The Mandalorian – sezon trzeci

Wspaniale i cudownie. Wspaniale i cudownie, że ten sezon już się zakończył. Dla mnie The Mandalorian mógłby zamknąć się na drugim sezonie. Ostatni epizod wymagałby wprawdzie pewnej korekty, ale dałoby się to zrobić. A tak? Ja nie bawiłem się dobrze przy trzecim sezonie, a najlepszy odcinek (Rozdział 19: Zgromadzenie) o byłych żołnierzach Imperium, którzy zostają poddani resocjalizacji, udowodnił tylko, że Gwiezdne Wojny doskonale sobie radzą bez Din Djarina i Grogu.

The Mandalorian od początku był tym serialem, który owszem, miał jeden główny wątek (Grogu dorastał, Din Djarin trochę ojcował), ale struktura opierała się na zadaniach pobocznych. Innymi słowy The Mandalorian od początku był zbiorem pobocznych questów, widz jednak wiedział, że para głównych bohaterów ma jakiś cel. Teraz ten cel gdzieś umknął, a ja miałem wrażenie, że twórcom zabrakło paliwa (prócz wspomnianego rozdziału 19, który był dla mnie objawieniem niczym cały Andor).

I tak, od pierwszego epizodu (Rozdział 17: Apostata) serial zmierzał w złym kierunku. W kierunku bałaganu i chaosu. I nie było komu tego posprzątać, a śmieci się tylko nawarstwiały. Pourywane wątki, wątki, które w ostatecznym rozrachunku wypadały przekomicznie (i to w tym złym znaczeniu) plus cały pomysł na przybliżenie nam kultury mandalorian. Mnie nie porwało, a i twórcom musiało w pewnym momencie odbić się czkawką chociażby przy postaci Grogu. Każda kolejna z nim scena pokazywała ograniczenia, a ja już miałem serdecznie dość jego podskoków i fikołków w powietrzu, Scena pojedynku z młodym mandalorianinem zakrawała na ponury dowcip (mnie automatycznie przypomniał się pojedynek z Czarnym Rycerzem z filmu Monty Python i Święty Graal). Można było parsknąć, gdy Grogu  przy swoim wzroście 40 cm stanął naprzeciw wysokiego chłopaka. Ja wiem, moc Jedi. To było jednak na tyle osobliwe, że twórcy postanowili pod koniec sezonu wcisnąć baby Yodę w robota, którym mógł sobie sterować. Prawdziwy mechwarrior, nie ma co.

Niech wybaczą mi fani serialu i bohatera zakutego w zbroję, ale to już przestało być wciągające. Nie pomógł duży budżet, nie pomógł Pedro Pascal. Brak pomysłu na rozwój historii to moim zdaniem obecnie największa wada tytułu. Zresztą ostatni obrazek pokazuje to dobitnie. Din Djarin siedzi na ganku przed domem, a Grogu bawi się w piaskownicy. I co dalej drodzy twórcy? Ile można udawać, że coś się dzieje?

Patryk Karwowski

Gatunek: akcja, sci-fi
Reżyseria: Rick Famuyiwa, Rachel Morrison, Lee Isaac Chung, Carl Weathers, Peter Ramsey, Bryce Dallas Howard
Twórca: Jon Favreau
Scenariusz: Jon Favreau, Noah Kloor, Dave Filoni
Obsada: Pedro Pascal, Katee Sackhoff

PODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? LUBISZ TĘ STRONĘ?