Lady Snowblood (1973)

Shurayukihime - Lady Snowblood - Krwawa pani śniegu - 1973

To będzie ryzykowne stwierdzenie, ale coraz częściej w moim przypadku to się potwierdza. Te najpiękniejsze filmy już dawno powstały…












Zemsta to mój ulubiony czynnik napędzający akcję w filmie. Zemsta jest czysta, prosta i wiadomo co trzeba zrobić, by jej dokonać. Nie ma też w jej wypadku negocjacji. Każde ustępstwo nie będzie kwalifikowało późniejszego czynu jako zemsty. Jednak jestem spokojny, ponieważ filmowcy od dawien dawna jakby to rozumieli doskonale. „No i wiadomo, mści się” – zwykło się mówić streszczając fabułę filmów akcji. Jakie to niesprawiedliwe w stosunku do pokrzywdzonego bohatera, który stracił przecież coś ważnego, osobistego. Najczęściej żonę, dzieci lub chociażby psa (John Wick). Zemsta w takim razie gościła i gościć będzie bardzo często na tym blogu. A ja mam nadzieję, że kino zemsty nowe, czy też odkrywane z wcześniejszych lat, będzie dostarczać wciąż niezapomnianych wrażeń.

Shurayukihime - Lady Snowblood - Krwawa pani śniegu - 1973
Lady Snowblood, tak długo odwlekamy seans, okazał się być filmem rewelacyjnym. Od razu wyjaśnię czemu nie zaliczę niektórych filmów (jak ten) do arcydzieł. Smak arcydzieł zostaje jeszcze na długo, wiele dni, tygodni (nawet lat) po seansie. Tym samym filmy rewelacyjne mogą zostać przemianowane na arcydzieła po czasie. Lady Snowblood jest wspaniała, ale esencja tego filmu to jak na razie (!) właśnie 100 minut opowieści.

Shurayukihime - Lady Snowblood - Krwawa pani śniegu - 1973
By widz pragnął zemsty równie mocno jak pokrzywdzony filmowy bohater, musi być przeświadczony o skali okrucieństwa jakiego dopuścili się zwyrodnialcy. Szczęśliwe małżeństwo wraz z synem zostają napadnięci w biały dzień. Mąż wraz z synem zostają zabici, a kobieta zgwałcona i uprowadzona. Udaje jej się odpłacić za krzywdę jednemu z morderców. Za czyn ten zostaje wtrącona do więzienia. Jest w ciąży, a przyszła córka – Yuki (Meiko Kaji) będzie musiała powitać pierwsze promienie słońca przez więzienne kraty. I co ciekawe, właśnie to dziecko wychowane na maszynę do zabijania będzie musiało dokonać vendetty.

Shurayukihime - Lady Snowblood - Krwawa pani śniegu - 1973
Tu nie ma żadnych przydługich obrazków z dzieciństwa, czy wieku młodzieńczego (pojawia się kilka retrospekcji z czasu „treningu”). Yuki stoi już jako dorosła kobieta z jedną życiową misją. Pomścić rodzinę i zabić wszystkich, którzy wzięli udział w zbrodni. Co przykuwa uwagę widza? 100 minut świetnej historii, zaciętej twarzy Yuki i soczystych pojedynków na miecze. Krew tryska jak ropa po świeżym odwiercie i po jednym cięciu już nikt nie jest w stanie zatamować krwotoku. Yuki jest spokojna, dokładna i nieustępliwa w swoim działaniu. A do celu dąży niczym Robert Patrick jako T1000 w Terminatorze 2. Droga do celu przerywana jest rozdziałami, jednak nie jest to proste montażowe ciach, imię, ciach, trup.

Shurayukihime - Lady Snowblood - Krwawa pani śniegu - 1973

Wszystko przeplatane retrospekcjami, które pozwolą nam się wtopić w historię, a przede wszystkim w świat jaki zbudowała wokół siebie Yuki. Niech o determinacji głównej bohaterki służy przykład jednej z ofiar, którą Yuki uprzednio uratowała z opresji, by zaraz po tym samej dosięgnąć jej mieczem. Przecież tylko w ten sposób zemsta jest dokonana. Nie ma mowy o nudzie w trakcie seansu. Dzieje się sporo, a my drżymy tylko o to, by nic nie stanęło dziewczynie na przeszkodzie. Napisałem, że Yuki została wychowana na maszynę do zabijania, ale musicie zrozumieć, że to nie są walki pokroju tych z Przyczajonego Tygrysa i Ukrytego Smoka. Tu nie ma latania po drzewach i podczepiania się pod dachami. Walka w zwarciu i świst ostrych kling może doprowadzić do upuszczenia krwi po obu stronach pojedynkujących się osób.

Shurayukihime - Lady Snowblood - Krwawa pani śniegu - 1973
Zrealizowany w 1973 roku wybiega realizacyjnie daleko do przodu w historii kina. To niesamowite, że reżyser z skądinąd hermetycznego kraju, okazuje się twórcą czerpiącym pełnymi garściami z muzycznej popkultury zachodu. Muzyka użyta w Lady Snowblood zaskakuje do samego finału. Jednocześnie nic  nie zwiastuje kolejnych muzycznych wyborów. Zaczyna się od japońskiego utworu w wykonaniu Meiko Kaji (która nota bene robiła w tamtym okresie również karierę piosenkarki)  Shura no Hana (znany pod angielskim tytułem The flower of carnage – użyty na soundtracku do filmu Kill Bill vol.1), a w trakcie nadchodzących wydarzeń przyjdzie nam usłyszeć funk i jazz. To co mogłoby być uważane za kontrast (być może nawet kicz) i coś co absolutnie nie wpisuje się w filmową historię, dla mnie było cudownym zabiegiem stawiającym produkcję jako opowieść ponadczasową w historii kinematografii.

Shurayukihime - Lady Snowblood - Krwawa pani śniegu - 1973

Quentin Tarantino w swoich licznych wywiadach wskazywał Lady Snowblood jako inspirację do swojego Kill Billa. Od jego słów zaczęto remasterowanie, wydawanie DVD i blu-ray. Nie wiem ile jest w tym prawdy i czy rzeczywiście zachodni dystrybutorzy dopiero przy okazji rekomendacji QT tak żywo zainteresowali się filmową historią Yuki… Tym niemniej ja, jako kolejny zauroczony widz spieszę z misją szerzenia zachwytów nad Lady Snowblood. Czysta w swoim przekazie, doskonale zmontowana, okrutna w swoich kadrach i nieziemsko wciągająca Krwawa Pani Śniegu.

9/10 - rewelacyjny + petarda

Czas trwania: 97 min
Gatunek: Akcja, Dramat
Reżyseria: Toshiya Fujita
Scenariusz: Kazuo Kamimura, Kazuo Koike, Norio Osada
Obsada: Meiko Kaji
Zdjęcia: Masaki Tamura
Muzyka: Masaaki Hirao