Strażnicy Galaktyki (2014)

Guardians of the Galaxy - Strażnicy Galaktyki - 2014
Nawet nie wiem od czego zacząć. Chciałbym wykrzyczeć swoją radość prosto w twarz twórcom tego filmu. Indiana Jones XXI wieku zatopiony w stylistyce z Piątego Elementu. To jest moje kino. Jeżeli chodzi o filmy Marvela, to owszem lubię je, ale… szybko zapominam. Poza tym jestem już zmęczony kolejnym superbohaterem ratującym kolejne miasto. I tak wiadomo, że mu się uda. Kolejne postacie wyglądają jak metroseksualne wymoczki ściągnięte z plakatów z boysbandami (tak, tak, do pana pije panie Garfield). Coraz mniej ikry i coraz mniej pazurów (tak, Rosomaku, coraz mniej w Tobie drapieżcy). Filmy z uniwersum Marvela wpadają jako niezłe, nawet dobre czasami, jednak po miesiącu już nie wiem o czym były.




Bałem się Strażników Galaktyki. Obawiałem się też o swój stan podczas seansu. Po tygodniu ciężkiej pracy, wybrałem się na piątkowy seans. Na 15 minut przed filmem czułem, że odpływam w miękki fotel. Niee, myślę, zasnę w kinie, nie dam rady. No i zaczęło się.

Lata 80-te. Mały chłopiec czeka na krześle w szpitalnym korytarzu. To nie jest pogodny dla niego wieczór. Wielkie zmartwienia, smutek i żal do świata. Zakłada słuchawki od walkmana i puszcza specjalnie przygotowane „Awesome Mix Vol. 1”.

I’m not in love…
so don’t forget it…
It’s just a silly phase…
I’m going through…

Tak, to 10cc i ich I’m Not In Love. Nie spodziewałem się tego, że twórcy okraszą swój film muzyką z lat 70-tych. To wielka odwaga i zarazem wielki plus dla nich za to. Zaryzykować i podłożyć pod akcje The Runaways, The Five Starships, Jackson 5 miast współczesnych przebojów było wspaniałym pomysłem. Hooked On A Feeling zespołu Blue Swede był użyty w zwiastunie, jednak myślałem, że to jednorazowy zabieg. Na szczęście nie.

Guardians of the Galaxy - Strażnicy Galaktyki - 2014
Wspomniany dzieciak sam na korytarzu, to Peter Quill(Chris Pratt). W pokoju, na łożu śmierci leży jego matka. Cała rodzina stłoczona wokół przepuszcza Petera. Ostatnie słowa, pożegnanie i prezent dla syna.

„…Otwórz jak mnie już nie będzie…”

I ostatni ruch ręką. Prośba by ostatni raz ją dotknąć. Przestraszony chłopiec odsuwa się. Ten moment zapamięta do końca życia. To była ostatnia szansa, by ścisnąć dłoń wciąż żywej matki. Nie zdążył, przestraszył się, odsunął. W rozpaczy wybiega i tonie we mgle i ciemności. Noc rozświetla jasny snop od kosmicznego statku. Porwanie, tak mocno wpisujące się w serię uprowadzeń przez kosmitów w latach 80-tych. Wiecie… noc, las i statek ufo.

Wracamy po chwili do Petera, czy raczej Star-Lorda, bo taką nadał sam sobie ksywkę. Wracamy do niego jak jest już doświadczonym łowcą, złodziejem, poszukiwaczem przygód. Poznajemy go na nowo, gdy jest w trakcie najważniejszego zlecenia w życiu. Ma zdobyć przedmiot – artefakt. Posiadający niszczycielską moc, zdolny kontrolować galaktykę. Jest pożądany przez wszystkich. Przez jednych ze względu na wartość, przez innych ze względu na swoją moc.

Guardians of the Galaxy - Strażnicy Galaktyki - 2014
Samotne dni żądnego łupów Star-Lorda, którego nikt nie zna jako Star-Lorda, szybko się skończą. Artefakt, którego moc można przyrównać do mocy pierścienia ze Śródziemia namierzyli już najmroczniejsi w galaktyce.

