Aftersun

Gdybym pisał o Aftersun bezpośrednio po seansie, od razu, na gorąco, jeszcze w trakcie napisów końcowych, byłby to tekst co najmniej rozpalony emocjami. Byłoby z pewnością szczerze, ale nie każdy przecież miałby ochotę czytać tak wylewną formę. Bezpośrednio bowiem po seansie nie mogłem wstać i byłem roztrzęsiony, bo Aftersun dotknął do żywego mięsa, rozdrapał. To kino zbudowane z kilku scen, jednej potężnej. Cała reszta to nasza własna konstrukcja na podstawie domysłów. Można się w nim przejrzeć i nie jest to wesołe. Kino zresztą zawsze wypala znaki na ciele tym mocniej, im jest bardziej osobiste względem widza. Siła Aftersun polega jednak na tym, że jeżeli nie przyjmiesz całego seansu na klatę, to nawet jego fragment potrafi ścisnąć za gardło.

Żeby złapać dłuższy oddech, przytoczę teraz kilka suchych faktów. Aftersun to pełnometrażowy debiut pochodzącej ze Szkocji Charlotte Wells, według jej pomysłu i scenariusza. W rolach głównych wystąpili Paul Mescal i Frankie Corio (po raz pierwszy na ekranie). Wśród producentów możemy zobaczyć między innymi Barry’ego Jenkinsa. Nie dziwi, że projekt Wells zainteresował Jenkinsa, bo Aftersun leży nieopodal (chociaż jest jeszcze bardziej intymny) Moonlight, ale tylko gdy weźmie się pod uwagę poziom wrażliwości, a nie temat. Tematem tutaj są wakacje 11-letniej Sophie i jej 30-letniego ojca Caluma. Drobne rysy dostrzegamy od razu. Pęknięcia znacznie później. Dokładnie tak, jak 11-letnia Sophie, bystra dziewczynka, która rozumie więcej niż ojcu się wydaje.

Calum nie jest w dobrej kondycji psychicznej, ale robi, co tylko może, by unieść bagaż rodzica. Szybko został ojcem, odpowiedzialność nadjechała znienacka, teraz próbuje ulepić szczęśliwe wspomnienia z drobnych radości. Wspomnienia zatrzymuje na filmowej taśmie Sophie. Jeszcze po wielu latach będzie do nich wracała. Z pojedynczych klipów złoży sobie obraz straumatyzowanego mężczyzny, który walczył ze sobą i który robił wiele (nie zawsze się udawało), by trzymać demony w zamknięciu choćby na ten krótki wspólny czas.

To nie jest wyczerpujący seans. Budujemy sobie spokojnie obraz mężczyzny, który rzeczywiście zmaga się z depresją. Przyczyn jest wiele, uważny widz wychwyci sporo, ale kłopoty finansowe Caluma to jednak nie wszystko. Towarzyszymy Sophie, która jest w tym dziwnym stanie przejściowym, pomiędzy byciem dzieckiem, a nastolatką. Sophie wchodzi w gorący okres, ma wyostrzone zmysły, potrafi zadać ciężkie pytanie, wie jak interpretować niektóre zachowania Caluma. Nie wszystko można już ukryć, nie da się jej oszukać. Ten urlop to coś chwilowego, nietrwałego, iluzorycznego, ale niezwykle ważnego. Po latach bierze nas tęsknota nawet za tymi chwilami, kilkoma spojrzeniami, jedną zabawą czy jedna wycieczką. Niemożliwe jest, by doznawać ciągłej szczęśliwości z kimś bliskim. Każdy ma jakieś kłopoty, własne problemy. Interpretacja niektórych zachowań jest możliwa po latach, z perspektywy dziecka chłoniemy tylko fragmenty większego obrazka. Wielu z nas dusi w sobie mniejsze lub większe traumy, nie chcemy by najbliżsi mieli do czynienia z naszymi problemami. Niekiedy przez to zwiększamy dystans, budujemy mur. Aftersun robi z nami rzecz niezwykłą. Chcielibyśmy po seansie cofnąć się do kilku istotnych dla nas chwil w naszym życiu, inaczej przeprowadzić rozmowę, inaczej się zachować. To niestety niemożliwe, dzisiaj możemy tylko wspominać, żałować. Jeżeli jest jednak czas na to, by wznieść jakąś budowlę od początku, to zróbmy to wykorzystując tylko najlepsze materiały. W szczerości, w zaufaniu, z otwartym sercem, rozmawiając o problemach, zwracając się o pomoc, zwracając się również z pytaniem „jak ci pomóc?”. Nie chcesz później żałować, że nie poznałeś najbliższej osoby, a wspomnienie zbudowałeś na kilkunastu zdjęciach i krótkim video z urodzin.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 102 min
Gatunek: dramat
Reżyseria: Charlotte Wells
Scenariusz: Charlotte Wells
Obsada: Paul Mescal, Frankie Corio, Celia Rowlson-Hall
Zdjęcia: Gregory Oke
Muzyka: Oliver Coates