Mleczna droga

To komiks, który mógłby znaleźć swoje miejsce na półce z rzeczami nieprzyjemnymi, albo z rzeczami niewygodnymi. Pasuje do obu, bo tematów nieprzyjemnych i niewygodnych jest tu bez liku. Oprócz tego jest mocno perwersyjny, a w swojej obyczajowej naturze wychodzi prostu z naturalnego i surowego krwioobiegu społecznej tkanki.

Tu nie ma nic w gruncie rzeczy zaskakującego. To wszystkie ludzkie obawy lub tematy, o których ludzie z wyobraźnią wiedzą, ale o tym bardzo często nie potrafią rozmawiać. Znowu, z tego samego powodu. Są to rzeczy niewygodne. Ale mówić i rozmawiać, jak się okazuje, trzeba.

Mleczna drogaMleczna droga, czyli seksualne obsesje o których wstydzisz się mówić.

Z tego, ze sfery erotycznej, wychodzi najczęściej bardzo wiele kłopotów. A zaczyna się od tłumienia, fałszu, hipokryzji. Z niedogadania lub niedopasowania między nią, a nim, albo nim a nim (lub w innej dowolnej konfiguracji) przechodzi się bezpośrednio do frustracji. Frustracja jest zła, prowadzi do stanów chorobowych. Może być tak, że strony krzywdzą się nawzajem. Bezpośrednio, pośrednio, przez kogoś, nawet jak w danej chwili nie przebywają ze sobą. To są trudne sytuacje, ale wszystko można uratować, a już na pewno trzeba zacząć od szczerej rozmowy. Zresztą sposobów jest więcej, są terapie, programy. Ale wciąż najtrudniejsza jest ta szczera rozmowa. Tego kroku nie zrobili Stella i Marco. Z czego to wynika? Pewnie z wielu rzeczy. Nałożyła się niedorosłość, strach, brak wychowania seksualnego w szkole, złe wzorce.

Dziwny to związek. A może nie dziwny, a raczej jeden z wielu? Na pewno jest tam wszystko, o czym we wstępie napisałem. Nie ma tam radości ze współżycia. Oboje, wciąż młodzi, są zawieszeni w jakimś stanie przejściowym. Mieszkają osobno, widują się, krzywdzą się (Stella ostentacyjnie wykazuje brak szacunku do chłopaka, by zaraz po tym się do niego przytulić). To jest jakaś chora gra oparta na wymierzaniu ciosów i naklejaniu plastrów na zadrapania. Jakby tego było mało, do frustracji w łóżku trzeba dołożyć frustracje, które wychodzą z własnego gniazda. To wszystko się łączy, ale to wciąż normalna i raczej typowa sytuacja nieleczonych traum, albo ciągnących się latami toksycznych relacji (sytuacja Marco w domu, ojciec który nie jest najlepszym nauczycielem przy nauce prowadzenia samochodu).

To komiks trudny, bardzo prawdziwy, szczery.

Toksyczne relacje stają się więc motywem przewodnim w tej nagradzanej powieści graficznej autorstwa Miguela Vili. Ten motyw przewodni prowadzi do prawdziwej natury komiksu, do opowieści o Ludovici (to w jej historii kryje się najwięcej mroku). Lulu, bo o niej mowa, jest samotną matką. To w niej Marco znajdzie ujście swoich skrytych pragnień.

Mleczna droga potrafi wybić ze strefy komfortu. Przedstawia sytuacje, obrazki współżycia w sposób surowy i naturalistyczny. Miguel Vila nie ucieka przed niczym. Jego komiks to sperma, śluz, włosy, brzydkie twarze, ślina. To są tematy, które istnieją, ale są ukrywane. Trzymamy je na zapleczu opowieści, chociaż one przecież są nieodłącznym elementem życia. A Vila ma na tyle odwagi, że wylewa wszystko na swoje czyste plansze i miesza je w jednym akcie. To się nazywa bezkompromisowe podejście do psychologicznej analizy nieszczęśliwego związku, który z zewnątrz (ale naprawdę z daleka) mógłby wydawać się udany, normalny.

Zdaję sobie sprawę, że największy nacisk w tej recenzji kładę na analizę, ale Vila do tego zachęca. A ilustracje? Idą w parze z tematyką. To, o czym napisałem, zobaczymy dokładnie na planszach. To nie jest historia z żurnala. Tutaj nikt nie umieści bohaterów na kolorowych rozkładówkach w modnych pismach. To ludzie szarzy, brzydcy, prawdziwi. Dynamiczne kadry i zabawy z wielkością tychże zmuszają czytelnika do ciągłego rejestrowania innych sytuacji. Tu spojrzenie Stelli, tam złapany wykrzywiony kącik ust. Sutek, pacha, płaczące dziecko. Naturalistyczny aspekt Mlecznej drogi i sportretowane tutaj postaci przypominają mi tematycznie, niekiedy, prozę Doroty Masłowskiej. Myślę, że Dorota chętnie przeczytałaby ten komiks. Wprawdzie jej groteskowego humoru jest tu tyle co nic, ale gorzkiego posmaku tak dużo, że wykręca całe ciało.

Patryk Karwowski

Rysunki: Miguel Vila
Scenariusz: Miguel Vila
Tłumaczenie: Mateusz Kłodecki
Ilość stron: 176
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Format: 190 x 265 mm

KOMIKS UDOSTĘPNIONY PRZEZ WYDAWCĘ. ZNAJDZIESZ GO NA PÓŁKACH

Kultura Gniewu