SISU

Kamienna twarz eksploatacji.

Dzisiaj kamienna twarz eksploatacji to twarz Sisu, filmu niezwykle ekspresyjnego w temacie prezentowanej przemocy. Sisu to kino na poważnie i ten trop wydaje się być najważniejszy przy pisaniu o filmie fińskiego reżysera, Jalmariego Helandera. Dlaczego? Helander wyszedł z założenia, że nie będzie wysyłał specjalnych znaków, mrugał okiem czy obracał przemocy w dowcip. Wybór należy do widzów. Albo wejdziesz w ten świat na pełnej, weźmiesz wszystko w pewien nawias prawdopodobieństwa i konwencji, albo będziesz od początku stroił sobie z Sisu żarty. Wtedy przegrasz, bo fiński obraz przedstawia grindhousowe uniesienia w sposób majestatyczny. I jest to dość znamienne, bo w gruncie rzeczy to kino skromne, zbudowane z kilku sekwencji. Jednak przez swoją ponurą atmosferę i pełne pietyzmu podejście do ukazania wojennej brutalizacji każdego jednego elementu dostajemy kino nawet dostojne, choć przecież to wciąż tylko albo aż kino eksploatacji.

Najważniejsze przychodzi od pozytywnego odbioru fabuły. Głównym bohaterem jest legendarny Kościej. Tak o nim mówią, a raczej szepczą. Kościej to jednoosobowy szwadron śmierci. Takie wzmianki też padają. I gdy Kościej chce po prostu spokoju, przypałętał się ten ostatni oddział nazistów. Dostali wyraźny rozkaz by wycofać się z tych ziem. Oczywiście musieli zadrzeć z mężczyzną, który po prostu przejeżdżał obok wojskowej kolumny. I na tym zbudowana jest cała konstrukcja Sisu. Od zaczepki do krwawej pożogi wśród nazistów, więc lepiej być nie może. Z tego też wychodzi lekcja dla wszystkich, którzy szukają guza. Uważaj, bo każdy może być Kościejem.

Krwawa jatka i jazda po bandzie.

Sisu to krwawa jatka, doskonałe wykonanie tejże, ale też wciąż niezależność. Twórcy nie mieli do dyspozycji budżetu, którym operują wielkie studia. Realizacja Sisu kosztowała niecałe siedem milionów dolarów. Jak ta suma ma się do produkcji blockbustera zza oceanu? Tego nie można porównać i nie chodzi tu tylko o aktorską listę płac. A jednak Sisu wygląda na tle współczesnych wysokobudżetowych widowisk równie okazale co one. Dlaczego? Złożyła się na to na pewno dbałość o szczegóły i wszystkie te malutkie elementy jak scenografia (nawet jeżeli skromna), charakteryzacja, montaż i wykonanie efektów specjalnych. Również realizacyjny spryt. A jakże! Gdyby chociażby zrezygnować z każdego ujęcia slow motion Sisu trwałby 10 minut krócej, ale utraciłby swój epicki charakter. Gdyby dodać coś więcej niż „Kościej idzie przez wypaloną ziemię, spotyka nazistów i rozprawia się z nimi” w mig stracilibyśmy charakter. I tak dalej. Siedem milionów dolarów, które wyglądają jak siedemnaście. I w tym akurat przesady nie ma.

Nie chciałbym jednak, żeby Jalmari Helander zapatrzył się w swoje dzieło i szedł dalej tą ścieżką. To zabawa na raz, niech wyraźne znamiona kultu pozostaną na swoim miejscu, nie życzyłbym sobie kontynuacji. Chcę jednak, żeby Helander swoje filmowe przygody z kinem eksploatacji kontynuował. Ma do tego dryg, wie jak wykorzystać małe budżety, potrafi pokryć platyną swoje opowieści. Polecam. Z kamienną twarzą.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 91 min
Gatunek: akcja, eksploatacja
Reżyseria: Jalmari Helander
Scenariusz: Jalmari Helander
Obsada: Jorma Tommila, Aksel Hennie, Jack Doolan, Mimosa Willamo, Onni Tommila
Zdjęcia: Kjell Lagerroos
Muzyka: Juri Seppä, Tuomas Wäinölä