Mocno się wzruszyłem. Czy spodziewałem się, że w 2025 roku, albo w kolejnych latach, zobaczę klasyczne heroic fantasy? Chodzi mi o heroic fantasy, którego największy rozkwit datuję na lata 80. Przypomnijcie sobie takie filmy jak Willow, Legenda, Conan Barbarzyńca. To te przykłady filmów z większym budżetem.
Ale był też szereg heroic fantasy, czy też po prostu filmów z gatunku sword and sorcery, które bywały oceniane gorzej, studia filmowe dawały na nie mniej pieniędzy, ale nie można im odmówić serca do gatunku. Ja je kochałem wszystkie, nawet jeżeli była to niekiedy miłość trudna. Zaangażowani twórcy robili co mogli, a widzowie z reguły to docenili. To Gor (1987, Fritz Kiersch), Barbarzyńcy (1987, Ruggero Deodato), Miecz i czarnoksiężnik (1982, Albert Pyun) i wiele innych. Był i Deathstalker, u nas znany jako Łowca śmierci (1983, James Sbardellati).
Soczyste gore, klasyczna opowieść, miłość do gatunku.
Czy przed seansem filmu Deathstalker z 2025 roku musicie obejrzeć jego pierwotną wersję z lat 80.? Nie jest to wskazane, wystarczy że wciąż nosicie w sobie tą miłość do nurtu.
Skąd to moje wzruszenie z pierwszego zdania? Wzruszenie przyszło po pierwszych minutach filmu Stevena Kostanskiego. Przypomnę tylko, że Kostanski był współreżyserem The Void z 2016, po dziś dzień robiącego wrażenie horroru, który był niejako hołdem dla Lovecrafta. No i nie można zapomnieć o udanym PG: Psycho Goreman z 2020 roku. Wydaje się jednocześnie, że PG: Psycho Goreman był właśnie wstępem (w którym Kostanski rozwijał pomysły i techniczne możliwości) do Deathstalker A.D. 2025.
Deathstalker to najlepszy powrót do nurty heroic fantasy.
Zatem mamy tu wszystko, z czym wiązało się heroic fantasy z lat 80. a nawet więcej. Klasyczny wielki bohater (przepiękny Daniel Bernhardt z potężną filmografią za sobą, dotychczas zawsze jako kaskader, albo aktor na czwartym planie) i jego misja. Przypałętał się do niego talizman, którego nie sposób się pozbyć. Deathstalker musi sięgnąć po pomoc by zrzucić klątwę i pokonać groźnego czarnoksiężnika. Przemierza niezbyt gościnną krainę, walczy z potworami. Jest krwawo, zabawnie, w starym stylu, ze starymi efektami praktycznymi, które wyglądają lepiej niż niejedna robota za grube miliony.
Tak, Steven Kostanski zrobił to. Tchnął życie w gatunek, którego dzisiaj próżno szukać. Oczywiście to wciąż film z niewielkim budżetem, ale twórcy jakby w ogóle tego nie widzą. Idą po swoje mając za sobą talent i wielki szacunek dla gatunku.
Deathstalker z 2025 roku jest świetny, ma żywą akcję (co kwadrans nowe rozdanie, nowy bestiariusz, nowe gore), brutalny, ciągnie schematy z wszystkich filmów, które wymieniłem w pierwszych akapitach. Ma też świetny podkład muzyczny, doskonałe kolory ale przede wszystkim to film świadomy. Kręcony w ciasnych kadrach (znowu pewne budżetowe założenia, lepiej mniej i dobrze, niż więcej i źle), wspaniałe pomysły i serce które bije dla tych wszystkich starych filmów. Napisać hołd, to napisać mało. To raczej ukłon do samej ziemi dla starych mistrzów.
Czas trwania: 103 min
Gatunek: heroic fantasy, akcja
Reżyseria: Steven Kostanski
Scenariusz: Steven Kostanski
Obsada: Daniel Bernhardt, Patton Oswalt, Christina Orjalo, Paul Lazenby, Nina Bergman
Zdjęcia: Andrew Appelle
Muzyka: Blitz//Berlin

