Dewiant tom 2

Jeżeli będziemy rozmawiać o gatunkowym thrillerze w kontekście komiksów, to temat Dewianta powinien być poruszony od razu, w pierwszym kwadransie rozmowy. Nie jestem w stanie śledzić wszystkich tytułów na polskim rynku wydawniczym, ale wydaje mi się, że ten sam thriller (pełnokrwisty, mięsisty, taki stworzony na podobieństwo chociażby Siedem Finchera, czy Milczenia owiec Jonathaana Demme’a tudzież na podstawie książki Thomasa Harrisa) jest raczej traktowany po macoszemu. Poprawcie mnie, jeśli się mylę. A tutaj, w Dewiancie, mamy wszystko ze wspomnianych tytułów.

Jest morderca, sprawa która wraca (osadzony został niewinny człowiek?), agent FBI na tropie, podejrzany główny bohater zafiksowany na tej samej sprawie (bohater prosto z komiksowa!) i jego chłopak, który chce oczyścić ukochanego z zarzutów.

Dewiant tom 2Dewiant jako thriller, który odhacza wszystkie punkty.

Tematyką dotyka różnych ważkich kwestii jak te tożsamościowe, również te wynikające z dorastania w ciągłym niezrozumieniu przez otoczenie i przy problemach z odnalezieniem się w brutalnym świecie.

Mieni się więc Dewiant najlepszymi gatunkowymi (ale też obyczajowymi) barwami. Gdy dodać do tego jeszcze przemoc, krwawe akty doskonale rozrysowane na dużych planszach, zwroty akcji (trochę jak w klasycznych slasherach, morderca może pojawić się tu i teraz), to dostajemy… hit, klasyk, filmowy komiks, który rzeczywiście powinien zostać jak najszybciej zaadaptowany i niekoniecznie przez Davida Finchera.

Jak sprawdzony schemat z kina, raczej bezpieczny w finale.

Scenarzysta James Tyrion IV znany jest już polskim czytelnikom chociażby z serii Dom Slaughterów i Coś zabija dzieciaki, a w swoim Dewiancie wykorzystuje najlepsze sprawdzone schematy. Czytelnicy czy tez widzowie zaznajomieni z prawidłami gatunku będą czuli się tu bardzo dobrze. Wprawdzie rozwiązanie może trochę doskwierać, nie jest jak uderzenie młotkiem, czy też ten „prezent” z finału Siedem. Nie można mieć niestety wszystkiego, zamknięcie Dewianta sprawdza się, ale nie dociska śruby, nie wywraca na lewą stronę. Mogłoby tak być, to mały minus dwutomowej serii. Nie przeczę jednak, ten sam finał może większość czytelników uznać za satysfakcjonujący.

Ilustrator Joshua Hixson stawia natomiast ponownie na pełen realizm. Ponownie przywołana jest figura mikołaja jako źródła strachu. Wykorzystanie motywów świątecznych kolejny raz stanowi o centralnym punkcie odniesienia do prowadzenia narracji, a prawdziwy horror przychodzi z morderstw, tutaj prezentowanych w sugestywny sposób. Hixson rysuje zbrodnicze sekwencje w mocny sposób, arena śmierci to wirtuozeria talentu.

Mroczny, klimatyczny, ale z nieco (moim zdaniem) przestrzelonym rozwiązaniem.

Patryk Karwowski
Rysunki: Joshua Hixson
Scenariusz: James Tynion IV
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Ilość stron: 144
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Shock Comics
Format: 170 x 260 mm

KOMIKS UDOSTĘPNIONY PRZEZ WYDAWCĘ. ZNAJDZIESZ GO NA PÓŁKACH