„Gdy już raz zasmakujesz tych gór, przepadłeś”.
To kluczowe słowa, które pozwalają niejako zrozumieć ludzi, którzy decydują się na takie mordercze wyzwania i próbują zdobyć ośmiotysięczniki. Teraz jest na pewno łatwiej, ale wówczas, w czasie o których opowiada ta historia, było o niebo trudniej (zmienił się sprzęt, inaczej przebiegają przygotowania, za wyprawami stoją czasem mocni sponsorzy).
Filmowa historia sięga 1924 roku, kiedy dwójka Brytyjczyków, Andrew Irvine i George Mallory podjęli próbę zdobycia szczytu Mount Everest. Nie wrócili z tej wyprawy, a w latach 90. do sprawy wraca japoński dziennikarz, Makoto Fukamachi.
Szczyt bogów, czyli pasja która potrafi zabić.
Makoto Fukamachi spotyka Habu Joji, innego wspinacza, który jest w posiadaniu aparatu fotograficznego należącego do Mallory’ego. Tak, jeżeli to rzeczywiście ten aparat z lat 20., ewentualne zdjęcie może wskazać nowych alpinistów, którzy zdobyli szczyt jako pierwsi.
Ale to tylko jeden wątek, zdecydowanie ważniejszym są relacje pomiędzy Fukamachim i Habu oraz sama wyprawa Habu na szczyt. Nie inaczej, ci mężczyźni ciągle się wspinają, bo góra całkowicie ich pochłonęła.
Francuska animacja to następne podejście do historii, która po raz pierwszy ukazała się w formie powieści autorstwa Baku Yumemakury w 1996 roku. Na podstawie powieści powstała pięciotomowa manga Jirō Taniguchiego. Był jeszcze film Hideyukiego Hirayamy z roku 2016. Omawiana animowana francuska produkcja miała swoją premierę w 2021 roku.
Film, w którym zostało uchwycone sedno obsesji.
I jest to film bardzo udany. Animacja jest pięknie skomponowana, czuć majestat szczytów, same góry są wspaniałe narysowane (to jeszcze robota artysty ilustratora, czy już zdjęcia?. Właśnie tak to jest wspaniale zrobione) i można rzeczywiście poczuć emocje, które towarzyszą himalaistom.
Narratorem jest dziennikarz, który pracuje w redakcji w wielkomiejskiej dżungli. Te sekwencje, mrówczy pęd na ulicach, ludzie w garniturach, wszystko to stoi w absolutnej opozycji do naturalnego spokoju w Nepalu, a później na szczytach górskich. Świetnie uchwycony został kontrast i udało się przedstawić twórcom ten moment gdy w górach i w metropolii człowiek może być sam. Tam, w metrze, myśli tylko o górach. W górach, gdy jest już naprawdę sam, myśli tylko o przeżyciu. Na szczyt człowieka pcha obsesja, dziennikarza chęć poznania prawdy, to jego praca.
Mocny i angażujący. Szczyt bogów to połączenie kina dramatycznego z piękną opowieścią o przełamywaniu barier. To też kino na poły detektywistyczne, z tajemnicą, której rozwiązanie nie jest jednak najważniejsze. Ważniejsza jest tu udana próba uchwycenia obsesji i tego, że ciężko tę obsesję okiełznać. Obsesja, jak ta, po prostu jest i trzeba się z nią pogodzić. Można ją tylko obserwować, opisać, robić zdjęcia.
Gatunek: animowany, dramat
Reżyseria: Patrick Imbert
Scenariusz: Patrick Imbert, Magali Pouzol, Jean-Charles Ostorero
Muzyka: Amine Bouhafa
