Terrifier

To musiała być przemyślana decyzja i wierzę, że twórcy filmu Terrifier z premedytacją stworzyli w 2016 roku podwaliny pod długotrwałą franczyzę. Klown z filmu to prawdziwy potwór, mógłby z miejsca stanąć w szeregu z Freddym Kruegerem, Michaelem Myersem czy Jasonem Voorheesem Dlaczego? Wybaczcie, ale nie uważam tego za spoiler, szczególnie, że już jest druga część. Tak, złoczyńca z Terrifier zawsze się wywinie spod kosy śmierci i mam nawet świetną na ten temat teorię. Otóż, moi mili, skala deprawacji w przypadku rzeczonego klowna rozbiła potencjometr. Przemoc nie ma ram, w których można by jakoś zamknąć to szaleństwo. Coś wymknęło się spod kontroli, być może również twórcom, bo Terrifier to czyste okrucieństwo. Ba, barbarzyństwo nawet. Co do tej teorii z podwalinami na długotrwałą przygodę klowna na ziemskim padole, to jest ona następująca:  jegomość jest tak bezlitosny, tak  brutalny, że nie zechcą go w żadnym piekle. Możemy już oglądać drugą część, za rok będzie pewnie następna.

Terrifier z 2016 roku to bezkompromisowy, niezależny (zaczęło się od kampanii crowdfundingowej!) twór chorej wyobraźni, który trzeba ocenić tylko bardzo dobrze. Fabuła jest pretekstowa, dialogi jak z telewizyjnych reklam, a aktorzy brani z łapanki. Scenariusz opiera się na krótkiej opowieści o drodze powrotnej z imprezy halloweenowej dwóch wstawionych dziewczyn. Jest noc, nieciekawa okolica, w zaułku stoi klown. Idzie z nimi, trafia do knajpy, gapi się na nich. Później wszystkich morduje. Niezbyt skomplikowane.

Ale film nie gra żadnej fałszywej nuty, od początku wiemy o co chodzi i ma dwa główne walory, których ewentualni malkontenci nie mają szans obalić. Pierwszy z nich to antagonista, ochrzczony mianem Klaun Art, pomalowany na biało, w małym kapelusiku z większością cyrkowych atrybutów przy pasie. Antagonista to jedna z dwóch najmocniejszych stron filmu, a David Howard Thornton w tej roli to prawdziwy gigant wykreowanego potwora w ludzkiej (być może) skórze. Już sam pomysł na mimikę, gesty, upiorny czarny humor, czy „niemy krzyk” przy odniesionych ranach (a jakże, klaun również dostaje wciry) to świetny pomysł. Drugim niezaprzeczalnym atutem są efekty praktyczne. Można nawet wysnuć domniemanie, że to wokół nich wszystko kręciło się na filmowym planie, czyli inscenizujemy morderstwo, a później jakoś dokręcamy akcję. Niewykluczone. Kto widział Terrifiera może z miejsca przyznać mi rację, że gore w filmie to crème de la crème, a specjaliści od tych sekwencji to prawdziwi artyści w swojej robocie. Więcej plusów nie znaleziono, ale to przecież film dziki, bez hamulców, z dobrym tempem. I nawet jeżeli jest okropnie zagrany (jest), ma toporne dialogi (ciężko się tego słucha) to będę polecać każdemu kto szuka dobrego krwawego horroru.
Patryk Karwowski

Czas trwania: 86 min
Gatunek: horror
Reżyseria: Damien Leone
Scenariusz: Damien Leone
Obsada: Jenna Kanell, Samantha Scaffidi, Catherine Corcoran, David Howard Thornton
Zdjęcia: George Steuber
Muzyka: Paul Wiley

PODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? LUBISZ TĘ STRONĘ?