Starventure

Zrobiło na mnie ogromne wrażenie to, z jaką gracją Katarzyna Kubasik, artystka w pełni odpowiedzialna za komiks Starventure, porusza się w tej z góry narzuconej przez siebie estetyce. Otóż Katarzyna Kubasik zdecydowała się połączyć w komiksie gatunek science-fiction z komedią i przygodą. Jej Starventure wyrasta z pewnego luzu, jest wypełnione świetnymi pomysłami, a ja czułem się trochę jak wtedy, gdy Tytus, Romek i A’Tomek w księdze XIII odwiedzali wyspy Nonsensu. Podobny vibe, a u Katarzyny Kubasik musiał wybuchnąć podobny kreatywny wulkan jak wtedy u Papcia Chmiela. Nie jestem pewny, czy autorka życzyłaby sobie takich porównań, ale nic na to nie poradzę. Jak się uczepię własnych przemyśleń, to ciężko mi odpuścić.

StarventureStarventure, wyluzowane sci-fi na petardzie.

Starventure poznajemy Virlandiliego, chłopaka który nie wie czego jeszcze chce od życia. Normalna rzecz, jak u większości młodych ludzi. Lekcje przygotowania zawodowego nie pomagają, kursy go nie interesują, w fabryce też nie chce robić. Zero potrzeb, luz, najchętniej włóczyłby się w tych swoich oversizowych ciuchach i przebębnił resztę życia za szmal starego. Ale stary za dużo szmalu nie ma, więc rzeczywiście trzeba coś zrobić. Stop! Najgorsze, że jedyne co interesuje Virlandiliego to szybki zarobek w kasynie. Oj tak, tam mógłby być ekspertem. Ekspertem od przewalania wszystkich oszczędności, w tym jest dobry. Jak wiemy, z kasynem nie wygrasz. Ale weź to wytłumacz tym wszystkim, którzy liczą na to że tym razem się odkują.

Z pustymi kieszeniami, po kolejnej porażce z jednorękim bandytą, Virlandil przyjmuje ofertę nie do odrzucenia. Z ekipą mu podobnych (jeszcze nie) przegrywów stawia się w umówionym miejscu, w umówionym czasie. Ma zasilić szeregi prężnie działającej korporacji. I tu się zaczyna, i tu wpadamy w wir niesamowitych przygód, ciągłego uciekania, walki z systemem. Kubasik podkręca tempo, wrzuca nas i bohatera w nowe światy, w wir niesamowitych wydarzeń.

Zabawne, pełne oryginalnych patentów.

To jest ta narracja, przy której każda plansza może być niespodzianką. Abstrahując od dość zaskakującego finału (to również moment, w którym dotykamy istoty albumu), to całość wpada w mocno groteskowe, ale niezmiennie satysfakcjonujące spore natężenie incydentów, w których uczestniczy główny bohater. Zawsze zaczyna się od kłopotów, w które wpada Virlandil, a po nich, zza zakrętu wychodzą kolejne kłopoty. A Virlandil jest na tyle niepokorny (ale przy tym uroczy i naprawdę niegroźny), że na kłopoty działa jak magnes.

Starventure jest pięknie, kolorowo, nasycenie barw takie idealne pod delikatnie połyskliwy papier. Fajny poziomy format (znowu ten Tytus się kłania), schludnie skomponowane kadry, przestrzeń wypełniona kosmicznymi detalami. Katarzyna Kubasik ma przy tym świetne poczucie estetyki, nie uderza w jedną tonację, jej komiks jest pełen barw, ale przy tym nie wygląda pstrokato. Wszystko ze sobą współgra, kolory się uzupełniają. To świetna luźna opowieść o pewnym gościu, któremu nic się nie chciało, ale jednak musiał zrobić więcej niż inni.

Patryk Karwowski

Scenariusz: Katarzyna Kubasik
Rysunki: Katarzyna Kubasik
Ilość stron: 108
Oprawa: miekka
Wydawnictwo: Kurc
Format: 165 x 235 mm

KOMIKS UDOSTĘPNIONY PRZEZ WYDAWCĘ. ZNAJDZIESZ GO NA PÓŁKACH

Wydawnictwo Kurc