Wyobraźcie sobie, że to przecież tylko czubek góry lodowej. Dużo więcej przyjął na klatę Smarzowski, który musiał się w tym babrać, w tych relacjach, zeznaniach, słuchać i przefiltrować wszystko na filmowy język. Dostał całą surowiznę, element wyjściowy w postaci suchych raportów, diagnoz, zdjęć, filmów. Odwiedzał te wszystkie fundacje, poradnie, rozmawiał z kobietami, policjantami, widział siniaki, przypalenia, dzieciaki które nic nie rozumieją, ale przecież chłoną jak gąbka i tworzą pierwsze supły na tych linach przemocy, które wiążą rodziny i całe pokolenia.
Statystyki policyjne z 2024 roku wskazują jasno, że zostało założonych 60 tysięcy niebieskich kart (w ciągu roku). Musisz ogarnąć tę skalę, żeby wiedzieć z jakim problemem spróbował zmierzyć się reżyser.
60 tysięcy niebieskich kart, czyli procedur, które mają ograniczyć przemoc domową. 60 tysięcy osób zdecydowało się podjąć krok, gdy przemoc eskalowała już do tego stopnia, że jako osoby tonące, chwyciły się tej kolejnej deski ratunku. A ile osób się na to nie zdecydowało? Nie ma statystyk dotyczących tego, ile osób „prawie” założyło niebieską kartę.
Dom dobry, to dom zły.
To potworny film, ja naprawę wyszedłem co najmniej na drżących nogach, a pisząc ten tekst… no ciężko go pisać. Dlaczego? Bo wracając z kina w Bydgoszczy, piękną ulicą Gdańską w kierunku domu, mijałem ciąg kamienic. Statystycznie rzecz ujmując na kilka kamienic znajdzie się na pewno takie mieszkanie, w którym akurat kobieta dostaje kopniaka w brzuch. Trzeba bowiem wiedzieć, że taki mężczyzna, to on z tą przemocą nie wyjdzie na zewnątrz. To się rozgrywa w domu, za ścianą. Jasne, leją się tez na ulicy, ale to zawsze jest dla faceta ryzyko. A nuż się jednak trafi ktoś krewki, ktoś kto postanowi zareagować? Lepiej łamać palce żonie w domu w łazience., prawda?
Przerażający w swojej skali cierpienia jednej kobiety.
To trudny, ale potrzebny film. Aktorzy zagrali tak, że coś ściska w żołądku. Czytałem kiedyś wspomnienia (nie pamiętam czyje), o Krótkim filmie o zabijaniu Kieślowskiego i o roli Mirosława Baki. Wspomnienia dotyczyły Baki jako aktora i jego sugestywnej roli. Ludzie krzyczeli za nim „morderca!” na ulicy. I rola Tomasza Schuchardta jest właśnie taka, mocna i przerażająco autentyczna. Potwór w domu, do rany przyłóż człowiek na ulicy, w okolicy i na obiedzie u teściowej. A do Agaty Turkot chciałoby się powiedzieć po seansie „trzyma się jakoś pani”? Taki to film, prawdziwie przejmujący.
Tak sobie myślę o tych wszystkich współczesnych mężczyznach, którzy piszą negatywne komentarze na temat kobiet i tego, że dzisiaj są one takie agresywne. Tutaj w komentarzach też mogą się tacy trafić. Piszą o „feminazistkach”, o tym że są brutalne, że trudno z jakąś być i stworzyć domowe ognisko. Ale mój drogi kolego, one nie będą takie agresywne dla Ciebie, zapewniam Cię. Przecież Ty nie masz sobie nic do zarzucenia. One muszą być takie brutalne, wyzwolone, niezależne, pewne siebie, po kursach krav magi, zwinne, silne, szybkie, żeby Grzesiek (Grzesiek z filmu Smarzowskiego) dostał w ryj po pierwszym alarmie.
Gatunek: dramat
Reżyseria: Wojciech Smarzowski
Scenariusz: Wojciech Smarzowski
Obsada: Agata Turkot, Tomasz Schuchardt, Agata Kulesza, Maria Sobocińska
Zdjęcia: Paweł Tybora
Muzyka: Krzysztof Komander

