Ekspedycja. Bogowie z kosmosu

Bogusław Polch to był rzeczywiście zafiksowany na punkcie Ericha Von Danikena. Jasne, teorie szwajcarskiego pisarza i publicysty zawsze fajnie się czytało i słuchało o nich. No i Von Daniken miał sporo charyzmy, potrafił czarować swoimi poglądami na temat tego, że naszą planetę regularnie odwiedzali kosmici.

Ta fiksacja Polcha była urocza, mistrz przeniósł pomysły Szwajcara na komiks (na zlecenie niemieckiego wydawcy), który był dla wielu Polaków przygodą ich nastoletniego życia. W tym i moją.

Ekspedycja. Bogowie z kosmosuDzieło Bogusława Polcha, które jest zasłużenie uważane za kultowe.

To nie jest ramotka, choć dzisiaj w kilku momentach potrafi być męczący. To jest wciąż świetne science-fiction, doskonale narysowane. W zbiorczym wydaniu mamy komplet tej opowieści. Kosmiczna ekspedycja z planety Des pod dowództwem Ais ląduje na Ziemi. Ais wraz z grupą naukowców chciałaby stworzyć inteligentną cywilizację i ingeruje w codzienne życie małpoludów. Eksperymentują na nas. Jednak nawet pod silną ręką Ais okazuje się, że priorytety naukowców potrafią różnić się diametralnie od rozkazów narzuconych przez Wielki Mózg.

Zaczynamy od Lądowania w Andach. Przechodzimy przez Ludzi i potwory, Walkę o planetę, Bunt olbrzymów, Zagładę wielkiej wyspy. Te części znałem naprawdę dobrze. Przypominając sobie lekturę wymienionych epizodów, czułem się jak w domu. Następne, czyli Planetę pod kontrolą, Tajemnice piramidy i Ostatni rozkaz zupełnie zapomniałem.

Ta historia jest spójna, autorzy odważnie flirtują i z mitologią Danikena, a w późniejszych tomach sprytnie angażują obcych w wydarzenia przedstawione w Starym Testamencie. To wciąż potrafi przykuć uwagę, wspomniany flirt nabiera rumieńców, gdy te starotestamentowe opowieści na łamach komiksów są inicjowane przez działania Ais z planety Des.

Daleko od ramotki. Imponuje dbałością o szczegóły.

Jednak to zmęczenie materiału rzeczywiście następuje. największy problem miałem z postacią Sathama, czyli głównego konstruktora złych uczynków, nemezis naszej głównej bohaterki. Jego motywacje są czasem niezrozumiałe, a on sam, w swoich działaniach i w wypowiadanych kwestiach staje się z albumu na album własną karykaturą. Czarny charakter co się zowie, tak mógłbym napisać. Jednak przez 400 stron albumu zbiorczego, ten sam czarnych charakter jawi się jak nietrafiony dowcip bez puenty.

Nie można jednak odebrać zasług Polchowi, a dokładnie żadnej z nich. To wciąż dbałość o szczegół i detal w ekwipunku, w krajobrazie, w sprzęcie. Świetne są pomysły na rysowanie technikalii włącznie ze sprzętem obcych, projekty statków kosmicznych. Na poziomie narracji wszystko jest zgrzebne i bardzo przejrzyste. Tak przejrzyste, że idziemy niemal po sznurku do kłębka. Nie ma żadnych korytarzy, odnóg, tylko jasny cel wyprawy (zawsze) i nieustanna walka dobra ze złem.

W dołączonym wywiadzie Ekspedycja jest wspominana jako opus magnum Bogusława Polcha. Osobiście wolę Funky Kovala, ale jeżeli weźmiemy pod uwagę sukces Ekspedycji i jej drogę po rynkach zachodnich, to owszem, jest to sukces niebywały. Warto posiadać.

Patryk Karwowski
Rysunki: Bogusław Polch
Scenariusz: Arnold Mostowicz, Alfred Górny
Redakcja: Michał Olech
Ilość stron: 400
Oprawa: twarda
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Format: 220 x 296 mm