Lilo & Stitch

Nie znam Disneya od tej strony i nie orientuję się w animacjach i tej franczyzowej linii potentata medialnego. Szanuję Disneya za stare animacje. Ale też do głowy by mi nie przyszło, by psioczyć na ich próby ożywienia szlagierów w formie filmów aktorskich.

Wykłócanie się natomiast na temat castingów i „kontrowersyjnych” pomysłów obsadowych zostawiam tym, którzy mają za dużo wolnego czasu. Lilo & Stitch to kolejny obraz odświeżany w ramach tego trendu. Czyli bierzemy stary tytuł (pierwszy film animowany z serii miał swoją premierę w 2002 roku) i w myśl nowego konceptu technicznego, wpuszczamy raz jeszcze do kin. Scenariusz jest oczywiście gotowy, a sam pomysł sięga 1985 roku.

Lilo & StitchLilo & Stitch, przede wszystkim uniwersalizm.

Każda dyskusja rozpoczynająca się i kończąca na sławetnym pytaniu „po co?” nie ma sensu. Wiadomo „po co”. Nowa aktorska wersja kosztowała 100 milionów dolarów, zyski szacuje się dzisiaj na jakiś miliard. Po to to się robi. I tylko po to.

Nie znam wersji z 2002 roku. Dopiero teraz poznałem tę historię i chociaż nie jestem targetem, to potrafię docenić zamysł. Ale on, ten zamysł, nie jest jakoś szczególnie odkrywczy. To Disney, który musi sprzedać film, sprzedać wszystko wokół (każdy jeden gadżet), a przy okazji nieść tą uniwersalną treść o rodzinie. I nie można na to narzekać, to bardzo dobry, zabawny i ciepły film o dziewczynce, którą opiekuje się starsza siostra.

Disney zgarnia pełną pulę.

Jest trochę krnąbrna, ma swoje za uszami, ale jest jednocześnie bardzo rezolutna. To główny atut tej produkcji, czyli angaż urodzonej w 2016 roku Maii Kealohy. Jest świetna, idealna do tej opowieści. Towarzyszą jej gwiazdy mniejszego i większego formatu, kilka dobrze znanych starszych nazwisk. Na dalszym planie możecie zobaczyć choćby Tie Carrerę. Ot, ciekawostka.

Lilo & Stitch

A sam Lilo & Stitch? Tak jak napisałem, ciepły, uniwersalny i ponadczasowy. Przybysz z kosmosu, równie krnąbrny co ta dziewczynka, mieszkanka naszej planety, uczy się od nas, że rodzina jest bardzo ważna. Warto dla rodziny zrobić wiele, a zyskuje się dach nad głową, michę jedzenia, fajne wspomnienia.

Zwariowany, z dobrym tempem, szlagier który się pewnie nie zestarzeje. Dzieciaki zadowolone, happy meal wciągnięte, kolejne figurki stoją już na półce, rodzice łapią się za kieszenie, Disney wygrał po raz kolejny.

 

Patryk Karwowski

Czas trwania: 108 min
Gatunek: animacja
Reżyseria: Dean Fleischer Camp
Scenariusz: Chris Kekaniokalani Bright, Mike Van Waes
Obsada: Sydney Elizebeth Agudong, Billy Magnussen, Hannah Waddingham, Chris Sanders, Courtney B. Vance, Zach Galifianakis
Zdjęcia: Nigel Bluck
Muzyka: Dan Romer