Bestia

Czym jest bestia? Dla każdego może być czymś innym. Tutaj synonimem mogą być demony. Bestia jest tym, czego boisz się najbardziej. Czymś, co trudno nazwać, a łączy się bezpośrednio z emocjami. Coś przeczuwasz, nadchodzący kataklizm, katastrofę która się zbliża. Dla niektórych bestią może być konkretne wydarzenie, rzecz, kontakt z kimś. Dla skrzywdzonych kobiet bestią może być mężczyzna, dla niektórych mężczyzn bestiami są kobiety. To siła, która czai się za rogiem, za plecami, czuć jej oddech na karku, mlaskanie za uchem. Gdy się odwracasz, to już jej nie ma. Wystarczy jednak chwila zapomnienia i znowu się pojawi.

BestiaBestia, albo strach który blokuje szczęście.

Trudny, ambitny, wymagający. Dla mnie czasem zbyt wymagający. Trzeba być jednak uczciwym, Bestia Bertranda Bonello swoje ambicje spełnia. Gdy odpowiednio wejdziemy w filmową tkankę, gdy dostatecznie skupimy się na fabule, Bestia okaże się przejmującym dramatem o emocjach, strachu i o tym, że to wszystko jest uniwersalne, ponadczasowe. Nie ma znaczenia czas przeżywania rozterek. Przeszłość, teraźniejszość, przyszłość. Nie ma znaczenie miejsce. Wielkie miasto, peryferia, pustynia. Wszystko zależy od nas samych. Emocje, a co za tym idzie istota przeżywania tychże, tkwi w naszym indywidualizmie.

W krótkich notkach streszczających Bestię możemy przeczytać, że to film o Gabrielle, kobiecie która poddała się zabiegowi eliminacji uczuć. To moment z przyszłości, nie aż tak odległej, bo datowanej na 2044 roku. To znamienne, bo mamy tu wgląd na kilka dekad do przodu, na koncept tworzenia idealnych ludzi. To beznamiętne maszyny, które z naturalnym wyglądem świadczą tych kilka pozostałych usług dla ludzkiego gatunku. Większość została wyeliminowana, zajmuje się tym sztuczna inteligencja.

Ponura przyszłość i niepotrzebne straszenie ludzi, czy raczej obwieszczenie tego, co i tak nastąpi? Nikt nie wie, w którą stronę pójdzie technologia, ale reżyser skupia się właśnie na emocjach, jako tych, które powinny (powinny!) predysponować nas do nazywania się ludźmi. Dlaczego?

Ambitny, trudny w przekazie, ze znakami w obrazach.

Gabrielle ma mieć zabieg eliminacji uczuć, a jednocześnie, w trakcie filmu, przeskakujemy do jej innych wcieleń, w różnych ramach czasowych. Wątek reinkarnacji jest tu bardzo intrygujący. Mamy czasy z początku XX w., później współczesne Los Angeles, dzieje się to bardzo płynnie, ci sami aktorzy występują w różnych rolach. Znowu, z różnymi emocjami. Tylko Gabrielle niezmiennie się czegoś boi, czyli niepokój jest po prostu domeną tej postaci, bez względu na wiek, w którym rozgrywa się akcja.

Motywem przewodnim może więc być również strach. Ten strach przed czymś nieokreślonym jest jednak jakąś emocją. Nie tylko, bo Bertrand Bonello mówi dużo o samym strachu przed przyszłością, przed związaniem się z drugą osobą. Wydaje się więc, że Bestia z podejmowanymi przez siebie tematami może być wnikliwym studium ludzkiej psychiki i wszystkiego, co nas definiuje. Okazuje się, że każde inne wyjawienie swoich emocji, może wrzucić nas na inną ścieżkę we wszechświecie, inaczej poprowadzić koleje naszego losu. Wierzę w to.

Bardzo Lynchowski, niepokojący, hipnotyczny i skłaniający do podjęcia dyskusji. Warto, ale z zaznaczeniem, że to nie jest kino rozrywkowe. Trochę eksperymentujące formą, z niesamowitą rolą Léa Seydou.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 145 min
Gatunek: dramat
Reżyseria: Bertrand Bonello
Scenariusz: Bertrand Bonello
Obsada: Léa Seydoux, George MacKay, Guslagie Malanda, Dasha Nekrasova, Martin Scali
Zdjęcia: Josée Deshaies
Muzyka: Bertrand Bonello, Anna Bonello