To drugi raz, kiedy kino zaliczyło swoje podejście do powieści Warrena Adlera. Jego Wojna Państwa Rose ukazała się w 1981 roku, na naszym rynku wydawniczym dopiero w 1994. Danny DeVito swoją filmową wersję zaprezentował w 1989 roku, dzisiaj możemy oglądać tą odświeżoną w reżyserii Jaya Roacha, znanego choćby z serii filmów komediowych o Austin Powerze.
Zatem Wojna Państwa Rose i tegoroczni Państwo Rose, czym się różnią? Założenie jest to samo, założenie napisało życie i pisze raz za razem, w każdym miejscu na świecie. Na starcie zawsze jest podobnie, dochodzimy do podobnych konfliktów, ale nie zawsze eskalują do takich pułapów. Jest zatem zauroczenie, miłość, szczęśliwe lata, mały zakręt, duży zakręt, ona zapina pasy, on bez pasów, hamowanie. Po miłości przychodzi rutyna, jakieś pierwsze niesnaski, później lecą talerze. A na końcu jest rodzina słowem silna jak w piosence zespołu Piersi. Nie, nie musi tak być, ale to nie jest portal z dobrymi radami, chociaż tymi zawsze chętnie służę.
Nożem i pistoletem w kierunku poprawy relacji.
W 2025 roku naprzeciwko siebie stanęli Benedict Cumberbatch i Olivia Colman, dwójka fantastycznych aktorów których nie polubiłem w tych rolach. Bardzo dobrze pamiętam Wojnę państwa Rose z 1989 roku, bo to był film który wyróżniał się na tle setek pirackich kaset VHS. Był inny, był nakręcony z biglem. Czarna komedia i mocna satyra w jednym. To rwało, szarpało, w tej brutalnej metodzie był sposób na pokazanie problemów. Gatunek filmowy posłużył jako terapia. Możemy się śmiać, przecierać oczy, ale film swoje zrobił. Można się po seansie po cichu zastanowić, zmienić coś w sobie.
Przestrzelony humor u Państwa Rose. To nie działa.
U Roacha tak nie jest. Niby schemat ograny, ale to nie było fajne i nie było śmieszne. Ta quasi inteligentna komedia na poły romantyczna, na poły dramatyczna ma w sobie coś upiornego i nieszczerego (nieszczerego w kontekście zaprezentowanych uczuć).
Nie wierzyłem w ich miłość, ci ludzie nie byli fajni. Ten ich dystans, wchodzenie na wyższe obroty przy całej niespożytej elokwencji i inteligencji nosił znamiona jakieś socjopatii. Nie śmieszył podprogowy humor, nie bawił kontekst. Czy państwo Rose w latach 80. też nie byli tacy mocno zwichrowani? Byli, ale wtedy czuło się, że to zostaje na taśmie filmowej, tutaj jest w nich coś dziwnego. Kurczę, może jednak prawdziwego?
Sprawnie nakręcony, bez nudy i z polotem zagrany. To sprawdzone gwiazdy, zagrały swoje, ale nie do końca rozumiem przesłanie. Nie wierzę w tę terapię z nożem i pistoletem.
Gatunek: czarna komedia, komedia romantyczna
Reżyseria: Jay Roach
Scenariusz: Tony McNamara
Obsada: Benedict Cumberbatch, Olivia Colman, Andy Samberg, Allison Janney, Sunita Mani, Ncuti Gatwa, Jamie Demetriou, Zoë Chao, Kate McKinnon
Zdjęcia: Florian Hoffmeister
Muzyka: Theodore Shapiro

