Na etapie trzeciego tomu, gdy wszedłem już głębiej w serię, obraz jest już całkowicie klarowny. To, co wynosi Criminal na tak wysoki pułap to nie tylko neo-noirowa bryza, która smaga te wszystkie wredne pyski narysowane z taką gracją przez Seana Phillipsa. To nie słowo Brubakera, który precyzyjnie tnie dialogi jak Pauli Cicero czosnek w więzieniu w Chłopcach z ferajny. Criminal to przede wszystkim pomysł na świat, w którym złym ludziom wiele rzeczy uchodzi płazem.
Criminal, czyli dobre miejsce dla zła.
Criminal pociąga więc czytelników swoim mrokiem, tak sądzę. Możemy na chwilę stanąć po ciemnej stronie, włożyć rękę w ciemną toń, zobaczyć tych wszystkich złych ludzi którzy nie myślą o tym, w jaki sposób spędzą wakacje. Po prawdzie nikt tu wakacji nie ma i mieć nie będzie. Tutaj liczy się szybki pieniądz i przetrwanie.
Ten album jest doskonały jak i zresztą każdy Criminal, z którym miałem do tej pory styczność. Mam nawet wrażenie, że ten duet (Brubaker i Phillips) byłby w stanie stworzyć zajmującą historię na jedną planszę. To jest właśnie tak gęste, bez gładkich linii, wszystko na ostro, chropowate, brudne a przez to cholernie uczciwe w swoim podejściu do zbrodni.
Brubaker i Phillips, najlepszy duet do tej roboty.
W tomie trzecim dostajemy dwie historie. To Grzesznicy i Ostatni niewinny. W Grzesznikach ponownie spotkamy Tracy’ego Lawlessa, który wplątuje się w robotę u brutalnego Hyde’a. Tutaj, w Criminal, większość osób najczęściej zostaje „uwikłanych” w ten kryminał, zbrodnie, kolejną ciemną sprawkę. Lawless ma znaleźć sprawcę, który dokonuje zamachów na ludzi Hyde’a. Rozwiązanie to konkretny moralny węzeł, nie do rozsupłania, można tylko odciąć.
Większość spraw w Criminal jest właśnie takich. Niczego tu nie da się zakończyć rozmową, negocjacjami. Jedyną nadzieją jest amputacja. W tej samej atmosferze ciągłego przygnębienia rozgrywa się akcja Ostatniego niewinnego. Może i jest to historia, która nieco poluźniła uścisk na gardle. Może i zdaje się być nieco mniej „klasyczna” w rozumieniu Criminala. Jednak to wciąż ten sam skondensowany poziom niegodziwości. Bohaterem jest Riley Richards, który wraca na stare śmieci. Tutaj aż kipi od podłości i właśnie w Ostatnim sprawiedliwym zdałem sobie sprawę z istoty tej serii. To nie tyle pochwała ciemnej strony mocy, co raczej jej ilustracja i definicja. Pominięty jest po prostu ten pierwiastek dobra. Nie ma tu superbohatera, który mógłby zaprowadzić porządek w świecie wykreowanym przez Brubakera i Phillipsa.
Wspaniały album.
Kolory: Val Staples
Scenariusz: Ed Brubaker
Ilość stron: 264
Oprawa: twarda
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawnictwo: Mucha Comics
Format: 180 x 275 mm