Pod powierzchnią

Pod powierzchnią to kino najwyższych emocji. Cieszę się jednocześnie, że mogłem obejrzeć film w domowym zaciszu, chociaż wizytę w kinie rzecz jasna rekomenduję. Cieszę się, bo w przypadku kinowego fotela, ciężko byłoby mi w nim spokojnie wysiedzieć przez cały seans. Już na wstępie przypomnę świetne 127 godzin Danny’ego Boyle’a, który opierał się na podobnym koncepcie. Pamiętacie zapewne Arona Ralstona (genialny w tej roli James Franco), który przez nieszczęśliwy zbieg okoliczności został uwięziony przez głaz w Canyonlands w stanie Utah. W obrazie szwedzkiego reżysera Joachima Hedéna sytuacja jest podobna, chociaż już po krótkiej analizie można zdać sobie sprawę, że podobieństwa kończą się na „sytuacji bez wyjścia”. Warunki są o niebo bardziej krytyczne, zdarzenie ma miejsce pod wodą, czasu jest mniej, a położenia uwięzionej nie poprawia fakt, że tuż obok niej znajduje się sprawna (teoretycznie) osoba.

Nurkowanie jako pomysł na skrócenie dystansu.

Możemy się tylko domyślać, że rodzina w filmie Hedéna ma wiele problemów. Z drugiej strony niewiele więcej niż większość współczesnych związków. Znamienne jest to, że w trakcie seansu nie zobaczymy ważnych (nieważnych?) mężczyzn w życiu głównych bohaterek. Mężczyźni są tylko w tle, w kilku przekazach i raz, albo dwa razy ktoś odwołuje się do postaci męża i ojca. Rozumiemy, że w grę wchodzi rozwód, separacje, rozstania. Ida i Tuva są właśnie z takiej rodziny. Z tego co uda nam się wychwycić, możemy się domyślać (znowu), że dziewczynki od pewnego momenty w życiu wychowywały się osobno. Tuva z matką, Ida z ojcem. Kobiety łączy jednak nurkowanie. W dzieciństwie to samo nurkowanie powiązane zostało z dramatycznym incydentem, który wpłynął na ich poczucie bezpieczeństwa, chociaż wszystko skończyło się szczęśliwie (nieco zagubiony wątek w utworze).

Do tej dwójki wracamy po wielu latach, sytuacje rodzinne powtarzają się niemal według utartych schematów. Iva w swoim małżeńskim związku znajduje się na rozdrożu, młodsza Tuve jest na razie singielką. Ta sama młodsza siostra jest zdecydowanie bardziej zaradna, pracuje zawodowo jako nurek, widzimy, że potrafi wyjść obronną ręką z niebezpiecznych sytuacji. Jest twarda, a w świecie mężczyzn właśnie umiejętnościami i zdecydowaniem zapracowała na swoją wysoką pozycję specjalisty. Siostry spotykają się na wspólne, rekreacyjne nurkowanie. Robią to by skrócić dystans, odświeżyć relacje, wyjaśnić sobie kilka spraw. To zanurzenie w okolicach skalistego wybrzeża może być jednym z ostatnich dla Tuvy. Gdy są już na pewnej głębokości do wody spada ze skarpy ogromny kamień i przygniata Tuvę na dnie. Iva, nie przywykła do takich sytuacji, musi działać szybko. Ma kontakt radiowy z Tuvą, która (jak to ona) zachowuje zimną krew i spokojnie tłumaczy roztrzęsionej siostrze co ta musi zrobić.

Temperatura ciągłego wrzenia.

Skromne, o bardzo skondensowanej akcji, niebywale podkręconym tempie i niezwykle rozgorączkowane w swojej tonacji. Takie jest w skrócie Pod powierzchnią, które dostarczyło mi wszystkiego czego chciałbym spodziewać się po takim kinie. Wszystko jest również doskonale zaplanowane i logiczne. Złościmy się jednak, gdy obserwujemy miotającą się w swojej bezradności Ide. Najchętniej sami wskoczyliśmy w jej rolę i powzięli zapewne inne decyzje (zawsze jesteśmy przecież mądrzejsi, prawda?). Wiele bowiem Ida robi ruchów nieprzemyślanych, nerwowych, a już na pewno niezaplanowanych. Jednak ta sytuacja, coraz mniej tlenu w butli u siostry pod powierzchnią, liczne momenty, gdy trzeba się zanurzyć i ryzyko związane z szybkim wynurzeniem stawia Idę w wyjątkowo trudnym położeniu. I nie można w przypadku filmowej akcji mówić o szeregu podłych zbiegów okoliczności. O nie, twórcy zadbali o takie aspekty, bo naprawdę trudno się do czegoś przyczepić. Rzucane w myślach: „ja bym zrobił to tak i tak”, nawet po krótkim zastanowieniu zmienia się w refleksję, że inna droga wcale nie oznaczałaby sukcesu.

W tych pięknych okolicznościach przyrody

To z pewnością film dla osób szukających ciągłego napięcia. W swojej formie pasuje wszak jak ulał do thrillera, chociaż oczywiście brakuje tu antagonisty, bo sprawcą całego zła stały się naturalne warunki i głupi przypadek. Nie pomaga też temperatura i głębokość (Tuva utknęła na 30 metrach). Ta cała szczególnie napięta sytuacja zdarzyła się pięknych okolicznościach przyrody, cytując klasyka. Pod powierzchnią został nakręcony w okolicach norweskiego archipelagu Lofoten, a zdjęcia autorstwa Anny Patarakiny i Erica Borjesone w olśniewający sposób ukazują cały urok regionu. Pięknym zdjęciom (pod tym względem to film przeznaczony na wielki ekran, a fani zdjęć podwodnych, ale i wspaniałych pejzaży będą usatysfakcjonowani) wtóruje tak samo fantastycznie skomponowana muzyka. Nawet playlista wykorzystanych piosenek świetnie komponują się ze skandynawskim klimatem.

Konsekwencja twórcy.

Joachim Heden nie udziwnia, nie przedłuża. 80 minut to czas wykorzystany do ostatniej minuty, z akcją rozpoczynającą się niemal natychmiast od początku seansu (dramatyczne wydarzenia z dzieciństwa). Twórca nie daje chwili wytchnienia i swoim bohaterom i widzom. Trzyma nas na krawędzi tego przysłowiowego kinowego fotela oferując wszystko to, co w najlepszym thrillerze znaleźć się powinno.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 80 min
Gatunek: dramat, thriller
Reżyseria: Joachim Hedén
Scenariusz: Joachim Hedén
Obsada: Moa Gammel, Madeleine Martin, Trine Wiggen
Zdjęcia: Anna Patarakina, Eric Borjeson
Muzyka: Patrick Krist