Maelström (2000)

Recenzja filmu Maelström - Denis VilleneuveWyobraźcie sobie kino niezależne firmowane przez wczesnego Villeneuve’a. Jak sobie wyobrażacie taki seans? Tak, oczywiście musi być mroczny 🙂 Główna bohaterka dokonuje aborcji. Nachodzą ją wyrzuty sumienia. Dochodzą kłopoty z pracą. Pije na imprezie, wraca samochodem do domu. Potrąca mężczyznę i uruchamia ciąg wydarzeń, których niekoniecznie chciałaby doświadczyć.


Nie będzie to zaskoczeniem, gdy napiszę, że Maelström różni się od wszystkiego co później nakręcił Denis. Jest przede wszystkim bałagan. Świadomy, bądź nie, bałagan jest. Film jest od razu szufladkowany przez widza jako kino niezależne. Naturalne oświetlenie, kamera z ręki i dużo dialogów. Ale gdzie ten mrok? Otóż w czymś w rodzaju narracji idącej tuż obok „normalnej” fabuły. Opowieść w tle jest nienachalna i stanowi raczej coś w rodzaju nocnej mary, baśni będącej kontrapunktem dla pierwszego planu. Są gadające ryby, jest rzeźnik ucinający tasakiem głowę rybie. Wszystko to nawiązuje oczywiście do tematu fabuły, jednak w ramach jednego wielkiego cudzysłowu. Baśń z tła to prawie przypowieść i komentarz dla historii dziewczyny, od której odwrócił się świat…

Recenzja filmu Maelström - Denis Villeneuve
Stan emocjonalny głównej bohaterki po aborcji szybko staje się mało ważny, a do głosu dochodzą wszystkie rozterki dotyczące potrąconego mężczyzny. Czy żyje? Kim był? Czy go odnaleźć, czy zapomnieć o sprawie? A w tle ciągle ryby, jak ten pająk w filmie Wróg, który Villeneuve nakręcił 13 lat później. To pomost pomiędzy szaleństwem a spokojem, ułudą a realnymi zmaganiami.

Recenzja filmu Maelström - Denis Villeneuve
Napisałem „bałagan” i tego się będę trzymać. W momencie, gdy wydaje nam się, że filmowa historia zboczy w kierunku mrożącej krew w żyłach opowieści, Villeneuve zaskakuje, ponieważ decyduje się na „wykończenie” swojego Maelström typowym dramatem. Obserwujemy więc zagubioną kobietę, która usilnie pragnie pozbyć się ciężaru swojego czynu. Niestety los bywa okrutny i powiernikiem tajemnicy może stać się tylko syn zabitego mężczyzny.

Recenzja filmu Maelström - Denis Villeneuve
Dopiero w kolejnych filmach Denis Villeneuve decyduje się katować swoje postacie aż do napisów końcowych. W Maelström daje nadzieję i szansę na odkupienie. Ba! Daje jeszcze więcej. Tłumaczy słowami przypadkowo spotykanego mężczyzny, że niektóre sprawy można zamieść pod dywan, zapomnieć i żyć dalej. Paradoksalnie z bólu i tajemnicy rodzi się uczucie, nawet miłość i być może długotrwały związek. Ciekawe. Chociaż muszę przyznać, że prawdopodobne. Niektóre dramatyczne wydarzenia potrafią stworzyć o niebo mocniejsze podwaliny pod związkiem, niż wspominanie romantycznej pierwszej randki.

Maelström polecam.
6/10 - niezły

Czas trwania: 87 min
Gatunek: Dramat
Reżyseria: Denis Villeneuve
Scenariusz: Denis Villeneuve
Obsada: Marie-Josée Croze
Zdjęcia: André Turpin
Muzyka: Pierre Desrochers