybetańskiego lamę. Niezłe koneksje. Szpieg, człowiek wielu talentów, sprytny i inteligentny. Potrafi, jak się okazuje, wyjść cało z każdej opresji. Tutaj, w pierwszym tomie, naprawdę musi zakasać rękawy.

Poznajemy go na przełomie XIX i XX wieku, jest agentem pracującym dla Wielkiej Brytanii, aktualnie przebywa w Bombaju. Sytuacja jest w Indiach napięta. O wpływy walczy Wielka Brytania i cesarstwo Rosyjskie. Oba mocarstwa ze swoimi kolonialnymi zapędami przeciągają linę, a cierpi oczywiście naród indyjski

Nautilus. Tom 1: Teatr cieniNautilus, przygoda która zapiera dech w piersi.

W Bombaju jest jeszcze względny spokój, ale sytuacja przypomina trochę późniejszą Zimną wojnę. Tutaj nazywa się to Wielka gra, chociaż pada i bardziej pasujące określenie. To tytułowy teatr cieni, wszyscy wszystkich szpiegują, uśmiechają się do siebie na przyjęciach (Brytyjczycy i rosyjscy dygnitarze), ale za plecami wbijają sobie szpile i sztylety.

Kimball O’Hara natomiast wszystko obserwuje. Obserwuje tak dokładnie, że jest świadkiem kolejnych szpiegowskich podchodów. A dzieje się to podczas wystawnego przyjęcia na brytyjskim okręcie. I tam dochodzi do zamachu, okręt idzie na dno wraz z całą zagraniczną śmietanką. Toną i rosyjscy dygnitarze, o zamach jest oskarżony O’Hara. Wiadomo, nasz bohater nie może stać bezradny i dać się prowadzić na szafot. Tym bardziej, że jest przekonany o winie szpiega, tudzież podwójnego szpiega, na rozwiązanie tajemnicy przyjdzie jeszcze czas. Dowody mogą być w sejfie, który teraz jest już na dnie razem z wrakiem okrętu. Jak się tam dostać? Może pomóc tylko Nemo i jego legendarny okręt podwodny. Ale to właśnie legenda, tak twierdzą przyjaciele O’Hary. Cóż, żeby ratować świat (oba mocarstwa wskutek dramatycznych wydarzeń w Bombaju szykują się do wojny) i ratować swój indyjski naród, O’Hara rusza za tą legendą. Trop prowadzi do rosyjskiego więzienia o zaostrzonym rygorze.

Angażujący scenariusz, wspaniałe ilustracje.

Hit, szlagier, najlepszy przygodowy album który przyszło mi ostatnio czytać (tempo, dialogi, zwroty akcji porównać mogę do tych z serii Largo Winch). Tu nie ma zbędnych kadrów, strony przerzucają się same, scenariusz jest idealnie docięty. Wszystko rozgrywa się na jednym wdechu, bo O’Hara przemierza kontynenty, igra ze śmiercią, wykorzystuje swoje najlepsze szpiegowskie sztuczki. Ciągle pod ostrzałem, ciągle na celowniku. Ścigają go służby z Wielkiej Brytanii, zaraz wda się w kabałę na terenie Rosji, spotka i Nemo.

Na talencie Guenaela Grabowskiego poznałem się już przy Dziewięć, komiksie sci-fi. Tutaj Grabowski, mam wrażenie, jest jeszcze lepszy. Największe wrażenie robią oczywiście większe plansze, krajobrazy, ujęcia zaludnionego portu, Grabowski wykorzystuje każdy fragment kadru. Ogromną przy tym zaletą albumu są kolory nałożone przez Denis Bechu’a. O scenariuszu Mathieu Mariolle’a poniekąd napomknąłem, ale trzeba przecież napisać że wydarzyła się tu rzecz niebywała. Mariolle w niezwykły sposób powiązał postać Kima (przyjaciel całego świata z powieści Rudyarda Kiplinga) z wątkami z powieści Juliusza Verne’a. Znakomity patent. Historia w pierwszym tomie „Nautilusa” płynie wartko, angażuje czytelnika, to przygoda która nie pozwala odejść od lektury.

No i jest to komiks pięknie opracowany i wydany. Wprawdzie mamy tu tylko 64 strony, ale są na tyle intensywne w treści, że ten stan po zamknięciu albumu (apetyt na więcej!) jest chyba najlepszym czego mogliby sobie życzyć twórcy.

 

Patryk Karwowski
Scenariusz: Mathieu Mariolle
Rysunki: Guénaël Grabowski
Kolory: Denis Béchu
Tłumaczenie: Jakub Syty
Skład: Robert Sienicki
Redakcja i korekta: Izabela Rutkowska
Ilość stron: 64
Oprawa: twarda
Wydawnictwo: Lost in Time
Format: 240 x 320 mm
KOMIKS UDOSTĘPNIONY PRZEZ WYDAWCĘ. ZNAJDZIESZ GO NA PÓŁKACH