BMX Bandits

Nie tylko przemocą, agresją i brudem ozploitation żyje! Kino z antypodów mieszczące się w tym nurcie to także energia, młodość i dużo koloru. BMX Bandits to dorastanie na BMX-ach, spanie z nimi i rozmowy o nich. Nakręcony przez Briana Trenchard-Smitha, twórcy niezwykle zasłużonego dla oz-kina, BMX Bandits uderza od pierwszych kadrów wspomnianym kolorem. Zdjęcia należą bowiem do wyjątkowo świadomych i odważnych. To właśnie niezwykła czułość artystyczna operatora, samego Johna Seala, dała w obrazie skierowanym raczej do młodszej widowni śmiałe ujęcia (różne kąty z każdego możliwego miejsca na rowerach) i wyjątkowo wyrazistą paletę barw. Kolorowe ciuchy bohaterów i ochraniacze na dużych zbliżeniach nałożone na czyściutkie niebo wyglądają jak zdjęcia z katalogów. Nakręcony w Sydney, w dzielnicy Manly, dostarcza sporej nostalgii i uczucia pewnej zazdrości w momencie, gdy zerka się na kolorowe miejsce akcji z początku lat 80. Dalej jest jeszcze lepiej, chociaż fabuła jest prościutka. Dzieciaki znajdują sprzęt bandziorów, opychają go na lewo, żeby moc kupić BMX-a dla koleżanki (kolejny wabik filmu – młodziutka Nicole Kidman). Bandyci jednak doskonale wiedzą, kto dopuścił się kradzieży i przez ostatnią godzinę filmu gonią trójkę głównych bohaterów.

BMX Bandits to dynamiczna akcja, łobuzerski montaż, popisy kaskaderskie i moment, gdy ozploitation przybija piątkę klasykowi z nurtu blaxploitation – Black bełt jones (recenzja), czyli finał w pianie. W czasie, gdy na amerykańskich stonowanych przedmieściach dzieciaki snuły się niemrawo po ulicach z ufoludkiem w koszyku, w Australii trójka małolatów zapieprzała na BMX’ach uciekając przed kryminalistami. To jest młodość!

7/10 - dobry

Czas trwania: 88 min
Gatunek: akcja
Reżyseria: Brian Trenchard-Smith
Scenariusz: Patrick Edgeworth, Russell Hagg
Obsada: David Argue, John Ley, Nicole Kidman
Zdjęcia: John Seale
Muzyka: Colin Stead, Frank Strangio