Habit

Sam to facet, który ma niepoukładane życie. Prezentuje się też średnio wyjściowo. Brakuje mu uzębienia, wiecznie nieogolony, u fryzjera był dekadę temu. Chodzi tak jak śpi, nie jestem pewny czy w ogóle się przebiera. Żyje głównie w nocy, jest alkoholikiem. Ma wprawdzie wiernych przyjaciół, ale nawet oni o Sama zaczynają się martwić. Bo Sam to lekkoduch, pracuje jako manager w podłej knajpce, ale gdy brakuje załogi to robi praktycznie wszystko. Chodzi też na imprezy, upija się raz za razem. Na jednym z zakrapianych wieczorków poznaję Annę, dziewczynę zdecydowanie nie z jego ligi. Ale Anna zwraca uwagą na Sama i zawraca Samowi w głowie.

Habit z 1995 roku, czyli cult indie horror.

Habit to kultowy w pewnym kręgach film Larry’ego Fessendena, który niezależny był, jest i będzie. To jednocześnie jeden z bardziej znanych obrazów Fessendena, co ciekawe będący remakiem jego własnego filmu z 1982 roku.

Habit

Fessenden to oczywiście temat rzeka, kiedyś filmowiec amator, obecnie z ogromnym i przepastnym portfolio. Aktor, reżyser, producent. Człowiek renesansu, od zawsze nowojorczyk, od zawsze szedł własną drogą. Dzisiaj takie postawy trzeba tylko szanować, a w ramach wdzięczności choćby popularyzować jego filmy. Jednak nie spotkaliśmy się dzisiaj, by rozprawiać o całej twórczości Fessendena, a właśnie o jego Habit z 1995 roku, który opowiada o wampirach. Czyżby?

Wampir, czyli Ty w lustrze.

HabitWampiryzm jako taki jest bardzo pojemny w samej filmowej sztuce. Gatunkowo łapie się przeważnie w nawias horroru, ale wampiryzm można czytać także pod kątem pragnień, potrzeb, uzależnień. Widz nie ma problemu z jasnym określeniem figury wampira w Habit. Czy jest to spostrzeżenie słuszne, to już kwestia interpretacji, bo Habit można czytać na różny sposób. W każdym bądź razie Sam od pewnego momentu utożsamia swój stan (coraz bardziej opłakany) z momentem pojawienia się w jego życiu Anny.

Co zaś przyszło z Anną? Dużo dobrego, dużo świeżości i mnóstwo seksu. To piękne chwile, które Sam opisuje bardzo sugestywnie. „To tak, jakby w żyłach płynęło gorące mleko”, tak mówi. Ale jedną ze wskazówek do czytania Habitu jest stan Sama. Trzeba Wam wiedzieć, że facet jest świeżo po rozstaniu. Co się stało? Ten wredny alkohol, wino, wódka, piwo, a później przemoc. Wszystko po trochu, a Sam nie zwalnia. Anna pojawia się i znika. Jak jest, to na początku jest dobrze, później coraz gorzej. Sam budzi się w parku z przygryzioną wargą. Sam budzi się w rynsztoku, na podłodze, ciągle z flaszką w ręku. Ten dziwny związek, kolejne sytuacje i wydarzenia wyglądają coraz bardziej dramatycznie.

Larry Fessenden, książę kina niezależnego.

Fessenden film wyreżyserował, zmontował, zagrał w nim główną rolę. Chapeau bas panie Larry. Teraz i na wieki wieków. Habit to nie tylko horror dosłowny, ale horror w dużej przenośni. Potrafi być gwałtowny, ale jest też subtelny, a czasem brzmi jak majaki pijaka. Na to wszystko nakłada się ten ponętnie wulgarny brudny Nowy Jork (tak samo brudny, jak brudny jest obraz w Habit, który niektórych widzów może odrzucić), który w roku 1995 wygląda tak samo jak Nowy Jork u Ferrary w 1981, czy jeszcze wcześniej, u Scorsese w 1976 roku, jeżeli wiecie co mam na myśli.

Habit

Habit urzeka więc brudną poetyką. To paskudne ulice, niedziałające neony, pokoje z zachlapanymi ścianami. Habit ciągnie nas w otchłań, w dół schodkami w stronę kiepsko oświetlonego baru, w którym siedzą wygnańcy, przegrani, ci wszyscy czekający na ostatni pocałunek Anny.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 112 min
Gatunek: horror
Reżyseria: Larry Fessenden
Scenariusz: Larry Fessenden
Obsada: Larry Fessenden, Meredith Snaider
Zdjęcia: Frank G. DeMarco
Muzyka: Geoffrey Kidde