Wesele

Wojciech Smarzowski to wciąż mój ulubiony filmowy deratyzator. Jest nieposkromiony w swoim fachu. Używa najcięższej chemii. W dupie ma to, że nie zdążyłeś założyć maski, zasłonić kilku wrażliwych miejsc, schować artykuły spożywcze.

Wchodzi na salę filmową, do mieszkania, na salony i robi opryski. Co tam opryski! Na kilka szczurów, które kłębią się tam w rogu i wystarczyłoby je zgnieść obcasem (szczury zawsze się znajdą nawet w najpiękniejszej krainie mlekiem i miodem płynącej), wali napalm, który tak namiętnie z lubością wdychał pułkownik Bill Kilgore (Robert Duvall) w Czasie apokalipsy.

WeseleGnój, smród, u Smarzowskiego bez zmian.

To potrafi zmęczyć, ten filmowy język którym operuje jeden z moich ulubionych polskich reżyserów. Nie mogę odmówić mu niczego, jeżeli chodzi o warsztat. To świetnie nakręcone filmy, w tempie, z ulubionymi aktorami (moimi i jego, reżysera).

I mogę jednocześnie starać się wybronić styl Smarzowskiego operując kolejną metaforą, po tej z deratyzacja (bo problemy u nas w kraju są, ale większość to przecież fajni ludzie, a Smarzowski wyciąga tylko te szumowiny przed kamerę). Otóż tematycznie u Pana Wojciecha jest jak zwykle, prosto z szamba. I ja to rozumiem, taki jest styl, takie obrazki są wokół nas.

Czy można natomiast ganić Smarzowskiego za to, że jest monotematyczny i ciągnie z tego szamba i oblewa gnojem ten piękny ogród z kolorowymi kwiatami? Nie można go ganić, tak samo jak nie można ganić zespołu black metalowego za to, że nie umieszcza w swoich piosenkach popowych wtrętów (na przykład tak od czapy, po drugiej zwrotce).

Bez hamulców, o najgorszych momentach w naszej historii.

Zatem nie do Smarzowskiego powinny być kierowane takie prośby o „ekranową uczciwość”, bo przecież Polska nie stoi tylko tymi chamami, rasistami i innymi debilami. Smarzowski pokazuje szereg przywar. Nie moich i nie moich znajomych, nie znam takich ludzi, ale wiem że istnieją, widzę ich czasem na ulicy, w telewizji. Widzę jak startują do wyborów, widać ich przy urnach.

Wesele

Dobrze zatem, że Smarzowski jest, niech kręci jak najdłużej. A Wesele z 2021 roku? Świetna filmowa robota, nie nudziłem się, podobały mi się sekwencje czasów współczesnych połączone z retrospekcjami należącymi do postaci dziadka. Podobał mi się ten weselny chaos, Więckiewcz mistrz, ludzie podli, parszywe zbiry, na pohybel. I Wesele, jakby nie patrzeć, to kolejny argument, żeby nie jeść mięsa. Mocny, konkretny, sam farsz, a na deser papryczki piri-piri.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 128 min
Gatunek: dramat
Reżyseria: Wojciech Smarzowski
Scenariusz: Wojciech Smarzowski
Obsada: Robert Więckiewicz, Agata Kulesza, Michalina Łabacz, Przemysław Przestrzelski, Agata Turkot
Zdjęcia: Piotr Sobociński jr.
Muzyka: Mikołaj Trzaska