Tutaj, ze słowa „mrok” powinniśmy gładko przejść do „zła”. W komiksie Wojciecha Birka to pojęcia tożsame. Czym jest więc ten mrok, lub czym jest po prostu zło ujęte na 28 planszach? Zło w Naznaczonym mrokiem jest przedstawiane pod postacią tajemniczego jeźdźca, który przemierza bliżej nieokreśloną krainę. To może być każda epoka i każde miejsce na świecie. Tutaj, to czasy średniowieczne. Jeździec się nie spieszy, nie musi. On po prostu nadciąga i każdy wie, że nie ma przed nim ucieczki. Zło pali ziemię czymś okrutnym. Wszystko przed jeźdźcem, wokół niego i za nim umrze w męczarniach, albo, w najlepszym przypadku, zostanie zdeprawowane i zarażone niegodziwością.
Ten sam jeździec bowiem wypala każdy pierwiastek dobra i niewinności. Nie patrzy na wiek, płeć, czy ktoś jest bogaty czy biedny. Dzisiaj na jego drodze stanie prosta chłopska rodzina. Ale w tej rodzinie jest jeden odważny chłopak. I to jeźdźca zaciekawiło, zrobił tym razem odstępstwo od reguły, nie zarzucił swojego płaszcza śmierci na teren, rodzina przeżyła, chłopaka zabrał ze sobą. Okrutną cenę zapłacił młodzieniec, został tym brzegiem pucharu, przez który zło się wylewa. Zakosztuje teraz każdej podłości, zrozumie istotę horroru. Czy taką nieludzkość można przetrwać? Czy na spalonej ziemi może coś wyrosnąć?
Naznaczony mrokiem, wyczerpująca groza.
W tym przypadku pisząc o komiksie wypada zacząć od samego procesu twórczego, który towarzyszył powstawaniu tego dzieła. Sam autor w mowie wstępnej dość skrupulatnie wyjaśnia dlaczego Naznaczony mrokiem powstawał dekadę. Dekada na komiks to dużo? I dużo i mało. Przecież Steinbeck pisał swój Na wschód od Edenu przez 11 lat. Czy chcę porównać Steinbecka do Wojciecha Birka? Może, ale głównie chcę zwrócić uwagę na to, że jeżeli stworzenie utworu zajmuje twórcy tak dużo czasu, to widocznie tak musi być. Różne zapewne perturbacje życiowe towarzyszyły Wojciechowi. O części z nich wspomina. Ostatecznie liczy się tylko ta historia, konkretna, gęsta, wściekła.
O fabule już wspomniałem. Całej charakterystycznej i mocno depresyjnej w moim odczuciu atmosferze towarzyszą niezwykłe formy ekspresji, które Wojciech Birek użył. Już samo „zakażenie” złem robi niesamowite wrażenie, wspomniana wściekłość wypisana na twarzy chłopca i ta ogromna rozpacz. Miejscami przypomniał mi się Idź i patrz, film Elema Klimowa. Emocje, które towarzyszyły mi w trakcie lektury, to właśnie ten rodzaj czytelniczego poruszenia. Autentyczny smutek i autentyczny żal.
Pięknie wydane podsumowanie dziesięcioletniej pracy.
To nie jest najlepszy komiks jaki przeczytam w tym roku, to pewne. To komiks bardzo dobry, chociaż może być miejscami, przez środki wyrazu, nieczytelny. Birek rysuje tłustą kreską, szczegółów jest dużo, kadry nachodzą na siebie, liternictwo było niekiedy dla mnie nieprzejrzyste. Stylowo czarno-biały rysunek jest bardzo bujny, ciężki, nie ma tu lekkości. Z drugiej strony ta opowieść pewnie takiej kreski wymaga, bo to przecież bardzo drastyczna i bezkompromisowa opowieść.
Króciutki skądinąd komiks Wojciecha Birka dostaliśmy po latach we wspaniałym wydaniu. Wypada tu zatrzymać się ponownie, bo w tym przypadku wydawca (Kultura Gniewu) z komiksem zrobił to, co choćby Criterion Collection robi z wydaniami filmów. Tak, Naznaczony mrokiem w twardej oprawie to taki komiksowy Blu-ray na półce. Pięknie wydrukowany, z naprawdę zajmującym wstępem autora, równie wciągającym posłowie i całą masą dodatków, które naznaczyły artystyczną drogę twórcy. Szkice, scenariusz, inne komiksowe przygody autora, odzyskane krótkie historyjki. To wszystko sprawia, że Naznaczony mrokiem dla artysty jest z pewnością niezwykłą pozycją, z której powinien być dumny, tak jak Kultura Gniewu powinna być dumna, że ma ten tytuł w portfolio.
Scenariusz: Wojciech Birek
Ilość stron: 80
Oprawa: twarda
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Format: 210 x 290 mm