Sisu: Droga do zemsty

Droga do zemsty, albo fińska ekstrema.

Wydaje się, że Jalmari Helander, reżyser pierwszej części Sisu w ogóle nie schodził z planu. To dobrze, tutaj wszystko się zgadza, kontynuujemy krwawą eskapadę obierając tym razem nieco inny kierunek. Jakby nie patrzeć, bliższy dzisiejszej Finlandii.

Chyba wszyscy widzowie, którzy pokochali pierwszą część, zgodzą się ze mną, że Sisu skradł serca bo jest jak proste i silne uderzenie młotka w gwóźdź wystający z belki. Bez zbędnego celowania, długich namysłów i dobierania kąta uderzenia. Wystającym gwoździem w pierwszej części byli naziści, obecnie są sowieci.

Sisu: Droga do zemsty (2025)Drugi Sisu, więcej i mocniej.

Tak, granice Finlandii po II Wojnie Światowej przesunęły się i 450 tysięcy Finów musiało się przesiedlić. Aatami Korpi (Jorma Tommila) nie ma z tym problemu. Jego dom znajduje się więc po stronie ZSRR i obecnie są to zgliszcza. Został tylko budulec, drewno z którego być może, kiedyś, znowu będzie można stworzyć coś pięknego. Korpi stracił wiele, ale potrafi przetrwać żałobę. Potrafi przetrwać o wiele więcej, to już wiemy. Zabiera więc drewniane bale, ładuje je na ciężarówkę, która nie przeszłaby przeglądu nawet za łapówkę i rusza do nowego domu.

Ale o Korpim nie zapomnieli. Nie ma tak, że nabruździsz w czasie wojny i tak sobie wyjedziesz z objęć Matki Rosji. Za finlandzkim berserkerem rusza pościg, w tym Draganov (Stephen Lang) oficer armii czerwonej, ulepiony poniekąd z podobnej co Korpi gliny.

Krwawy rajd w kierunku granicy. Komandos nie do zatrzymania.

Jak najlepsze uderzenie młotkiem w ten wystający z belki gwóźdź. Jalmari Helander dowiózł w Sisu, a teraz dowozi dwa razy więcej towaru. Podwoił się budżet, podwoiła się ilość horroru na ekranie. Sisu: Droga do zemsty to kino dzikie i ekskluzywnie brutalne, wpadające na bandę, ale mimo wszystko nie wchodzi na terytorium zarezerwowane dla kina z nurtu Szybcy i wściekli. To są nieprawdopodobne sceny, ale niezmiennie w gatunkowej konwencji. W Szybcy i wściekli twórcy z pewnością pokusiłby się o sceny, gdy bohater ujeżdża białe niedźwiedzie, tutaj próżno szukać aż takiej fantastyki.

Sisu: Droga do zemsty (2025)

Zatem drugi Sisu to kolejny powrót do brutalnej eksploatacji, w której bohater jako jednoosobowa armia wytycza krwawy szlak w kierunku ojczyzny. Mamy tutaj dodatkowo vibe znany z serii Mad Max, dużo scen rozgrywa się w trakcie szaleńczej jazdy ciężarówką. Co znamienne, fiński komandos naprawdę nie żywi do nikogo urazy. On chce po prostu przekroczyć granicę. Nikomu by się nie stała krzywda, gdyby wszyscy zostawili go w spokoju. Oczywiście służby KGB mają na to inny pomysł, chcieliby żeby ich zawsze było na wierzchu. Może i na wierzchu będzie przez chwile, krwawy Fin ma co rusz wielkie kłopoty, ale zawsze sobie poradzi.

Niebywale brutalne, miejscami wręcz ekstremalne. Groteskowa przemoc łapie się jednak w komiksowe ramy. Przegięta brutalizacja kolejnych sekwencji jest tu ujściem dla całego gniewu, który mężczyzna w trzymał w sobie od momentu, gdy pochował rodzinę.

Wspaniałe kino akcji i nad wyraz satysfakcjonujące smaganie piekielnymi ogniami.

Patryk Karwowski
Czas trwania: 89 min
Gatunek: akcja
Reżyseria: Jalmari Helander
Scenariusz: Jalmari Helander
Obsada: Jorma Tommila, Richard Brake, Stephen Lang
Zdjęcia: Mika Orasmaa
Muzyka: Juri Seppä, Tuomas Wäinölä