Jest taka scena w filmie Nic śmiesznego Marka Koterskiego, gdy Adam Miauczyński chce sprzedać swój pomysł na film. Rozmowa odbywa się w bardzo niesprzyjających dla Miauczyńskiego warunkach. Niska budka telefoniczna, deszcz, wilki jakieś. I Miauczyński opowiada o tym filmie (wyciągam esencję).
– A możesz powiedzieć, o czym jest ten film?
– No wiesz, to o tyle trudno, że film nie ma klasycznej akcji, tylko jest czymś w rodzaju snu na jawie. I w tym śnie na jawie, bohater rozmawia z postaciami z jego myśli. Ma różne zwidy.
– Ta… kasowe to to nie będzie.
I mam wrażenie, że Adaś, a właściwie Koterski, opowiadał o Niezwykłej podróży Baltazara Kobera.
Ostatni film Hasa to film nieczytelny.
Jeżeli narzekałem na nakręcony przez Hasa (dwa lata wcześniej) Osobisty pamiętnik grzesznika przez niego samego spisany i twierdziłem w swoim tekście, że był to film przeintelektualizowany i niezjadliwy (choć piękny), to co mam napisać teraz, skoro było jeszcze gorzej?
W dużym skrócie (nie chciałbym rozwijać) to obraz opisujący podróż młodego chłopaka po XVI‑wiecznej Europie. Jest wybrańcem, a pod przewodnictwem archanioła Gabriela przechodzi liczne próby. To wówczas poznaje prawdę o sobie i prawdę o własnym losie. Ta podróż to duchowe dojrzewanie, metafora dorastania i wchodzenia w poważny wiek.
Adaptacja prozy Frédéricka Tristana, reżyseria Wojciecha Jerzego Hasa, a do tego charakterystyczny, oniryczny klimat, z którego twórca słynął. Niestety, efekt końcowy okazuje się bardziej męczący niż magiczny. Świetni aktorzy recytują dialogi niczym traktaty filozoficzne. Jedyne pole, na którym warto ten film bronić to jego strona formalna. Zdjęcia, scenografia, charakteryzacja, kostiumy, tutaj bez zarzutu, a nawet na tym samym wysokim poziomie co zawsze u Hasa.
Dramatycznie zamglony i wyjątkowo nudny.
Zawsze są te ambitne założenia, zawsze w przypadku Hasa tak było. W większość przypadków ambicje były spełnione, ale tutaj efekt końcowy jest wybitnie zły, nie przekonujący, albo po prostu wymagający od widza warunków szczególnych by był pozytywnie odebrany. Ale nawet to nie łapie się w obronę.
Czy Has powinien skończyć reżyserowanie kilkanaście lat wcześniej? Trzy ostatnie filmy Hasa to było wyzwanie dla widza. Zawsze oczywiście oferowały świetny formalizm, a scenografia w filmie Osobisty pamiętnik grzesznika przez niego samego spisany to jest materiał Oscarowy. Tak samo występy aktorskie. Wspaniałe role, piękne występy i piękni ludzie. To materiał jest zły, przesadnie wchodzący na pole snu. Has od razu wrzuca nas w bagno metafor, które dla przeciętnego widza są kompletnie nieczytelne. A może Has z tego okresu nie jest już przewidziany dla przeciętnego widza? Może reżyser realizując się w swojej twórczej drodze chciał nas, widzów, przyzwyczajać do coraz większych wyzwań? Niech i tak będzie, to nie moja baśń.
Gatunek: dramat
Reżyseria: Wojciech Jerzy Has
Scenariusz: Wojciech Jerzy Has
Obsada: Rafał Wieczyński, Michael Lonsdale, Adrianna Biedrzyńska, Andrzej Szczepkowski, Władysław Dewoyno, Bożena Dykiel
Zdjęcia: Grzegorz Kędzierski
Muzyka: Zdzisław Szostak

