W mijającym powoli 2025 roku obejrzałem wiele bardzo dobrych filmów, wybitny też się pewnie zdarzył, ale arcydzieło jest jedno. Błysk diamentu śmierci to mój film roku.
„Twoja walka to iluzja. Twój świat to iluzja”. Czyżby? Takie słowa usłyszy w pewnym momencie monsieur Diman, ale szczerze, to pan Diman nie jest już pewny niczego. Aktualnie ten starszy elegancki mężczyzna przebywa w urokliwym hotelu na brzegu lazurowego wybrzeża. To ten zaciszny zakątek i to miejsce, w którym jeżdżą tylko luksusowe sportowe kabriolety, ludzie chodzą w garniturach (albo w smokingach), a pokojówka przynosi śniadanie i poranną gazetę. Tak też spędza swoje dni Diman. Ale coś pęka w tym pięknym obrazku.
Zaczyna się od kobiety, której widok przywołuje wspomnienia. A jeszcze dokładniej zaczyna się od jej przekłutego sutka, w którym mieni się odbitym słonecznym blaskiem drogocenny kryształ.
Czy są to powidoki przeszłości, jakieś niezałatwione sprawy, a może ktoś jednak znalazł Dimana w tym rajskim zakątku i chciałby wyjaśnić kila starych tematów? Diman powoli traci grunt pod nogami, z pewnością był „kimś” w dawnych czasach. Kolejne znaki nie przynoszą odpowiedzi, a raczej mnożą pytania, tak w głowie Dimena, jak i w naszych. Tajemniczy gość hotelowy, zwłoki na plaży, głosy w pokoju obok. Dimen sięga po przeszłość. Kolejne ujęcia to szereg retrospektyw, w imponującym montażu miesza się młodość mężczyzny, jego wcześniejszy fach (agent specjalny, przestępca, a może playboy?) z całą gamą niepokojących obrazów, ni to wyśnionych, ni to przefiltrowanych przez jego własne doświadczenia. Nie tylko jego, głównie chyba nasze, fanów włoskiego kina gatunkowego.
Błysk diamentu śmierci, czyli miłosna esencja i hołd dla kina.
Hélène Cattet i Bruno Forzani, reżyserska para odpowiedzialna za inną moją „dziesiątkę” (Amer, czyli Gorzki z 2009 roku) i tym razem, po raz kolejny, udowadnia swoją miłość do włoskich mistrzów. Kogo tu nie ma na sali, w tej orgiastycznej kinofilskiej zabawie pławią się sami starzy znajomi. Są wspominani, pojawiają się dosłownie, czasem w melodii, nierzadko w obrazie, albo w całych sekwencjach.
Jest Dario Argento ze swoim Ptakiem o kryształowym upierzeniu, Lucio Fulci z Jaszczurką w kobiecej skórze razem z maestro Morricone, który przygrywa La lucertola (a mnie w tym momencie przechodzi dreszcz). Jest i Danger Diabolik, czyli Mario Bava, są i tanie kryminały.
W tej miłości do kina Cattet i Forzani wypadają nawet lepiej niż Tarantino. Owszem, również cytują, ale ich miłość jest jeszcze inna, skierowana w jednym kierunku. Cattet i Forzani są wpatrzeni w kinematografię z półwyspu Apenińskiego i są w tym uczuciu olśniewający. Można nawet poczuć dyskomfort, gdy patrzy się na ten miłosny akt. W sensie, ja kocham włoskie kino gatunkowe, ale oni? To jest zniewalające i w pewnym stopniu hipnotyzujące. Zarażają i zdają się mówić „Hej, to są wspaniałe filmy, wracaj do nich częściej”.
Poliziotteschi , giallo, tania sensacja. Gatunkowy mariaż pełen wzruszeń.
A zaczęło się przecież od angażu do roli głównej Fabio Testiego, który zdobił swoją osobą niejeden spaghetti western, giallo czy poliziotteschi. To Testi zagrał w jednym z lepszych gialli, czyli Co się stało z Solange? (1972, Massimo Dallamano). Błysk diamentu śmierci ma więc wszystko, co najlepsze. Jest wysmakowanym dramatem egzystencjalnym, thrillerem, awangardą, brutalnym thrillerem, filmowym życiem.
Jest brzytwa, czarne skórzane rękawiczki, rozprute gardło, ściągnięta skóra, piękna dziewczyna, wspaniałe zdjęcia, komiksy, maski, gadżety, montaż który przyprawia o zawrót głowy. I to nie jest tak, że w tym kalejdoskopowym przeglądzie włoskiego kina gatunkowego z lat 70. mamy tylko kolaż pięknych obrazków i nośnej muzyki. Ta historia żyje w osobie głównego bohatera. To jest świetny scenariusz (również Hélène Cattet i Bruno Forzani). Jest trochę utkany na podobieństwo wszystkich tych opowieści o upadającym świecie, ale w gruncie rzeczy to też historia smutna i piękna.
Ten świat, czyli kino, tania sensacja, masa podniet, to zawsze było nasze najlepsze 90 minut z dala od tych wszystkich nudnych rzeczy za oknem. Bez względu na to, czy była to iluzja dla Dimana, czy naprawdę był kimś w rodzaju Bonda z jego fikuśnymi gadżetami, to wówczas było lepiej. Można spijać martini i patrzeć na bezkresny ocean, ale jak długo, na miłość boską?!
Czas trwania: 87 min
Gatunek: dramat, thriller
Reżyseria: Hélène Cattet, Bruno Forzani
Scenariusz: Hélène Cattet, Bruno Forzani
Obsada: Fabio Testi, Yannick Renier, Koen De Bouw, Maria de Medeiros, Thi Mai Nguyen
Zdjęcia: Manuel Dacosse
Muzyka: Emmanuel d’Hérouville

