Saga – tom 4

Scenarzysta Brian K. Vaughan oraz ilustratorka Fiona Staples na etapie czwartego tomu spuścili swoją Sagę ze smyczy. Ta biegnie gdzieś wzgórzami, polanami, rozbija się po lasach, a ja, jako czytelnik, rozglądam się dookoła rejestrując co chwilę nowe krajobrazy. Trafiłem swego czasu w jednym wywiadzie z Vaughanem i ze Staples, w którym zapewniają wszystkich o tym, że mają plan. Jesteśmy przecież dopiero przy odcinkach 19-24, a lada chwila premierę będzie mieć Saga – tom 12 (odcinki 67-72). Ja, przy spotkaniu z tomem czwartym jestem więc daleko w polu.

Co mnie czeka przez następnych kilkadziesiąt epizodów? I co ważniejsze, czy jestem tego ciekawy?

Saga - tom 4Saga. Space opera, ale trochę brazylijski serial.

Hazel, czyli córka przedstawicieli dwóch wrogo do siebie nastawionych ras zaczyna chodzić. Taka to nowość w tym tomie. Jak w rasowej telenoweli musimy przecież uczestniczyć w każdym aspekcie życia rodzinnego. Nie inaczej jest tutaj. Hazel, owoc miłości, jest tutaj najważniejsza. To o nią się rozchodzi, w tym tomie przede wszystkim.

Istotą (i niejako „geniuszem”) tej serii jest to, że w tym fantastycznym krajobrazie, przy zachowaniu wszystkich składowych rasowej space opery, gdy bestiariusz wymyka się spod kontroli, mamy treść bardzo przyziemną. Są to jednocześnie wątki tak bardzo ludzkie, że przy całej swojej prezentacji wypadają nieraz komicznie. Przedstawiciele obcych ras mają więc te same problemy, co my tutaj na naszej planecie. Dziecko jest nadpobudliwe, trzeba je zapisać na dodatkowe zajęcia ruchowe. Żona ciężko haruje, reszta rodziny wychowuje dziecko. Kłótnie pojawiają się i narastają przy tych samych, co zawsze tematach. U podstaw leży frustracja. Za mało się opiekujesz, źle się opiekujesz, nie ma cię.

Coś jednak ciągnie czytelnika w objęcia tej ferajny.

Ale czwarty tom Sagi to też wciąż pościg za zbiegami, a teraz raczej już za całą rodziną zbiegów. Na tropie są najemnicy, książę Robot IV, kolejni najemnicy, kochankowie tamtych najemników, rodziny tych, którzy już zginęli i muszą się zemścić.

Bardzo możliwe, że dla mnie osobiście Saga stała się takim guilty pleasure. Lubię ten styl, wciąż zaskakuje mnie dosadne podejście do nieprzyzwoitych treści (tutaj w jednej ze scen otwierających mamy wgląd w narodziny robota i jest to przedstawione w taki sposób, że można doznać lekkiej konsternacji). Całość na plus, ale to jednocześnie ten przykład komiksu, w którym na pewno przestanę kojarzyć postaci, ich zależności i motywacje. Już się łapałem na tym, że nie do końca wiedziałem kto, z kim i dlaczego.

Patryk Karwowski

Rysunki: Brian K. Vaughan
Scenariusz: Fiona Staples
Ilość stron: 152
Oprawa: twarda
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawnictwo: Mucha Comics
Format: 170 x 270 mm