Behind the Green Door

To jeden z tych wielu filmów, które stały się podwalinami pod 'Golden age of porno’, czyli sute piętnastolecie (1969 – 1984) dla branży filmów XXX, kiedy to wystarczyło mieć kamerę i dobre chęci. Rzecz jasna tylko w teorii, bo to przecież nie takie hop siup nakręcić „dobrego” pornosa. Czy Behind the Green Door to dobry pornos? Kwestia sporna i zależy jak do tego podchodzimy. Na pewno warto o nim wspomnieć, bo to tutaj debiutowała Marilyn Chambers, która pięć lat później „wygryzła” z roli Sisy Spacek u Davida Cronenberga we Wściekłości. Marilyn Chambers w Behind the Green Door nie dostała ani jednej linii dialogowej, a sam film nakręcony przez braci Mitchell (James i Artie) przy wkładzie 60 tysięcy dolarów zarobił 50 milionów. Tak, na porno można było nieźle zarobić.

Opowieść jest co najmniej pretekstowa, bo krótkie wprowadzenie prowadzi do orgii (jedna długa scena) i rozwiązania „wielkiej tajemnicy” czyli, co też tam się kryje za tymi zielonymi drzwiami. Tajemnica to raczej nieszczególna, bo w trakcie seksu lesbijskego zza drwi wychodzi Afroamerykanin ze sterczącym penisem i dołącza do grupki doskonale się już bawiącej. Film kończy się wspaniałą sceną ejakulacji w slow motion. Nieco psychodeliczna i niepokojąca, ale też to głównie dzięki tym ujęciom film „zyskał”. Cała zresztą orgia nakręcona jest z dość ciekawą manierą, która wykracza poza schematy typowego pornola, a wchodzi raczej na terytorium zarezerwowane dla kwasiastej awangardy. Dużo tu pisania z przekąsem, ale inaczej się nie da o jakże ambitnej fabule (a o filmie zwykło się pisać właśnie, że to „ambitne” porno), gdy z ulicy zostaje porwana dziewczyna, wywieziona do tajemniczego klubu, by na miejscu stać się uczestniczką wyrafinowanego show (teatr i performance zamienia się w pospolite dupczenie). Na początku się jeszcze opiera, a publiczność z zaciekawieniem obserwuje wybudzającą się w niej seksualność. Zaczynamy od seksu lesbijskiego, dziewczyna już wyraźnie dostaje rumieńców. Towarzystwo się rozluźnia, opuszcza spodnie i sukienki. Wszystko prowadzi do tego wspomnianego wytrysku.

Film zyskał popularność głównie ze względu na to, że o sukcesie w biletowym kasach wieść szybko się rozniosła. Doszło aż do Cannes, gdzie film miał swój pokaz. Zaiste osobliwe to, ale też niezwykłe pod wieloma względami czasy. Film uczynił również gwiazdę z Marilyn Chambers, ale była to sława chwilowa, bo aktorka za wiele ze swoim rozgłosem nie zrobiła. Nie da się jednak ukryć, że Behind the green door da się oglądać głównie ze względu na nią. Coś w sobie ma, to pewne. Jest bardzo urodziwa, przykuwa uwagę, ma piękne ciało i niesamowity seksapil .Premiera filmu zbiegła się z kampanią reklamową mydła w której brała udział Marilyn Chambers, co producenci z branży porno skwapliwie wykorzystali. Reklamowy slogan „99 and 44/100% pure” przerobili reklamując tym samym swoją produkcję na „99 and 44/100’s % impure”. Skandal był, a kompania Procter & Gamble wycofała wszystkie produkty reklamowane przez Chambers. Szkoda. Oczywiście sprytni bracia Mitchell tylko zyskali na rozgłosie. Był więc skandal, nabity portfel, pojawił się i sequel. Wybaczcie jednak, nie podejdę, bo już wiem co tam się za tymi drzwiami deprawuje!

Patryk Karwowski

Czas trwania: 72 min
Gatunek: XXX
Reżyseria: Artie Mitchell, Jim Mitchell
Scenariusz: Billy Boyer, Mark Bradford, Artie Mitchell, Jerry Ward
Obsada: Marilyn Chambers, Ben Davidson
Zdjęcia: Jon Fontana
Muzyka: Daniel Le Blanc

PODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? LUBISZ TĘ STRONĘ?