Barbarella

Miłość.

Cudownie niepoważna, urocza produkcja Barbarella nosi wszystkie te wspaniałe atrybuty, które należy wiązać z dorodnym kampem. I do tego jest wizytówką swoich czasów.  Hipisowska era Wodnika tutaj wybucha swoimi najlepszymi kolorami.

John Lennon zaśpiewa swój Imagine w 1971 rok, ale świat w Barbarelli jest już przygotowany na hymn pacyfistów. Nie ma wojen, religii, wszyscy żyją podług tych wspaniałych wartości z miłością na czele. I Barbarella krząta się w swojej pluszowej rakiecie, która wystrojem wygląda jak VIP Room w nowojorskim Studio 54. Jest przepych, tylko obłe kształty, piękne absolutnie pozbawione sensu (z wyglądu!) technikalia.

BarbarellaCud w kosmosie, czyli królowa galaktyki atakuje seksem.

Barbarella podróżuje, ale czasem musi odebrać video połączenie z prezydentem Ziemi. Och, to żadna tam wielka misja. Musi odnaleźć Duranda Duranda, który spiskuje i prawdopodobnie jest w posiadaniu śmiercionośnej broni. Barbarella sobie poradzi i wykorzysta swój najważniejszy oręż, naturalny seksapil.

Świadomy kicz, ale i prawdziwe piękno wychodzące ze scenografii, zaprojektowanych strojów, charakteryzacji. A zaczęło się od zakupienia przez Dino De Laurentiisa praw do francuskiego komiksu autorstwa Jean-Claude Foresta. Seria ukazywała się na francuskim rynku wydawniczym od 1962 roku. Dino De Laurentis w tamtym okresie kupił jeszcze prawa do Danger Diabolik i jak każdy sprytny producent upichcił dwie pieczenie na jednym ogniu. Część ekipy z Barbarelli pracowała również przy Diaboliku Mario Bavy. Mam nadzieje, że mieli jednak płacone za dwie produkcje.

Ale temat z Diabolikiem już przerabialiśmy dość szczegółowo (razem z całą pokaźną filmografią Bavy), teraz czas na królową galaktyki. Słowem ostatniego wtrętu, to trzeba jeszcze napisać, że oba filmy (Diabolik Barbarella) to ta podobna atmosfera i pewien frywolny entuzjazm.

Przepiękny, uzależniony od kiczu. Znak tamtych czasów.

Za reżyserię Barbarelli zabrał się Roger Vadim, wówczas mąż Jane Fondy. Zresztą Vadim miał to do siebie, że lubił sobie nakręcić film ze swoją aktualną wybranką. Cóż, najwyraźniej lepiej się wtedy czuł na planie, może miał jakiś fetysz z tym związany? Niemniej Barbarella z Jane Fondą to najlepsza i dotąd jedyna zrealizowana adaptacja francuskiego komiksu. Jako czysty kamp i sci-fi to dzieło kompletne, taka przepiękna przestylizowana bajka. I dziwić się tylko można, że Barbarella nie jest jednak musicalem. Francusko-włoska produkcja miała przecież wszystko, co potrzebne by ów musicalem zostać.

Barbarella

W swoim kolorycie to film niezrównany, z ogromnym wpływem na wiele dzieł późniejszych. Vadim jako wielki fan gatunku science-fiction jeszcze przed realizacją wieścił, że to nurt (sci-fi), który już za chwilę zawładnie wyobraźnią milionów widzów na całym świecie. Oczywiście sci-fi kręcono od zawsze, ale na takie prawdziwie rozbuchane space-opery przyszło widzom jeszcze chwilę poczekać (choć niedługo).

Zatem Barbarella, ach Barbarella z jej ponętnym ciałem Jane Fondy. Trudno sobie wyobrazić bardziej wysmakowany film, który rozpływa się w tym swoim dosadnym kiczu z kiczowatą fabułą. Zabawne patenty, kultowe sceny już od otwarcia (Fonda zrzuca wszystkie te niepotrzebne elementy stroju astronautki w stanie nieważkości). Później, za każdym fabularnym zakrętem, jest jeszcze lepiej. Bohaterka jest kąsana przez demoniczne lalki, ta sama bohaterka jest chwilę później kąsana przez egzotyczne ptaki w klatce. Z kłopotów potrafi się wykaraskać dzięki swojemu urokowi, a niewidomego anioła motywuje do latania spędzając z nim upojne chwile.

I jak tego filmu nie kochać?

Patryk Karwowski

Czas trwania: 98 min
Gatunek: sci-fi
Reżyseria: Roger Vadim
Scenariusz: Terry Southern, Roger Vadim, Claude Brulé, Vittorio Bonicelli, Clement Biddle Wood, Brian Degas, Tudor Gates, Jean-Claude Forest
Obsada: Jane Fonda, John Phillip Law, Marcel Marceau, David Hemmings, Ugo Tognazzi
Zdjęcia: Claude Renoir
Muzyka: Bob Crewe, Charles Fox