Gangs of London – sezon pierwszy

Chaotyczne, pogubione w wątkach, naciągane. A jednak w swoich najlepszych momentach angażujące tak bardzo, jak tylko kino firmowane przez Garetha Evansa angażujące być potrafi. Wprawdzie Evans, twórca mistrzowskiej dylogii The Raid był w Gangs of London odpowiedzialny za reżyserię raptem dwóch odcinków z jedenastu (epizod pierwszy i piąty), to jednak czuć jego styl w każdej scenie akcji (trzymał również pieczę nad scenariuszem). Gangs of London to opowieść z kryminalnego półświatka londyńskich zaułków i dzielnic, w których działają gangi przeróżnych nacji. Kogo tu nie ma! Serialowy Londyn to nie tylko europejski tygiel zbrodni, ale mekka dla przedstawicieli ciemnych biznesów z każdego zakątka świata. Wszystkie interesy spina postać Finna Wallace’a (Colm Meaney). To on odpowiada za spokój na ulicach, płynny przepływ narkotyków, prostytutek, wszystkich nielegalnych towarów, a w końcu pieniędzy. Nic tu się nie dzieje bez jego zgody i kilku najbliższych współpracowników. Odpowiada za porty, buduje biurowce, opłaca armię żołnierzy.

Ktoś zastrzelił Finna Wallace’a. Umarł król, korona leży na ziemi. 

Dla niektórych to okazja, dla innych widmo chaosu. Chaos rzeczywiście nastał już dzień po zajściu, a jeden z synów bossa Sean (Joe Cole) ma na uwadze tylko znalezienie mordercy. Interesy to dla niego dodatek, liczy się honor rodziny. Nie tak jednak wyobrażają sobie życie po śmierci Wallace’a najbliżsi. Okazuje się zresztą, że Finn już dawno odpłynął, a na jaw wychodzi kilka istotnych spraw, które stawiają w nowym świetle jego osobę. Jednak Gangs of London to nie tylko historia zemsty, ale opowieść o gliniarzu, który pracuje od dawna pod przykrywką (długo za długo), a śmierć bossa wykorzystuje, aby szybko wspiąć się po szczeblach i stać się prawą ręką Seana.

Gangs of London to przede wszystkim serial akcji. Akcji obliczonej na epatowanie brutalną przemocą, bez uciekania od makabrycznych widoków. Łamanie szczęk, kończyn, postrzały, agonalne krzyki rozdzierają akcje każdego odcinka co najmniej dwukrotnie. Zawsze, gdy Gangs of London przechodzi z rozmów przy okrągłym stole gangsterów i dochodzi do eskalacji przemocy, twórcy wyjaśniają po co tu są. Dramaturgia owszem często się zdarza (to dobrze zagrany serial, a prym wiedzie tu Joe Cole), ale fabularnie nie jest to serial najwyższych lotów. Wprawdzie historia poszukiwań zabójcy, cała fantastyczna menażeria różnorakich gangów (trafia tu nawet gościnny występ braci z Czarnego Lądu z maczetami) wybrzmiewa na tyle egzotycznie, że temat ten powinien sam z siebie wystarczyć by uatrakcyjnić seans. Owszem, atrakcji tu nie brakuje, ale dość szybko Gangs of London ląduje na mieliźnie kiepskich pomysłów co do spięcia wszystkich wątków. Dokładanie kolejnych postaci, zagadek oraz motywacje bohaterów drugo i trzecioplanowych nie łapią się nawet w daleki nawias prawdopodobieństwa, a niektóre rozwiązania są nawet dość osobliwe.
Gangs of London jednak raz za razem ratowany jest właśnie przez agresywne wtręty, głównie z Elliottem Finchem (Sope Dirisu), gliniarzem, w roli głównej. Elliott przedziera się nieraz przez morze przeciwników, by raz za razem udowodnić swoją lojalność Seanowi i zebrać dowody na działalność syndykatu zbrodni. Gangs of London cechuje świetna realizacja. W scenach walk nie ma znaku stopu, nikt tu nie markuje i każdy daje z siebie wszystko. Posoka leje się obficie. Każdy cios boli tak, że widz łapie się na tym, że i jego powinno zaboleć. Wszystko niestety prowadzi do kiepskiego finału, który daje jednak nadzieję, że w drugim sezonie będzie tylko lepiej.
Nie było takiego serialu. Nie było jeszcze w europejskim kinie takich scen w formacie telewizyjnym o tak niebywałym natężeniu przemocy i tak doskonale zrealizowanych, z piękną pracą kamery i doskonałym montażem. Gareth Evans podniósł poprzeczkę, zostawił w tyle konkurencję i udowodnił, że na polu ekranowej rozwałki liczy się tylko on.
Patryk Karwowski

Twórcy: Gareth Evans, Matt Flannery
Reżyseria: Corin Hardy, Xavier Gens, Gareth Evans
Scenariusz: Gareth Evans, Matt Flannery, Peter Berry, Claire Wilson, Carl Joos, Joe Murtagh, Lauren Sequeira
Obsada: Joe Cole, Lucian Msamati, Brian Vernel, Colm Meaney, Sope Dirisu, Pippa Bennett-Warner
Muzyka: Aria Prayogi, Fajar Yuskemal
Zdjęcia: Martijn van Broekhuizen, Laurent Barès, Matt Flannery