Devil in Disguise: John Wayne Gacy

Silny narcyzm. Cechy obsesyjno-kompulsywne, antyspołeczne i hipomaniczne, do tego alkohol i narkotyki. Poczucie bycia lepszym, możliwe zaburzenia borderline i psychopatyczne, silne poczucie braku męskości. Brak empatii, dezintegracja ego, wrogie, niebezpieczne zachowanie. John Wayne Gacy, tyle o nim. Torturował, gwałcił i zabijał. Ostatecznie skazano go za 33 morderstwa, egzekucję przeprowadzono 10 maja 1994 roku.

Czy warto rozgrzebywać przeszłość mordercy? Nie. Ale warto obejrzeć serial, który jest doskonałym przykładem tego, jak z poszanowaniem ofiar i historii o nich, opowiedzieć o tych makabrycznych zajściach. Bez epatowania okrucieństwem, w ciągłym szacunku dla rodzin i w niezmiennym zdziwieniu, co do samego przypadku.

Devil in Disguise: John Wayne GacyPrzerażająca historia w ośmiu epizodach.

Serial Devil in Disguise: John Wayne Gacy nie jest więc tylko o Gacym. Twórcy pokazali jak podejść do materiału w taki sposób, by opowiedzieć głównie o ofiarach. Każdy epizod skupia się na osobach które wpadły w sidła Gacy’ego. Jest też chwila o śledztwie, również o przygotowaniach do procesu. Gacy jest tylko mirażem, złym snem. Jest nierealny, ale nie jeżeli chodzi o postać. On istniał naprawdę, ale twórcy, mam wrażenie, chcieli go wymazać. I dobrze. Znamienne jest nawet to, że w kilku odcinkach i momentach, kiedy mogłoby być naturalne, że znowu przyjrzymy się Gacy’emu, twórcy serialu tego nie zrobili. Nie ma samego procesu, nie ma tego pajacowania i ciągłego wypierania się (była narracja o obronie własnej) przed sądem. Są wspomnienia o zmarłych, epizody z ich życia, rodziny.

True crime, ale w poszanowaniu do ofiar i rodzin.

Nie ma tu też żadnego większego rozdrapywania jego historii. Ot, tyle co trzeba. Owszem, to jest doskonale zagrana rola przez Michaela Chernusa. Ale on nie wzbudza przerażenia, nie jest straszny (jest niepozorny?). Jest dziwny, niemożliwy wręcz z tym swoim wypieraniem faktów. Największą złość widza wzbudza opieszałość policji i narracja dotycząca samych morderstw, szczególnie w początkowej fazie ich popełniania, gdy zaczęli znikać mężczyźni i młodzi chłopcy w Chicago. Tak, Gacy wywinął się raz, wywinął się prawie drugi raz. To niepojęte, a jednak miało miejsce. O tym też jest Devil in Disguise: John Wayne Gacy.

Devil in Disguise: John Wayne Gacy

Dobry serial, bardzo mroczny, bardzo ponury i smutny, ale też nakręcony w tym strasznym przeświadczeniu, że nie wszystkie wątki zostały domknięte. Nie zidentyfikowano wszystkich ciał to osobisty dramat gliniarza, który był najbliżej śledztwa. W tej roli wystąpił wspaniały Gabriel Luna, który był doskonale wystylizowany na gliniarza z obyczajówki z lat 70. (to był wydział, z którego detektyw Rafael Tovar przeniósł się i dołączył do śledztwa w sprawie Gacy’ego).

Devil in Disguise: John Wayne Gacy, osiem epizodów o szaleństwie, piekle, wydarzeniach związanych z niepozornym człowiekiem, który wyrósł na społecznej tkance i trwał jak nowotwór. Długo go nie widziano, nie diagnozowano. Za długo.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 40 – 60 min
Gatunek: kryminał
Reżyseria: Larysa Kondracki, Bille Woodruff, Patrick Macmanus, Ashley Michel Hoban, Maggie Kiley
Scenariusz: Patrick Macmanus, Gregory Locklear, Matthew White, Yasmin Almanaseer, Sebastián Rea, Ashley Michel Hoban, Ahmadu Garba
Obsada: Michael Chernus, Gabriel Luna, James Badge Dale, Michael Angarano, Chris Sullivan, Marin Ireland
Zdjęcia: D.J. Stipsen, Kat Westergaard, David A. Makin
Muzyka: Nick Chuba, Leopold Ross