Wieczna wolność

Joe Haldeman (scenariusz) i Marvano (rysunki) zdecydowali się nie adaptować drugiej części trylogii, czyli Wiecznego pokoju i od razu przeszli do Wiecznej wolności. To niebywałe, jak bardzo różni się Wieczna wolność od Wiecznego pokoju. W przypadku komiksu mogę tylko porównać szatę graficzną, ilustracje Marvano, ale treść to już zupełnie inne motywy. Wątki leżą na innej skali, w innym układzie.

Wieczna wojna dotyczyła konfliktu z obcą rasą. Komiks przedstawiał cały bezsens wojny, odwoływał się do wspomnień autora w odniesieniu do jego historii z Wietnamie. Jak wielu innych pisarzy, którzy w konflikcie uczestniczyli, przeniósł później na karty powieści swoją wściekłość. W komiksie zostało to zachowane, ten beznadziejny los żołnierza, który szedł na śmierć. Wieczna wojna to arcydzieło wśród powieści graficznych, z każdej strony uderzała w nas rozpacz. To się czuło.

Wieczna wolnośćKomiks, który robi wyłom w umyśle.

A Wieczna wolność? To coś innego, komiks wybitny, poważne (i odważne) sci-fi, inne pytania, zupełnie inny nastrój, bardzo filozoficzny i refleksyjny. Bliższy Asimovowi, czy z nowszych rzeczy, leżący dość blisko Końca śmierci (trzecia część Problemu trzech ciał Cixin Liu). Tak czułem. Powaga, pytania ostateczne o nasze istnienie, realny koniec ludzkości. Wcześniej natomiast obserwujemy bardzo intrygujący zamysł o spłaszczeniu jednostki i powstanie Człowieka. I są tutaj poruszane takie kwestie, że chcemy od razu przejść do realnej i żywej dyskusji.

Haldeman wchodzi na pole z pytaniami egzystencjalnymi bardzo odważnie, pisze science-fiction niezwykle wytrawne, zahacza o socjologiczny wymiar. W swoim tekście mówi o powstaniu Człowieka, nowego tworu, który jest kumulacją miliardów ludzi. Nie liczy się jednostka, a Wieczna wolność opowiada właśnie o małej grupce, która przeżyła Wieczna wojnę i teraz walczy o swoje istnienie.

Wieczna wolność jako wstęp do dyskusji o naszym miejscu w kosmosie.

Powtórzę, niebywałe. Czytałem Wieczną wolność z jednej strony jako kontynuację opowieści z tego konkretnego świata, ale czasem zapominałem, że to rzecz połączona z pierwszym epizodem, tak ważnym dla światowego komiksu. Wieczna wojna się skończyła, to wynika jasno z treści, Haldeman pisze teraz o samej potrzebie życia. Po co? W jakim celu? Może lepiej dać sobie spokój, odpuścić pragnienia i zmiażdżyć jednostkę i indywidualizm. Przecież to wszystko doprowadziło do wojny dwóch ras, które nic o sobie nie wiedziały, nie miały sobie nic do zarzucenia, nie zaszkodziły sobie. Pamiętamy bowiem Wieczną wojnę i tę walkę najczęściej zupełnie o nic. Było tylko cierpienie.

Jest to więc komiks niezwykły. Hard sci-fi, często monumentalny, nierzadko najbliżej człowieka jak się tylko da. Finał dostarcza bardzo dużych emocji. Coś się kończy, człowiek wydaje się tkwić od początku w czymś nierealnym. Po lekturze myślimy o tym, o naszym znaczeniu, o miejscu we wszechświecie. Jesteśmy tylko drobinką. A Marvano narysował to w swoim stylu. Zaangażowany, realistyczny, najpiękniejszy w kosmosie i przekazaniu technicznych szczegółów. Ale też ze smutkiem wyrysowanym tak przejmująco w postaciach.

Patryk Karwowski
Rysunki: Marvano
Scenariusz: Joe Haldeman
Tłumaczenie: Bartek Chaciński
Ilość stron: 168
Oprawa: twarda
Wydawnictwo: Egmont
Format: 223 x 298 mm