Rammbock: Berlin Undead (2010)

Rammbock: Berlin Undead - 2010

Wszystko rozpoczyna się, gdy Michael (Misiael nie mylić z Majkel) odwiedza swoją ex. Ma nadzieję, że uda mu się wskrzesić związek. Przyjeżdża w zwykły normalny dzień. Ludzie chodzą za swoimi sprawami, a w centrum Berlina, w kamienicy gdzie mieszka Gabi, życie toczy się całkiem normalnie. Akcja szybko się zaczyna i już wiemy, że świat rozpocznie swój cwał do piekła bardzo szybko. Wchodząc do mieszkania Gabi, Michael napotyka ekipę od przeprowadzek, a w jednym z pokoi pierwszego martwego inaczej.

Przykurczona, mamrocząca postać widziana od tyłu przypomina nam tysiąc innych przykurczonych postaci widzianych od tyłu. To zombie, wiemy to, bo widzieliśmy tysiące takich w kinie. Michael o tym nie wie. Jako że trend na agresywne zombie trwa w najlepsze, tak też jest u Marvina Krena, reżysera tego obrazu.



Zombie odskakując od ściany zrywa się do ataku. I zawiązuje się akcja, niczym supeł na bucie sprintera. I nawet jest szybko, i nawet fajnie. Michael z napotkanym chłopakiem od przeprowadzek szybko odnajdują nić porozumienia w walce z zombie. Barykadują się w mieszkaniu Gabi i zaczyna się klasyczne oblężenie + walka o surowce :). Sąsiedzi wykonali podobny manewr, wskutek czego reżyserowi udało się zebrać wszystkich w jednym miejscu. Wyglądając przez okna i balkony, krzycząc do siebie przez długość podwórka, mieszkańcy wymieniają się wiadomościami i pomysłami. „Trzeba zamknąć bramę! Ktoś musi to zrobić!” itd.

Rammbock: Berlin Undead - 2010
Rammbock, horror o agresywnych niemieckich zombie wyprodukowany za 200.000 euro, prezentuje się całkiem nieźle. Walka o każdy pokój w zacienionych lokacjach, bieganie po wąskich schodach, tarasowanie drzwi meblościankami. Ogląda się to dobrze, tym bardziej, że cała historia zamyka się w godzinie. Do plusów na pewno zaliczyć trzeba pomysł i zamknięcie akcji w berlińskiej kamienicy. Podczas oblężenia twórcy dostarczają większość akcji, których zapewne możemy się spodziewać. Brak jedzenia, utrata nadziei, poświęcenie itd. I to wszystko dzieje się pod jednym adresem. Film oglądałem z angielskim dubbingiem, który był po prostu tragiczny.

Rammbock: Berlin Undead - 2010
Jest jedno koszmarne cięcie, tak jakby ktoś przysnął na stole montażowym i wyciął 10 minut filmu. Co? Nagle wszyscy są razem na dziedzińcu kamienicy, a jeszcze przed chwilą siedzieli poukrywani w pokojach. No cóż. Budżet, budżet, budżet. Gdyby producent operował starymi dobrymi markami, może by to i wyglądało lepiej. Teraz w dobie kryzysu, chcąc łatać akcje eurocentami, na taką też musimy się przygotować. Bieda w tej kamienicy panie, oj bieda. Ale za to jaka swojska 🙂 Bez wybuchów, bez głośnych nazwisk, z kilkoma niezłymi pomysłami (jak np. przebijanie się przez ścianę między mieszkaniami). Całość wypadła średnio, jednak z czającym się potencjałem.

5/10 - średni

Czas trwania: 63 min
Gatunek: Horror
Reżyseria: Marvin Kren
Scenariusz: Benjamin Hessler, Marvin Kren
Obsada: Michael Fuith
Zdjęcia: Moritz Schultheiß
Muzyka:
Marco Dreckkötter, Stefan Will