Zniknięcia

Uwielbiam Barbarzyńców Zacha Creggera za to, że był to dla mnie klasyczny one-shot. Bez pobierania od kolegów, w zgodzie z własnym szaleństwem. Zamknięta sprawa i totalnie zwariowany horror, który stworzył własną mitologię. Widzowie nie mają przy niektórych rzeczach umiaru. Chcieliby więcej tego samego. Może sequel Barbarzyńców? Nic z tego mówi Cregger, teraz daję Wam Zniknięcia. I znowu to zrobił.

Tak, można tu napisać o horrorze z atmosferą w duchu amerykańskich powieściopisarzy, Kinga czy Koontza. Tak, można by zaplątać w akapity recenzji słowa o Inwazji porywaczy ciał Jacka Finneya. Ale nawet tych kilka tropów nie sprawia, że Cregger przy kolejnym pełnometrażowym filmie postanowił coś skopiować. To jest jego opowieść, znowu zamknięta historia, taka mroczna bajka którą opowiadasz przed snem dziecku.

ZniknięciaKlasyk grozy, a jednak nowoczesny horror. Kolejna odważna hybryda reżysera.

Czyżby Cregger był współczesnym gawędziarzem i kreował światy jak niegdyś bracia Grimm? Tak to widzę.

Zniknięcia zaczynają się od tajemnicy, znikają dzieciaki. Z jednej klasy, wszystkie oprócz jednego, wybiegły z domu o tej samej godzinie w środku w nocy. Ślad po nich zaginął. I tyle. Nie staraj się szukać luk w tej historii. Pamiętaj, że leżysz w łóżku, masz 12 lat i ktoś czyta ci opowiadanie pod tytułem Zniknięcia. Ma być strasznie, mają być emocje, liczy się ta historia, a nie mielizny. Masz być wciąż na głębokiej wodzie, a tutaj, u Creggera, jest naprawdę głęboko.

Finał rozbija bank.

Przy takich seansach można napisać, że film ma predyspozycje na to, by w niedługim czasie stać się kultowym. Chętnie bym się pod tym podpisał, niestety nie wierzę już w takie zjawisko. Gdyby Zniknięcia powstał 20 lat temu, to owszem. Dzisiaj jesteśmy przytłoczeni kolejnymi filmami, a te rzeczywiście wartościowe, jak ten omawiany, mają wciąż za małą oglądalność. Są przysypywane następnymi kiepskimi produkcjami. O Barbarzyńcach też pisałem, że powinny zostać filmem kultowym. Zostały? Nie mnie to oceniać, chociaż szczerze wątpię, czy dzisiaj takie zjawisko istnieje.

Zniknięcia

A Zniknięcia? Wspaniały, do końca zagadkowy, koktajl z różnych składników i z różnych części świata. Widać wspomniany styl amerykańskich powieściopisarzy z literatury grozy, widać też szaleństwo młodych filmowców. To nie tylko hybryda gatunkowa, ale hybryda pokoleniowa. Świetny, mroczny, wciągający, z bardzo nieoczywistymi rolami. I do tego dochodzi nieoczywista ścieżka dźwiękowa. Jeśli natomiast miałbym szukać tu podpisu autora, to chyba w finale. Gdy w tym egzotycznym misz-maszu wszystko jest dziwne i osobliwe, to finał musi być w stylu Creggera (vide finał Barbarzyńców). Musi być jak uderzenie kulą do rozbijania budynków.

Patryk Karwowski
Czas trwania: 128 min
Gatunek: horror, sci-fi
Reżyseria: Zach Cregger
Scenariusz: Zach Cregger
Obsada: Josh Brolin, Julia Garner, Alden Ehrenreich, Austin Abrams, Cary Christopher, Toby Huss
Zdjęcia: Larkin Seiple
Muzyka:  Ryan Holladay, Hays Holladay, Zach Cregger