Octopus Film Festiwal 2025 – #2

Octopus Film Festival to jest właśnie ta impreza, na której możesz obejrzeć raz jeszcze filmy, które widziałeś 30 lat temu na kasecie wideo. Teraz, za każdym razem przystajesz na chwilę gdy trafisz na seans w telewizji. Ale to wciąż tylko telewizja, mały ekran, a przecież klasyki gatunku zasługują na to, by choć raz zobaczyć je na wielkim ekranie.

I Adam Lewandowski to zrobił. Zobaczył trzy wspaniałe filmy i podzielił się wrażeniami.

Pułapka (1986), reż. Brian Trenchard-SmithPułapka (1986), reż. Brian Trenchard-Smith

Idealny film na rozpoczęcie mojej tegorocznej przygody z Octopus Film Festival. To zrobione za stosunkowo niewielkie pieniądze kino eksploatacji z meta-komentarzem na temat kina eksploatacji! Sam fabularny punkt wyjścia jest genialny w swojej prostocie, polega bowiem na uwięzieniu głównego bohatera w kinie samochodowym stanowiącym swoisty obóz koncentracyjny dla marginesu społecznego i bezrobotnej młodzieży. Trenchard-Smith w ramach kina eksploatacji tworzy całkiem efektowną dystopię, polegając na kreatywnym budowaniu świata niedalekiej przyszłości oraz ekonomicznym osadzeniu większości akcji w jednym miejscu. A przy tym całość jest naprawdę dobrze działającą metaforą opresyjnego systemu i nonkonformistycznej postawy. W końcu zdecydowana większość uwięzionych w obozie chce tam przebywać, ponieważ nie widzi dla siebie perspektyw poza nim. To miejsce gwarantuje śmieciowe żarcie, śmieciowe filmy (m.in. wcześniejsze produkcje samego reżysera), narkotyki i punkową atmosferę. Czego więcej chcieć od życia?

Diuna (1984), reż. David LynchDiuna (1984), reż. David Lynch

Dotychczas o lynchowskiej Diunie wiele słyszałem, ale nigdy nie miałem okazji obejrzeć jej w całości. Seans podczas Octopusa odbywał się w B90, gdzie ze względu na specyfikę industrialnej przestrzeni filmy puszczane są jednocześnie na trzech ekranach, co w tym przypadku jedynie potęgowało kwaśną i deliryczną atmosferę dzieła. Trudno powiedzieć o tym filmie, żeby był dobry, ale niewątpliwie jest to jeden z najbardziej ekscentrycznych blockbusterów, jaki kiedykolwiek powstał. Posiada wiele fascynujących elementów jak niektóre rozwiązania wizualne (czerwie!) czy ukazanie Harkonnenów jako groteskowych dewiantów. Te same sceny rozgrywają się zupełnie inaczej niż w późniejszej adaptacji Villeneuve’a, więc wypada tylko żałować, że Lynch nie miał okazji stworzyć dzieła znacznie dłuższego, ponieważ w drugiej połowie akcja filmu zaczyna pędzić na łeb na szyję, w absurdalny sposób skracając wątki. Mimo wszystko to wyjątkowy seans pokazujący jak trudna do adaptacji jest Diuna Herberta.

Rambo II (1985), reż. George P. CosmatosRambo II (1985), reż. George P. Cosmatos

W tym roku organizatorzy Octopus Film Festival stworzyli wyjątkową okazję, aby widzowie mogli obejrzeć Rambo II w przypominającej prawdziwą dżunglę przestrzeni Olivia Garden. O ile sam seans był wyjątkowym doświadczeniem, to utwierdził mnie jedynie w przekonaniu, że nie jestem fanem serii. Niestety w pierwszej kolejności czytałem powieść Rambo: Pierwsza krew Davida Morrella, więc potem już zawsze finałowa śmierć wydawała mi się esencjonalna dla głównego bohatera. W internecie można znaleźć zresztą alternatywne zakończenie pierwszego filmu, w którym Rambo ginie. Ostatecznie jednak w Hollywood najistotniejsze jest kapitalizowanie zysków, więc powstała cała franczyza, a sam Morrell przywrócił postać do życia w późniejszych nowelizacjach filmowych sequeli. Pomimo tego Rambo II jest sprawnie nakręcony przez George’a P. Cosmatosa, ma wiele ikonicznych scen oraz stanowi emblematyczny przykład amerykańskiego kina akcji z epoki Reagana.

Adam Lewandowski