Nie chciałbym odkrywać calego ogromu tego wszechświata. Nawet jego skrawka. Summa summarum do naszego ziemianina dołączają Rocket, Groot, Gomora i Drax. Wszyscy mając inne priorytety, nie pałłają do siebie szególnym uwielbieniem. Poznają się w walce próbując albo wyrwać sobie z rąk artefakt, albo doprowadzić przed oblicze łowców nagród jedną z postaci (za Star-Lorda oferowana jest niezła sumka). Zakłócając spokój planety, na której się spotkali, dostają się w ręce władz i są już zmuszeni działać razem. O ile Rocket i Star-Lord są po prostu pazerni i liczą na zysk, tak Gomora chce ratować galaktykę, a Drax pragnie po prostu zemsty. Zmuszeni do współpracy, odnajdują się jako drużyna uzupełniając swoje braki w walce, podkopując jednocześnie pod sobą dołki na gruncie prywatnym.

Guardians of the Galaxy - Strażnicy Galaktyki - 2014
Genialny to film. Dający olbrzymią radość z obcowania w tym świecie. Czułem się jakbym odkrywał na nowo kinową rozrywkę. Nie taką pustą, napakowaną efektami. Taką radosną, jak wspomniany Piąty Element. Nie wiem czy pamiętacie ten wypełniony po brzegi świat, który wykreował Luc Besson. Tu jest podobnie. Masa postaci, wątków, niektóre ważne, niektóre mniej. Masa puszczonych oczek do starszych widzów. Kilka odniesień do kultury lat-80 tych i wielkie serce scenarzystów do KAŻDEJ postaci. Nie mówie tutaj o pierwszym i drugim planie. Mówię o trzecim, czwartym i dziesiątym. Każdy miał swoje 5 minut i każdy zostanie przeze mnie zapamiętany. Chriss Pratt został wybrany świetnie. Taki młody-dorosły. Chłopięca radość, czasem naiwna jak u Jasona z True Blood. Lecz gdy trzeba to staje się twardy jak Han-Solo.

Uwielbiam ten film. Uwielbiam jego epickość i to, że można polubić tak wiele postaci. Dla przykładu Michael Rooker, jako Yondu. Jeden ze zleceniodawców. Przedstawiony jako herszt bandy, wydawał się na początku niekonsekwentym przywódcą, nie do końca „groźnym”. A jednak! Jego 5 minut, gdy został podstawiony pod przysłowiową ścianą przez siły Ronana (tego złego :). 5 minut, które rozpisały na nowo historię Yondu.

Wiadomo, że to blockbuster, że ma ogromy budżet i ma przynieść po prostu zysk. A jednak ta opowieść wyłamuje się z kilku ram, o których stanowią bossowie z Hollywood. Nie wszyscy polubią paletę barw użytą przez scenarzystów. Podczas eksploracji planet, powierzchnia i cały pejzaż przypomina surrealistyczne obrazy. Zaś dominujące kolory to jaskrawe barwy z przewagą fioletu, czasem purpury. Wspomniana muzyka, to praktycznie jeden z the best of 70’s. Który z przeciętnych zjadaczy blockbusterów kupi taki soundtrack?? Postać Draxa, tak bardzo… niekumata i przez to z dowcipem, który trzeba wyłapywać między wierszami. A ileż właśnie ukrytego humoru jest w tym filmie 🙂 Oglądane niedawno Rodzinne Rewolucje (które są de facto komedią) nie dały mi tyle powodu do śmiechu co moi Strażnicy. I pamiętajcie, jeżeli nie darzycie klasycznego Marvela miłością, ten możecie obdarzyć uczuciem jak nic innego. To nie jest film o superbohaterach, to epickie kino sc-fi.

Chcę gadgety z tego filmu. Chcę koszulkę, chcę małego Groota na biurko, chcę obejrzeć raz jeszcze ten film w kinie. Ależ on był świetny i taki… cięty :)… Polecam

PS. TAK! Zmieniłem ocenę z 8 na 9. Fuck it. Ten film na to zasługuje 🙂

Czas trwania: 122 min
Gatunek: Sci-Fi, Przygodowy, Akcja
Reżyseria: James Gunn
Scenariusz: James Gunn, Nicole Perlman
Obsada: Chris Pratt, Zoe Saldana, Dave Bautista, Vin Diesel (głos Groota), Bradley Cooper (głos Rocketa), Michael Rooker, Djimon Hounsou, John C. Reilly, Glenn Close, Benicio Del Toro
Zdjęcia: Ben Davis
Muzyka: Tyler Bates