The Lobster

Najprościej byłoby napisać, że albo to kupujesz, albo nie. Bo tak właśnie jest z kinem Yorgosa Lanthimosa, greckiego wariata, który nie tyle bawi się formą, co raczej samym medium. Forma bowiem jest w miarę prosta i czytelna, montaż przejrzysty, ilustracje muzyczne współgrające z poziomem napięcia. To, co wyróżnia The Lobster, a także inne filmy z filmografii Lanthimosa (z wyjątkami) to ich niejasna przynależność gatunkowa, ale też specyficzna inscenizacja fabuły. Akcja bowiem umiejscowiona jest teoretycznie w „naszym świecie”, znanych nam realiach, ale w praktyce reguły gry są nieco zagmatwane. Musimy być u Lanthimosa przygotowani na każdą osobliwość podaną najczęściej w bardzo poważnym tonie, tak jak w The Lobster.

Tutaj, w The Lobster, Lanthimos uprawia ciężką satyrę podlewaną groteską, ale jest przy tym tak bardzo celny, że każda scena, uwaga, moment potrafią zaboleć. Mozna napisać, że po prawdzie nie wiadomo czy w trakcie seansu śmiać się, czy płakać. Ja proponuję przyjąć wszystko z pokorą, bo nie znajdziecie w kinematografii równie szczerej dekonstrukcji związku, ale też wglądu w rozgrywającą się współcześnie, dookoła nas, społeczną presję na temat partnerstwa jako takiego. Lanthimos posuwa się tak daleko w swojej uczciwości, że jest jak ten sędzie na korcie tenisowym siedzący pośrodku dwóch frakcji. Jako twórca opisuje świat z niedalekiej przyszłości, gdzie możliwe jest życie tylko w związku. Nie możesz być sam, musisz mieć specjalne zaświadczenie, że dzielisz z kimś mieszkanie, sypialnie, życie. Samotnicy nie są już piętnowani, a po prostu eliminowani z tkanki społecznej. Gdy związek się rozpada (to normalna rzecz) masz jednak szansę wejść znowu do gry. Jest na to określony czas, a po jego upływie zamienią cię w wierze. Na szczęście masz wybór co do gatunku, więc nie trafisz na ślimaka, a będzie mógł być psem, tak jak zawsze o tym marzyłeś. Do hotelu, w którym kojarzone są pary trafił David (Colin Farrell). W trakcie rutynowych zajęć, posiłków, wypraw na polowanie na samotników (to zagrożony gatunek chowający się po lasach) David szuka partnerki. Presja jest ogromna, ale wyjałowione jednostki nie są w stanie rozpalić w sobie ognia gdy wielki brat czuwa. To właśnie społeczna presja wydaje się być głównym tematem filmu Lanthimos, ale ponieważ, jak napisałem, twórca jest jak temida, „dostaje się” i singlom, którzy są fanatykami samotniczego trybu życia. Zakazów po drugiej stronie barykady jest mniej więcej tyle samo co w mieście niemiłości i wydaje się, że David nie znajdzie złotego środka na życie.

Wypada nie tylko patrzeć na The Lobster jak na satyrę, ale głównie jako na swego rodzaju demaskację związków. Jednak według Lanthimosa nie tylko jesteśmy z kimś, bo boimy się samotności, a jesteśmy samotni bo boimy się związku. Prawda jest bardziej złożona, ale za każdym razem wychodzą tylko negatywne i toksyczne elementy. w momencie, gdy ktoś próbuje narzucać swoją wolę. Uczucie musi pojawić się mimochodem, bez nacisku i wspominanej już presji. Karkołomne chwytanie się cech wspólnych, które w The Lobster przybiera absurdalne wymiary, jest bezcelowe. To oczywiście miło mieć z partnerem styczność w jakimś momencie, ale umówmy się, różnice przyciągają się najmocniej.

The Lobster pokazuje więc wiele wstydliwych odcieni naszego życia, a przede wszystkim współżycia czy to małżeńskiego czy to w wolnym związku, ale też na etapie „zapoznawania się”. The Lobster to ponura satyra, brutalna wiwisekcja, mroczna ludzka komedia o sytuacji bez wyjścia. Nie polecam romantykom.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 118 min
Gatunek: dramat
Reżyseria: Yorgos Lanthimos
Scenariusz: Efthymis Filippou, Yorgos Lanthimos
Obsada: Colin Farrell, Olivia Colman, Rachel Weisz, Jessica Barden, John C. Reilly, Ben Whishaw
Zdjęcia: Thimios Bakatakis

PODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? LUBISZ TĘ STRONĘ?