Ojciec

Większość chorób w pewnej zaawansowanej już fazie jest przerażająca. W filmie Ojciec obserwujemy późne stadium starczej demencji, która jako choroba jest nieuleczalna. Demencja jest brutalna, nie bierze jeńców, a jako że dotyczy choroby mózgu atakuje zdolności myślenia i zapamiętywania. Nie można przez to normalnie funkcjonować. Dana osoba zapomina o najbliższych, nie wie gdzie się znajduje, szuka rzeczy, myli osoby, w końcu nie wie kim jest. Ojciec w reżyserii Floriana Zellera przedstawia to wszystko w sposób dramatycznie realistyczny.

Głównym bohaterem jest Anthony (w tej roli wystąpił Anthony Hopkins), którym trzeba się opiekować. Jest starszym panem, którego wspomniana już choroba zaatakowała na pełnym froncie. Opiekuje się nim pielęgniarka, córka, zaraz ma się przeprowadzić do domu opieki. Ale Anthony nic z tego nie rozumie, bo dla niego nic już nie jest jasne. Mieszka u córki czy u siebie, a ten zegarek ktoś ukradł, czy znowu go schował do skrytki? I kim jest ten mężczyzna, który przechadza się po jego mieszkaniu? Demencja w Ojcu została przedstawiona w sposób niemal fizyczny, a udało się to dzięki dwóm rzeczom. Pierwsza to sprytny zabieg formalny, który twórcy narzucili na gatunkowe ramy dramatu. Ojciec bowiem przypomina w rezultacie rodzaj dreszczowca, horroru psychologicznego, a Anthony jest tak samo zagubiony jak my sami. To prosty zabieg, ale przyniósł pożądany efekt. Osoby pojawiają się i znikają, a mieszkania i pomieszczenia, które w gruncie rzeczy wyglądają nieco podobnie (układ pokoi, korytarzy, kolorystyka, meble) powodują, że sami już nie wiemy co jest prawdą, a co wytworem choroby. Cały czas łapiemy się na tym, że, podobnie jak Anthony, nikomu nie ufamy. Pielęgniarka może być córką, mężczyzna zięciem albo lekarzem z domu opieki, mieszkanie szpitalem. Demencje mistrzowsko rozpracował natomiast Hopkins, który potrafi być i rubaszny i „aktorzyć” przed rodziną i wyrażać gestami wszystkie rzeczy, które ze schorzeniem kojarzymy: strach, panika, złość w związku z niezrozumieniem. To wyjątkowo trudna sytuacja dla najbliższych, bo przecież nie sposób wytłumaczyć komuś, że jest się jego dzieckiem, gdy ojciec nie ma szans sobie tego przypomnieć. Nie wmówisz tego, jak byś cierpliwie nie tłumaczył. Zakrawa to o ponure doznania, bo Anthony jakieś wspomnienia ma i przywołany obraz kobiety (szufladka z pamięcią może podsunąć zupełnie inny obrazek) niekoniecznie pasuje do córki, żony, kogokolwiek.

Ojciec potrafi autentycznie dostarczyć skrajnych emocji. Najczęściej występuje tu niepokój i o samego Anthony’ego, ale też o naszych najbliższych. Demencja może dopaść przecież każdego, a sytuacja wtedy będzie nie do pozazdroszczenia. Groza tejże sytuacji jest przedstawiona w sposób dobitny, lęk jest namacalny, a obrazy bez trudu przekuwamy na fobie. Anthony Hopkins wybitnie prezentuje całe spektrum zachowań świadczących o chorobie mózgu. Martwimy się, wzruszamy, przyjdzie nam też siedzieć bez ruchu, bo możemy tylko obserwować coś, w związku z czym medycyna jest bezsilna. I właśnie ta bezsilność boli najbardziej. Ojciec to pokazuje, a jedynym lekarstwem może być ten moment, gdy przytulasz przerażoną chorą osobę. Wyjątkowy film.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 97 min
Gatunek: dramat
Reżyseria: Florian Zeller
Scenariusz: David Koepp
Obsada: Anthony Hopkins, Olivia Colman, Imogen Poots, Mark Gatiss, Rufus Sewell, Olivia Williams
Zdjęcia: Ben Smithard
Muzyka: Ludovico Einaudi

PODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? LUBISZ TĘ STRONĘ?