L’isola delle svedesi

Rozochocony poniekąd talentem Silvio Amadiego (dwa wyśmienite gialla, Amuck! i Smile before death) trafiłem na jego dramat udający thriller o lekkim zabarwieniu erotycznym L’isola delle svedesi. Najwięcej kłopotu przynosi sama interpretacji tytułu i próba odniesienia się do niego tuż po seansie. Otóż naprawdę nie wiem, w jakim celu znalazły się w oryginalnym włoskim tytule Szwedki, tym bardziej, że żadnej tu nie ma i w żaden też sposób akcja do Szwecji się nie odwołuje. Być może Amadio miał jakieś mylne wyobrażenie o narodowej rozwiązłości Szwedek i stąd w tytule znalazło się coś na kształt metaforycznego odbicia filmowej akcji. Znacznie lepiej sprawdza się moim zdaniem amerykański No man’s island (nawet jeżeli zdradza trochę naturę obrazu).

Fabularnie jest tu zdecydowanie mniej zagadek niż tych związanych z tytułem. Manuela po zerwaniu z Maurizio ucieka do swojej przyjaciółki Eleonory. Kobieta wiedzie samotne życie na pięknej śródziemnomorskiej wyspie, w pięknej posiadłości nad samym brzegiem morza. Po najbardziej potrzebne rzeczy (wino, papierosy) musi wybrać się motorówką na stały ląd. Dobrze jej tu, bo dopisuje pogoda, piękne otoczenie, a teraz i towarzystwo. I to by było na tyle przy próbie nakreślenia fabularnego szkicu. Gdy Manuela staje w progu, na początku kobiety są tylko przyjaciółkami, ale mocne wino, luźna atmosfera, gorące słońce (niemalże spiekoty) wybudzają w nich wzajemne do siebie pożądanie. Czy aby na pewno? Manuela była przecież do pewnego czasu w udanym związku z mężczyzną, stąd też pewna nieufność u przyjaciółki. Jak ma bowiem traktować przebieg wydarzeń? To tylko przygoda? Romans? Cos poważnego?

Dramat psychologiczny o delikatnych, choć powabnych dźwiękach nieśmiałego thrillera (nie można igrać z uczuciami, to pewne) ogląda się jak rodzaj letniej przygody z dreszczykiem. Amadio bowiem zna reguły i wie, że gdy pokazuje strzelbę w pierwszym akcie, to ta musi pod koniec filmu zostać użyta. Nie uprzedzajmy jednak faktów (chociaż piękna Włoszka w strzeleckiej pozycji zdobi niemal każdy plakat L’isola delle svedesi) i dajmy się dziewczynom wyluzować i zabawić. Zanim dojdzie do dramatu Eleonora i Manuela będą odkrywać siebie i wchodzić powoli na nieznane dla nich do tej pory terytoria.

To, co przykuwa uwagę do filmu Silvio Amadiego to przede wszystkim dwie główne bohaterki, zarówno Ewa Green jak i Catherine Diamant to olśniewająco piękne kobiety. Ewa Green z urodą nieco w charakterze koleżanki z sąsiedztwa, a Catherine Diamant prezentująca się już jako światowej klasy top modelka. Jednak nie tylko uroda, wdzięk tych dwóch postaci stanowią o atutach filmu. Nie można przejść przecież obojętnie obok uroczo sfotografowanych śródziemnomorskich pejzaży przez autora zdjęć Joe D’Amato. Klimat wyspy, atmosfera wolnej miłości, okoliczne wysepki z ciekawą architekturą i otwartymi ludźmi, to wszystko znajdziecie w tym osobliwym poniekąd filmie, który chciałby być pewnie jednym z gialli, ale mówienie o nim w ten sposób byłoby działaniem na wyrost. Niezły dramat z wyjątkowo długo ciągnącym się drugim aktem i dobrym finałem.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 95 min
Gatunek: dramat
Reżyseria: Silvio Amadio
Scenariusz: Silvio Amadio, Gino Mordini, Roberto Natale
Obsada: Catherine Diamant, Ewa Green, Nino Segurini, Wolfgang Hillinger
Zdjęcia: Joe D’Amato
Muzyka: Roberto Pregadio

PODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? LUBISZ TĘ STRONĘ?