Stay Out of the F**king Attic

Punkt wyjścia horroru Stay Out of the F**king Attic jest tak samo nierealny jak w przypadku Chłopców z Brazylii Franklina J. Schaffnera z 1978 roku, który to oparł swój film na motywach powieści Ira Levina. Nierealny, ale wchodzący tak głęboko jak się tylko da (i to ogromny plus) w kino gatunku, tutaj w kino grozy, 40 lat temu u Schaffnera w sci-fi. Oba łączą się wszak w tym samym momencie, wykorzystując figury niemieckich zbrodniarzy do penetracji obszarów niepewności i strachu. Tak, jakby naziści raz jeszcze chcieli coś wskórać.

Tkwił tu olbrzymi potencjał na srogie grindhousowe dzieło. Ten sam potencjał nawet jeżeli został wykorzystany połowicznie (no, może nawet w 30%) dał nam w rezultacie niezły przykład eksploatacji. Składniki, które do przyrządzenia swojego dania użył debiutujący na tym polu Jerren Lauder, są zaiste intrygujące. Zaczynając od dobrego tytułu, przez interesujące wprowadzenie do fabuły, kończąc na tle wydarzeń, do którego szlauchem dolano z kotła nazisploitation.

Zaczyna się od przyjęcia zlecenia na przeprowadzkę. Firmę przeprowadzkową prowadzi Albert (Ryan Francis), były więzień z mroczną nazistowską przeszłością z bractwa. Twierdzi, że odsiadka dużo go nauczyła i teraz wyszedł na ludzi. W małym zakładzie zatrudnia swoją dziewczynę Imani i Carlosa, dla którego jest to pierwszy dzień w robocie. Zleceniodawca daje jasne wytyczne. Wynieść graty z dwóch pięter, nie ruszać strychu i piwnicy. Płaci dużo więcej niż potrzeba, ale Albert, Carlos i Imani są rzecz jasna wścibscy i nie mogą ot tak przenosić mebli, książek, dokumentów i oczywiście muszą zajrzeć do kilku papierów, a tam natknąć się chociażby na zapiski Josefa Mengele. Drzwi zostają automatycznie zaryglowane, trójka głównych bohaterów odcięta od świata zewnętrznego, do gry wchodzą koszmary Anioła Śmierci.

Skromny, w finale nawet obłąkany, ale po drodze strasznie nijaki. Zabrakło i dobrych dialogów i bardziej zdeterminowanych (wiarygodnych) aktorów. Temu samemu uwiarygodnieniu wypadało poddać inne kwestie, jak chociażby rzeczone zlecenie i przeprowadzka, bo „prace” wyglądają tu tylko jako dodatek, a nie rzeczywiste zajęcie wynajętych pracowników. Dobrze sprawdził się Michael Flynn w roli faszystowskiego właściciela domostwa, a i trójka bohaterów pochodząca z różnych środowisk (i każdy z inną, problematyczną przeszłością) stanowi dość ciekawy element w konfrontacji do rozgrywających się wydarzeń na korytarzach. Na uwagę zasługuje też gore z kilkoma scenami, przy których można się autentycznie wzdrygnąć. Ciekawy jest oczywiście koncept na wykorzystanie upiorów z obozowych wojennych koszmarów i w dużej mierze to się sprawdza, jednak ograniczone środki zaowocowały wciśnięciem gazu tylko do połowy. Stay Out of the F**king Attic to zgrabny horror z ciekawym scenariuszem, kilkoma niespełnionymi obietnicami, który zasługiwał jednocześnie na lepsze wykończenie.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 80 min
Gatunek: horror
Reżyseria: Jerren Lauder
Scenariusz: Jason Scott Goldberg, Jesse Federman, Jerren Lauder, Julie Auerbach
Obsada: Ryan Francis, Morgan Alexandria, Bryce Fernelius
Zdjęcia: Brian Sowell

PODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? LUBISZ TĘ STRONĘ?