Tropiciel

Tropiciel z 1987 roku uważany jest za pierwszy film nakręcony w języku lapońskim. Gdy poszperamy w materiałach i relacjach dotyczących późniejszego entuzjastycznego przyjęcia obrazu (podobno najlepszy film Norweski) jawi się obraz rozemocjonowanej grupy ludzi zapalonych na projekt. Był sukces, to pewne. Tropiciel wprawdzie przegrał walkę o Oscara z duńską Ucztą Babette, ale stał się zjawiskiem narodowym. Przybliżył światu kulturę Lapończyków, pokazał na wielkim ekranie niesamowitą mroźną aurę, przedstawił niespotykany hart ducha, przypomniał w końcu (a może i przede wszystkim) kilka legend i mitów.

TropicielGłównie jednak Tropiciel to wyraz reżyserskiej pasji jednego człowieka, Nilsa Gaupa, debiutanta na tym polu, który praktycznie dokonał niemożliwego jeśli chodzi o to karkołomne przedsięwzięcie. Nils Gaup był poniekąd wizjonerem i swoją wizję zaprezentował w sposób pełny i bezkompromisowy.

Rok około 1000, dawne tereny okręgu Finnmark w Norwegii, młody Lapończyk (czyli należący do ludu Sámów zamieszkujących północne tereny Norwegii) wraca z polowania. Zbiega się to z atakiem wędrownych Czudów na dom chłopaka. Ofiarami krwawej rzezi jest młodsza siostra głównego bohatera i rodzice. Chłopak jest kolejnym celem.

Najłatwiej pisać o Tropicielu (i będzie to słuszne) jako o norweskim westernie. Nils Gaup podpatruje od Sergio Leone, podbiera z innych klasyków, tworzy film akcji z głównym bohaterem, który po ucieczce wpada jednak (po kilku perturbacjach) w ręce oprawcy, a w finale poświęca się dla wyższego dobra.

Realizacja Tropiciela, czyli problemy, cała śnieżna zaspa problemów.

Zaczęło się od odważnego pomysłu kręcenia na mroźnym Finnmarksvidda. Wieść niesie, że gdy angielscy kaskaderzy wysiedli z samochodów, tak samo szybko do nich wrócili. Temperatury dochodzące do -47 stopni Celsjusza szybko zniechęciły część ekipy do pracy. Ale pamiętajcie o zaraźliwym entuzjazmie, ten czyni cuda. Zatrudnieni ludzie spoza Norwegii wytrwali na posterunku, a dla lokalnej społeczności zatrudnionej przy filmie problem z temperaturami był już mniejszy. Gorzej ze sprzętem, kamery odmówiły współpracy. Zresztą nie trzeba wielkiej wyobraźni, by zrozumieć że -47 stopni Celsjusza to warunki ekstremalne na planie filmowym. Wzrastały koszty, a Tropiciel stał się wówczas najdroższym filmem w Norwegii (nakręconym i tak w systemie koprodukcji). Mało kłopotów? Proszę bardzo, będzie więcej. Dochodziło do sabotażów dokonywanych przez miejscową ludność, która była nad wyraz podejrzliwa co do filmowców i ich zamiarów.

Tropiciel

Ciągle pod górkę, ale kilka chwil po premierze szybki zjazd w kierunku sukcesu.

Krytyka w Norwegii była powściągliwa. Mogę się zgodzić, że rys charakterologiczny postaci jest prosty, dialogi nie są lotne, akcja jest schematyczna. Jednak Tropiciel wygrywa klimatem, a to, że ekipa oddała serce dla filmu, widać od pierwszych minut. To film akcji osadzony mocno w naturalnym krajobrazie i ściśle podporządkowany wiarygodnemu przedstawieniu fabuły. Przez to też jest wyjątkowo autentyczny. Pisząc bowiem „film akcji” niektórzy mogą pomyśleć o czymś na kształt blockbustera. Nic z tego. To akcja uczciwa, postaci najczęściej strzelają z łuków, jest kilka scen z walki wręcz, zdarzy się i polowanie na niedźwiedzia (niczego sobie moment!).

Tropiciel trzyma się doskonale po ponad 35 latach od premiery i ogląda się go świetnie. Docenicie tło, naturalną scenerię, wspaniale przedstawione podłoże kulturowe. To jeden z filmowych unikatów, warty obejrzenia nie tylko ze względu na rozrywkowe walory.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 86 min
Gatunek: akcja
Reżyseria: Nils Gaup
Scenariusz: Nils Gaup
Obsada: Mikkel Gaup, Inger Utsi, Nils Utsi, Nils-Aslak Valkeapää
Muzyka: Nils-Aslak Valkeapää, Marius Müller, Kjetil Bjerkestrand
Zdjęcia: Erling Thurmann-Andersen