Frontière(s)

Debiutujący w 2007 roku Xavier Gens mówił w wywiadach, że swoim niezwykle brutalnym obrazem chciał przedstawić ewolucję sytuacji politycznej w swojej ojczyźnie. Francuska ekstrema jako polityczny komentarz? Brzmi to może kuriozalnie, ale oddać trzeba twórcy, że cel miał ambitny. W filmowej wymowie został on sugestywnie przedstawiony, jednak przy okazji zawiera kilka niezwykle irytujących elementów od strony czysto scenariuszowej.

Frontière(s) to francuska masakra bez piły mechanicznej. Nie bez powodu zawarłem w tym zdaniu elementy składowe tytułu arcydzieła Tobe’a Hoopera, bo do niego właśnie Xaveir Gens się przede wszystkim odwołuje. I nie ma w tym nic złego, bo każdy twórca horrorów Teksańską.. zapewne szanuje, a niektórzy, tak jak Francuz, filmowo jej hołduje.

W filmie Xaviera Gensa ważne jest więc tło, czyli sytuacja w kraju. Do władzy może dojść kandydat skrajnej prawicy, a na ulicach wybuchają zamieszki. Archiwalne zdjęcia z policyjnych starć na paryskich ulicach (tych materiałów z pewnością filmowcom nigdy nie zabraknie) zostają zgrabnie wmontowane w akcję Frontière(s). Grupka mężczyzn, złodziei i jedna zamieszana w napad dziewczyna w ciąży (jak to we francuskiej ekstremie) uciekają przed policyjną obławą. Udaje im się zbiec z miasta. Tymczasowe schronienie znajdują na prowincji (jak to we francuskiej ekstremie).

Bohaterami filmu (pozytywnymi?) są mieszkańcy francuskich osiedli, którzy nigdy nie wyjeżdżali poza miasto. To zahartowana w pyskówkach i łomocie dorosła młodzież, niczym ta trójka z Nienawiści Mathieu Kassovitza. Na swojej drodze odnajdą nazistowski, kanibalistyczny pomiot. Dalszy ciąg już znacie.

Xaveir Gens wychodzi ze wszystkiego obronną ręką, chociaż dostarcza widzowi wielu osobliwości wynikających z kolejnych posunięć swoich bohaterów. Ci, chociaż nie raz już wydaje się, że są bezpieczni, za chwilę pakują się ponownie w kłopoty. Ale ważny jest tu dryg do horroru, a tego Gansowi nie brakuje. W swoim agresywnym uwielbieniu do gore i ekstremy, dostarcza go aż nadto. Można odnieść nawet wrażenie, że zatraca się w tym lubieżnie, co wychodzi nader niepokojąco przy ostatecznym efekcie na ekranie. Ale francuska ekstrema taka powinna przecież być. Bohaterowie nie są tu postawieni pod ścianą, a wręcz wciśnięci w nią, z trudem znajdują chwilę na złapanie oddechu, co dopiero wspomnieć o walce.

Frontière(s) jest brutalny i potrafi być efekciarski, a kanibalizm, chociaż nie wybrzmiewa tak mocarnie, to już faszystowskie zapędy antagonistów znajdują tutaj nieliche ujście. Ciężko we wszystko rzecz jasna uwierzyć, ale trzeba pamiętać o zapewnieniach autora o tym, że należy fabułę i wydarzenia w hostelu, traktować jako metaforę tego co może nadejść w przypadku takiego, a nie innego politycznego obrotu spraw. Nie bez wad, a jednak spełniający swoją rolę drastycznego w każdym calu horroru, Frontière(s) zajmuje chlubne miejsce w czołówce nurtu.

Czas trwania: 108 min
Gatunek: horror, francuska ekstrema
Reżyseria: Xavier Gens
Scenariusz: Xavier Gens
Obsada: Karina Testa, Samuel Le Bihan, Estelle Lefébure, Aurélien Wiik
Zdjęcia: Laurent Barès
Muzyka: Jean-Pierre Taïeb