Krakowskie potwory – sezon pierwszy

Strachy na lachy

Na Krakowskie potwory w reżyserii Kasi Adamik i Olgi Chajdas – pierwszy polski serial Netfliksa z gatunku supernatural czekałem w lepszych czasach. Inwazja Rosji na Ukrainę rozpoczęta 24 lutego stworzyła nową, dużo smutniejszą i mniej bezpieczną rzeczywistość. Apokaliptyczne zdarzenia uruchomione przez ten barbarzyński akt wytworzyły wokół nas przestrzeń, która (przynajmniej w moim wypadku), mówiąc oględnie, nie sprzyjała właściwemu odbiorowi takich produkcji jak Krakowskie potwory. Dlatego też w momencie premiery ich nie oglądałem. Po pewnym czasie, gdy trzeba było zacząć się adaptować do nowej rzeczywistości postanowiłem do tej produkcji wrócić i osobiście się przekonać, czy dość chłodne przyjęcie z jakim spotkał się ten serial ze strony większości krytyków i widzów, dobrze oddawał realne niedostatki tej produkcji? Czy może jednak Krakowskie potwory są dziełem lepszym, niż się powszechnie uważa? Chciałbym tak napisać, jednak produkcja ta daje mało argumentów swoim potencjalnym obrońcom.

Studenci kontra potwory

Aleksandra Walas (Barbara liberek) jest studentką pierwszego roku medycyny na prestiżowym Collegium Medicum w Krakowie. Dziewczyna przed laty przeżyła ogromną tragedię związaną z samobójstwem matki. Trauma tamtych wydarzeń i prześladujące bohaterkę nocne koszmary powodują, że jest ona typem samotniczki stroniącej od nawiązywania bliskich relacji z otoczeniem. Życie Alex (jak zwracają się do niej nieliczni znajomi) zmienia się, gdy w jednym z krakowskich pubów poznaje Lycky’ego (Stanisław Linowski), niewiele od siebie starszego studenta. Wkrótce potem, zupełnie dla siebie niespodziewanie, dziewczyna zostaje włączona do elitarnej grupy studentów skupionej wokół światowej sławy patologa – tajemniczego profesora Zawadzkiego (Andrzej Chyra). Jak się okazuje, grupa ta, pod przykrywką prowadzenia badań naukowych, zajmuje się badaniem zjawisk nadprzyrodzonych, a każdy z jej członków posiada unikalny, nadprzyrodzony dar. Gdy przebudzone złe, potężne i żądne zemsty słowiańskie bóstwo zaczyna zsyłać na świat demony, członkowie „grupy Zawadzkiego” będą musieli przezwyciężyć wzajemnie animozje, by wspólnie spróbować powstrzymać zagrożenie. Być może kluczem do pokonania zagrażających światu nadprzyrodzonych sił jest Alex.

Liche źródła historyczne

Sam pomysł by w ramach kultury popularnej wykorzystać, czy to krakowskie legendy, czy przedchrześcijańskie słowiańskie mity i przy ich pomocy opowiedzieć ciekawe historie o dzisiejszych ludziach wydaje się strzałem w dziesiątkę. Podobne rzeczy w ramach popkulturowej reprezentacji własnych wierzeń, historii i legend od dawna z powodzeniem robią choćby Azjaci, Afroamerykanie, czy mieszkańcy Skandynawii. Oczywiście tu na wstępie pojawia się pewien problem – o przedchrześcijańskich wierzeniach Słowian wiemy zaskakująco mało. Jak słusznie zauważa mediewista, Łukasz Kozak, Słowianie nie mieli mitografów, a wszelkie, niezwykle skromne, pisane źródła o wierzeniach przedchrześcijańskich tworzone były w całości z chrześcijańskiej perspektywy. We wstępie do swojej książki, Upiór. Historia naturalna, Kozak pisze: „krótko rzecz ujmując mitologia słowiańska sama w sobie jest historiograficznym mitem wynikającym z fałszywego założenia, że musiała ona w jakimś historycznym momencie istnieć, a co więcej, obejmować całą słowiańszczyznę. Nie musiała”. Czy jednak z perspektywy filmowca liche źródła historyczne są wielką przeszkodą, czy może jednak szansą na rozwiniecie artystycznych skrzydeł? Zdaniem dziennikarza Gazety Wyborczej, Radosława Czyża, to raczej szansa. W swojej recenzji dzieła Adamik i Chajdas autor pisze: „Ale jeśli brak źródeł to problem dla badaczy, dla twórców może być błogosławieństwem. W końcu jeśli coś nie jest opisane wprost, można to po prostu wymyśleć, a nikt nie będzie miał podstaw do czepiania się. Z tej swobody w kreowaniu mitów skorzystały twórczynie Krakowskich potworów”. Za bazę przedstawionej w serialu mitologii posłużył rękopis niewydanego nigdy traktatu Bożyca autorstwa XIX-wiecznego filozofa Bronisława Trentowskiego. I trzeba przyznać, że wykreowany mroczny świat zamieszkały przez dobrych, złych i pilnujących chwiejnej równowagi bogów jest na swój sposób fascynujący. Szkoda, że twórczyniom nie udało się, korzystając z niego, zrobić dobrego serialu.

