Golgo 13, japońska manga napisana i zilustrowana przez Takao Saito. Zjawisko kulturowe i rzecz kultowa. Wpisana do księgi rekordów Guinnessa w związku z największą ilością wydanych tomów. Powstały filmy fabularne (w roli głównej występował wspaniały Ken Takakura), powstały filmy animowane, seriale, gry komputerowe.
Golgo 13, anime z 1983 roku (Golgo 13: The Professional) został wyreżyserowany przez Osamu Dezakiego. Dezaki powrócił raz jeszcze do postaci profesjonalnego zabójcy w godzinnym Golgo 13: Queen Bee z 1998 roku.
Kim jest Golgo 13? Płatnym zabójcą, to już wiemy. Najczęściej posługuje się pseudonimem Duke Togo. Nie wiadomo skąd pochodzi, jakiej jest narodowości, gdzie mieszka. Nie przyznaje się do niego żadna organizacja rządowa i pozarządowa. Wykonuje zlecenia i ma skuteczność ma poziomie 100%. Z niezmienną kamienną twarzą i bez cienia emocji zabija, jest kochankiem, znika i pojawia się tak samo nagle. Sam jest od lat na celowniku, ale zawsze udaje mu się zbiec. Cudem wydostaje się z największych tarapatów. Gdy Duke jest w budynku kaplicy, którą obracają w perzynę najemnicy (karabiny maszynowe, granaty), to nasz główny bohater w jakiś znany tylko sobie sposób po raz kolejny ratuje się z opresji.
Golgo 13, czyli zawsze na wierzchu.
Pełnometrażowy film z 1983 roku opowiada o kilku zleceniach i tym jednym, które kładzie się długim cieniem na zabójcy. Gdy Golgo zdejmuje syna potentata naftowego, ten uruchamia wszystkie dostępne środki by dorwać snajpera. Tak, właśnie w ten sposób, przy użyciu karabinu snajperskiego, Duke najczęściej likwiduje swoje cele.
Jak odbiera się dzisiaj produkcję sprzed ponad 40 lat? To fantastyczny seans. Nierzadko w estetyce noir kryminałów (sama postać wpada czasem w ten archetypiczny nawias), z nieodłącznym saksofonem w tle. Film jest pełen przemocy, jest sporo nagości, Duke jako wspaniały kochanek nierzadko ląduje w łóżku z pięknymi dziewczynami.
Pełen akcji, seksu i przemocy.
Nie jest to też produkcja infantylna. Oczywiście Golgo jest mistrzem świata, najlepszym zabójcą, a wszystko jest poddane estetyce z mangi. Ale unosi się nad filmem pewnego rodzaju melancholijny klimat znany z innych filmów anime i z filmów akcji w ogóle. Smutne spojrzenia, slow-motion, długie ujęcia. Myślę, że John Woo mógł być fanem Golgo 13.
I na to wszystko trzeba jeszcze dodać świetną realizację. Twórcy nie idą na łatwiznę, to nie jest „tylko” anime w klasycznej odsłonie poddane szeregowi klasycznych (znowu) zabiegów związanych ze sztuką filmową. Tutaj co kilka minut mamy nową propozycję na montaż, pojawiają się odważne cięcia animacji, twórcy proponują również zmiany w stylistyce (anime przechodzi w szczegółowy szkic zatrzymany w stopklatce). No i to przecież pierwszy film animowany (podobno, według informacji z internetu), w którym zastosowano w kilku sekwencjach animacje komputerowe! Te momenty, gdy Golgo ucieka, przemieszcza się po biurowcu, a na zewnątrz przelatują śmigłowce, wyglądają wspaniale (rok 1983!). Wyrenderowane miasto i same maszyny mogą dzisiaj sprawiać wrażenie topornych, ale weźmy pod uwagę te 40 lat na karku. To, mimo wszystko, robi doskonałe wrażenie.
Zatem mogę tylko polecić, film jest świetnie napisany, bardzo brutalny (tak w obrazkach jak i w treści, bo potentat naftowy ucieka się do naprawdę parszywych środków). W związku z tym wszystkim nie dziwi więc to, że anime zostało uznane za kultowe.
Gatunek: akcja, anime
Reżyseria: Osamu Dezaki
Scenariusz: Shūkei Nagasaka
Obsada: Tetsurō Sagawa, Gorô Naya, Toshiko Fujita, Kōsei Tomita, Kiyoshi Kobayashi, Reiko Mutō
Zdjęcia: Hirokata Takahashi
Muzyka: Toshiyuki Kimori

