Stare zgredy wydany po raz pierwszy w 2014 roku przypomniały mi nowszy, bo z 2021 roku komiks Antananarywa. Na sprawę spojrzymy jeszcze w następnej części tekstu.
W omawianym dzisiaj tytule, Wilfrid Lupano (scenariusz) i Paweł Cauuet (rysunki) wybrali na bohaterów swojego albumu starsze osoby. Nie chciałbym pisać, że to ostatnia prosta w życiu tych bohaterów, ale tak poniekąd jest. Stare zgredy, jak wskazuje sam tytuł, opowiada właśnie o nich, starych zgredach. Samo słowo „zgredy” wskazuje pewien typ charakteru. Oczywiście, żeby być zgredem, wcale nie trzeba być starym. W tym jednak przypadku chodzi o wiek.
Jest ich kilku, spotykają się na pogrzebie, zaczynają roztrząsać sprawę listu zmarłej Lucette. Staruszkowie Antoine, Pierre i Mimile wraz z Sophie, ciężarną wnuczką Antoine’a, ruszają w podróż. Ta przygoda jest napędzana chęcią zemsty. Treść listu jasno wskazuje, że nie wszystko w życiu Lucette było przejrzyste. Krewki Antoine chwyta za strzelbę i rusza z kopyta swoim zdezelowanym autem.
Historia o przyjaźni, starych sprawach, młodości.
Nieco karykaturalny, ale przede wszystkim bardzo ciepły i z dużą dozą empatii. Tak najkrócej można scharakteryzować styl i atmosferę Starych zgredów. Wilfrid Lupano pisze z humorem, każda postać ma swoją historię, motywacje są jasne. Ale Lupano nie tylko przy tworzeniu bohaterów wykazał się dobrym pisarstwem. Ta opowieść wciąga i zmusza do refleksji. Czy warto bowiem zaprzątać sobie głowę sprawami, które miały miejsce kilkadziesiąt lat temu? W tym przypadku odpowiedź jest jednoznaczna. Nie warto, trzeba skupić się na tych ostatnich latach. Zamknąć rozdział trzeba, ale niech to będzie dobrze spędzony czas, a nie chwile które wprowadzają niepotrzebny stres. Te wątki z przeszłości nie dotyczą jednak tylko jednego epizodu. Lupano wprowadza w historię dużo ciepła. Pięknie wypadają te momenty, gdy trójka starych przyjaciół po prostu wspomina miejsca i czas swojej młodości.
Wracając do porównań i nowszej Antananarywy, to punktów zbieżnych rzeczywiście jest sporo. Ale to taki styl komiksów „rozliczeniowych”, które w swojej obyczajowej sferze kładą nacisk na powroty do przeszłości oraz poruszają aspekty dotyczące wieku i międzypokoleniowości. Nieco podobne były też Zmarszczki.
Stare zgredy jako nietypowy coming-of-age, bo w każdym wieku można dorosnąć.
Wszystko natomiast cudownie narysował Paweł Cauuet. Styl ilustracji, który przy tworzeniu postaci można rzeczywiście złapać w ten karykaturalny nawias dotyczy nie tylko osób, ale również tła. Cauuet rysuje pewnie, kreska jest charakterna, pejzaże urzekają, a kilka patentów może dostarczyć emocji. Bohaterowie, którzy stoją na skraju wzgórza widzą krajobraz przechodzący z koloru do czerni i bieli. To ten moment, gdy przeszłość łączy się z teraźniejszością. Wspominają i cieszą się wspólnie tymi śladami z dawnych lat. Świetny zabieg.
Ci, którzy jeszcze żyją to pierwszy tom. Niezwykle udany. zabawny, z postaciami, które od razu lubimy nawet jeżeli szereg zachowań jest trudno akceptowalnych (są wybuchowi, czepiają się, zachowują się głośno, robią cięte uwagi). Jednak ta bezkompromisowość w zachowaniu to jedna z „przypadłości” starych zgredów. Dobrze, że jest. Stanowi o czymś rozpoznawalnym w tej historii.
Rysunki: Paul Cauuet
Scenariusz: Wilfrid Lupano
Ilość stron: 58
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Labrum
Format: 237 x 310 mm