Brak materiału na serial

Historia w Krakowskich potworach to typowa dla lubianego przed Netflix gatunku teen dramy opowieść o odkrywaniu siebie i swojego miejsca w świecie. Mamy również wątek emancypacji głównej bohaterki. Oczywiście, ktoś mógłby powiedzieć, że dziwna to emancypacja, bo przecież Alex bardziej „dorasta” do roli, która spada na nią wraz z ujawnieniem jej pochodzenia i dziedzictwa, niż znajduje własną życiową drogę. Czy aby na pewno tak jest? Warto zwrócić uwagę, że na końcu serialu bohaterka podejmuje odważną decyzję, która w istotny sposób podważa obraz dorastania, jako dopasowywania się do roli wybranej przez przodków. Co nią kierowało? Brak zgody na zasady narzucone „z góry”? Chęć zemsty? Silne emocje? Nie dostaniemy na to klarownej odpowiedzi. Podobnie rzecz się ma z motywacjami i decyzjami wielu innych postaci. Tu pojawia się pierwszy problem, jaki mają Krakowskie potwory. Samej historii w produkcji jest tyle, że z powodzeniem można by ją zamknąć w dwugodzinnym filmie. Tymczasem serial ma aż osiem odcinków i, niestety, przez cały ten czas wszelkie niedostatki scenariusza widać aż nadto. Co gorsza, twórczynie zamiast skupić się na pogłębianiu relacji między postaciami, lepszym ich przedstawieniu – byśmy mogli lepiej zrozumieć ich motywacje – skupiają większość swojej uwagi na kiepsko zainscenizowanych pościgach, czy niezbyt wciągającej filmowej intrydze. Kino, podobnie jak teatr, czy inne sztuki sceniczne, do pewnego stopnia opiera się na trikach retorycznych. Twórca musi dobrze rozegrać swoje karty przeciwko oczekiwaniom widza. Sprawni filmowi artyści nieraz potrafili w ten sposób przykryć, czy to skromne budżety swoich produkcji, czy to niedoskonałości posiadanego scenariusza. Niestety, twórczynie Krakowskich potworów bardzo rzadko sięgają po swoje mocne karty. Mając po swojej stronie młode i bardzo zdolne pokolenie aktorów (m.in. siostry Maja i Kaja Chan, Anna Paliga, czy Stanisław Cywka), którzy potrafią nadać charaktery nawet najbardziej stereotypowo napisanym postaciom, twórczynie nie stwarzają im dostatecznych warunków, by mogli pociągnąć ten serial.

Niestraszne potwory

Produkcji nie pomaga również sposób przestawienia w niej tytułowych potworów. Zapadliska (zmysłowe, demoniczne bóstwa cielesne) wyglądają jak emo-nastolatki, a ich postacie, w które wcieliły się Agnieszka Rawins i Magdalena Koleśnik, niestety, często ograniczają się do skakania po dachach, biegania na czworakach i złowieszczego warczenia na nieświadomych zagrożenia studentów. Niewiele lepiej jest w przypadku głównego antagonisty produkcji – potężnego Chworza. Z bliżej nieokreślonych powodów twórczynie serialu postawiły przedstawić go jako młodego chłopca. W rezultacie wcielający się w tę rolę 14-letni Eryk Pratsko co chwilę robi groźne miny i wykrzykuje coś złowrogo po starosłowiańsku, ale często wywołuje to odwrotny efekt od zamierzonego. Zdecydowanie najlepiej w tym towarzystwie prezentuje się Jakub Rędziak jako Spas Zimowy, czyli tzw. Dziad Mróz i można jedynie żałować, że ta postać nie została bardziej rozwinięta w serialu.

Niewykorzystany pomysł

Do błędów w warstwie realizacyjnej Krakowskich potworów dorzucić można fatalny montaż. Nie chodzi tu nawet o to, że łamie on oś filmową, łamie zasadę ciągłości ruchu między cięciami, zasadę różnicy dwóch planów między ujęciami tej samej postaci itd. Twórcy czasem łamią specjalnie różne filmowe zasady, by wywołać u widza pożądany przez siebie efekt (np. efekt dezorientacji). Problem Krakowskich potworów polega na tym, że w sposobie, w jaki serial ten jest zmontowany, bardzo trudno jest dopatrzeć się jakichkolwiek artystycznych koncepcji (jeśli takie są, to z góry przepraszam, ale ja ich nie widzę). Co zaliczyłbym na plus w produkcji Adamik i Chajdas? Poza świetnym pomysłem sięgnięcia do słowiańskiej mitologii i demonologii, wspomnianą już dobrze dobraną (w większości) obsadą, dorzuciłbym jeszcze piękne, mroczne zdjęcia skąpanego w deszczu Krakowa oraz ciekawie skomponowaną ścieżkę dźwiękową. Niestety, to za mało, by powstał z tego dobry serial. Może twórczynie zrehabilitują się przy ewentualnym drugim sezonie? Oby. A może kto inny sięgnie po sam pomysł i obuduje go lepszą realizacją? Również nie miałbym nic przeciwko. Od zawsze kibicuje wszelkim próbom robienia kina gatunkowego w Polsce i trzymam kciuki za wszystkich twórców, którzy podejmują się tego niełatwego zadania. Dlatego żałuję, że nie mogę wystawić Krakowskim potworom lepszej oceny…

Marek Nowak
Czas trwania: 8 x 54 min
Gatunek: supernatural
Reżyseria: Kasia Adamik, Olga Chajdas
Scenariusz: Gaja Grzegorzewska, Magdalena Lankosz, Joanna Pawluskiewicz, Anna Sienska
Obsada: Barbara Liberek, Andrzej Chyra, Małgorzata Bela
Zdjęcia: Ziv Berkovich, Tomasz Naumiuk, Janusz Sus, Mateusz Wichlacz
Muzyka: Mary Komasa, Antoni Lazarkiewicz