Niby nic odkrywczego i niby nic nowego w temacie wojny, a jednak Laowai jest jednym z lepszych komiksów historycznych w portfolio wydawnictwa. Prawdopodobnie jest tak dlatego, że w idealny sposób został tu zachowany balans pomiędzy wydarzeniami, które rzeczywiście są zapisane w podręcznikach, a fikcją, która ze swoim wymiarem przygodowym napędza akcję i dostarcza prawdziwych emocji.
Tłem wydarzeń jest zbrojny konflikt, w który uwikłała się Wielka Brytania i Francja. Imperia kolonialne wykorzystały sytuację w Chinach, które w XIX w. targane były wewnętrznymi konfliktami. Chodziło o to, co zawsze, o wpływy, pieniądze, a w tym przypadku dokładnie o przejęcie handlu opium.
Laowai, historia moralnych upadków.
Finałem było zajęcie przez Wielką Brytanię i Francję Pekinu. Miało to miejsce 1 października 1860 roku. To wszystko wydarzy się w Laowai.
Zacząć trzeba jednak od samego tytułu i wyjaśnienia znaczenia słowa Laowai. To nieformalne i potoczne określenie używane w celu określenia obcokrajowców. Tutaj, w komiksie, pada kilka razy w kierunku Francois Montagne’a. Młody francuski żołnierz ma jedno marzenie. Ta wojaczka i służba to tylko pretekst. Świat jest ogromny, a Francois marzy o Chinach. Egzotyczny kraj pobudza wyobraźnię, Francois chciałby doświadczyć czegoś nowego, poznać odległe lądy, ludzi, kulturę. To czego doświadczy, będzie zgoła inne od planów. Zazna niepokoju, niebezpieczeństw, będzie pod ostrzałem żołnierzy, którzy noszą mundur o tych samych co on barwach.
Wyprawa okaże się ciągiem dramatycznych i tragicznych wydarzeń. W armii oczywiście są różne rodzaje ludzi, parszywe persony znajdą się wszędzie zaczynając od tych wysokich generalskich szczebli, po niższych rangą, którzy jednak mają pod dowództwem rekrutów, a na uwadze tylko własny interes. A Chiny kuszą bogactwem, wokół którego krążą już niebywałe legendy. Te pałace, te antyczne wazy, przepych na każdym kroku. Opium to jedno, do otwarcia kanałów handlowych dojść musi, ale oprócz tego, cała chmara żołdaków aż się ślini na myśl o łupieniu i grabieży.
Komiks epicki, ale nastawiony również na emocje bohaterów.
I o tym też jest Laowai, o okrutnej wojnie i własnych małych interesach. To stare prawdy znane z innych dzieł kultury, z kina, beletrystyki, reportaży. W Laowai twórcy nie uciekają przed niewygodnymi tematami.
Wątki historyczne przeplatają się sprawnie z drogą głównego bohatera. Jest tu miejsce na romans, epicką przygodę, są pojedynki, sceny batalistyczne. Laowai ma pewien epicki wymiar, ale potrafi dotrzeć też do szczegółów natury bardzo ludzkiej. Historia bękarta w armii francuskiej, szpieg w szeregach, problem z opium, które staje się nie tylko walutą, ale potrafi też niszczyć życia uzależnionym od narkotyku. Mocny komiks, a dodatkowo fantastycznie narysowany.
Treść już znacie (są i zwroty akcji, tych nie zdradzę), scenarzyści Alcante i Laurent-Frédéric Bollée docięli wszystko tak, by zamknąć opowieść na 160 stronach. Wydanie zbiorcze „Laowai” to trzy epizody, każdy oferuje prawdziwe filmowe doznania. Tak, to gotowy scenariusz wysokobudżetowego widowiska. Takiego trzygodzinnego fresku na miarę Ridleya Scotta.
Tą wciągającą treść wspaniale natomiast zilustrował Xavier Besse. Realistyczna kreska, piękne pejzaże, szczegół jeżeli chodzi o umundurowanie żołnierzy, emocje na twarzach. Krajobraz z delikatnymi pastelami. niuanse architektoniczne. Xavier Besse dostał możliwość zaprezentowania się na różnych polach. Są spokojne tła, ale jest i bitewna dynamika. Są kadry z marynistycznym zacięciem, okręty, łodzie, wzburzone fale. Są i wszystkie historyczne motywy w jego wykonaniu, gdy dochodzi do wydarzeń, które zostały już na zawsze utrwalone w zapisach. Bardzo dobry komiks.
Rysunki: Xavier Besse
Scenariusz: Alcante, LF Bollée
Kolory: Xavier Besse
Tłumaczenie: Jakub Syty
Redakcja: Marcin Grabski
Korekta: Marcin Grabski
Skład: Robert Sienicki
Ilość stron: 160
Oprawa: twarda
Wydawnictwo: Lost In Time
Format: 240 x 320 mm

